Aleksandra Domańska odnosi się do słów ojca Maty: "patrzą na mnie jak na niewdzięczną kretynkę, bo nie mam ochoty zapie*rzać 14 godzin na planie"

Ojciec Maty, znany prawnik, Marcin Matczak jest na ustach wszystkich po tym, jak zarzucił młodemu pokoleniu lenistwo. Dlaczego? Bo według Matczaka "nie są skłonni do pracy 16 godzin na dobę". Te słowa wywołały burzę. Jego opinię na temat wymiaru godzin i higieny pracy skomentował m.in. Jakub Żulczyk, Adrian Zandberg, Paulina Młynarska i Karolina Korwin Piotrowska.

Ostrych słów ich autorowi, nie szczędziła też aktorka, Aleksandra Domańska, znana z dystansu do show biznesu i wygórowanych społecznych oczekiwań.

Ola Domańska: "W tym zawodzie dopiero jak umierasz, to możesz wziąć wolne - chociaż też tak raczej niechętnie"

Ola Domańska odniosła się do słów prawnika, Marcina Matczaka, w swojej relacji na Instagramie. Gwiazda zdecydowanie nie zgadza się na gloryfikowanie pracy ponad siły oraz wyrabianie nadgodzin w imię sukcesu i wygórowanych ambicji. 

„Mój dzień w pracy trwa minimum 12 godzin dziennie, a bardzo często zdarzają się nadgodziny i bardzo często nikt nawet nie pyta, czy to jest ok, bo dla większości to jest, kurde, normalka. Ludzie patrzą na mnie jak na niewdzięczną kretynkę kiedy mówię, że nie mam ochoty zapie*rzać 14 godzin na planie. Bo przecież wiadomo, że powinnam całować po stopach za to, że w ogóle mam pracę, że dano mi łaskawie rolę”.

Na dowód, aktorka przywołuje sytuacje, które zdarzyły się jej w wieloletniej pracy na planie. I choć przyznaje, że kocha swój zawód, wielokrotnie miały miejsce sytuacje, które nadwyrężyły jej uczucie - manipulacje, nadgodziny, brak wyrozumiałości i współczucia dla aktora. 

Tak. Kocham swój zawód. Nie. Nie uważam, żeby 15-16 godzin w robocie było ok. […] Żeby nie wspomnieć o manipulacji w stylu: jeśli teraz tego nie zrobimy, to nigdy nie zrobimy, bo nie będziemy mieli tej lokacji, bo nie ma pieniędzy, bo to, bo tamto, wiemy, że już trzeci miesiąc kręcisz te sceny w nieogrzewanej lokacji, ale dasz radę jeszcze tę piętnastą godzinkę. Kultura zap*erdolu nie jest ok.

I oczywiście czy muszę dodawać, że w związku z tym jestem uznawana za "problematyczną"? Wiecie, że aktor/ka nawet bardzo chory raczej przyjdzie do pracy? W tym zawodzie z jakichś totalnie niezrozumiałych dla mnie względów jest tak, że dopiero jak umierasz, to możesz wziąć wolne - chociaż też tak raczej niechętnie. Nie kumam. NIE KUMAM. No więc jeśli ja siedzę w pracy jako aktorka, czasem to 15 godzin, chciałam zaznaczyć, że ekipa przychodzi przed i wychodzi po aktorze. SICK.