Książka Karoliny Korwin-Piotrowskiej "Wszyscy wiedzieli"

Karolina Korwin-Piotrowska od dawna zapowiadała, że napisze książkę. "Moja pamięć pełna jest straszliwych opowieści o upokarzaniu ludzi w szkołach artystycznych. Pięć lat. Czas przestać czekać, trzeba się za to brać. Zryje mi to beret i emocje, ale kto jak nie ja i kiedy, jeśli nie teraz?" - pisała w marcu 2021 roku dziennikarka. Korwin-Piotrowska zachęcała wówczas tych wszystkich, którzy chcieli podzielić się z nią swoją historią do kontaktu: "Jeśli macie historie do podzielenia się ze mną, mówiące o tym, jak byliście poniżani, niszczeni, zabierano wam godność i seksualność w imię „sztuki” czekam na nie. 

- "Chodzi o uczelnie artystyczne. O przemoc w białych rękawiczkach „artyzmu”. Polskie #metoo nadchodzi. Ono już szykuje się do skoku i do rewolucji. Ma twarz człowieka, który walczy o godność. Tylko tyle i aż tyle. Macie moje wsparcie. Pomoc. Dyskrecję. Wiem, przez co przeszliście, bo sama też przez wiele przeszłam. I trzeba skończyć z systemową przemocą w miejscu pracy i nauki.
Rozwalimy to. Razem. Teraz.
Zróbmy TO." - apelowała na Instagramie dziennikarka.

Jak powiedziała, tak zrobiła. Już jest zapowiedź książki Karoliny Korwin-Piotrowskiej "Wszyscy wiedzieli", której premiera zaplanowana jest na 23 lutego 2022.

„Pani, jak na kobietę, to nawet nie jest głupia!”. „Szkoda, że tych tłustych nóg nie możesz sobie obciąć”. „To dzięki jej nieuctwu będziemy wszyscy tu stać do rana”. „No proszę, stoi gówno i płacze”. - To cytaty bohaterów książki Korwin-Piotrowskiej.

Jak czytamy w opisie od wydawcy, książka "Wszyscy wiedzieli" dotyka tematów mobbingu, przemocy fizycznej i molestowania, które mogą dotknąć każdego z nas. "Bez względu na to, czy pracujemy w sklepie spożywczym, zagranicznej korporacji czy redakcji poczytnego pisma. Nie są problemem wyłącznie szkół artystycznych. Ale dzięki znanym osobom łatwiej zmienić rzeczywistość. To właśnie wybitne aktorki dały siłę ruchowi #MeToo."

To będzie opowieść o tym, co sprawiło, że ludzie najpierw dali się zastraszyć, zgnieść, poniżyć, wpędzić w nałogi, traumy, ale potem zaczęli mówić i otwarcie sprzeciwiać się układom, systemowi, autorytetom, którymi byli straszeni od lat.

W książce na ten temat postanowiło otworzyć się wiele znanych osób, w tym Joanna Koroniewska i Weronika Rosati. Ich wyznania są naprawdę poruszające. 

Przeczytaj także:

Joanna Koroniewska o gnębieniu w szkole filmowej

Po odważnym wyznaniu Anny Paligi o przemocy w łódzkiej filmówce, swoimi doświadczeniami zaczęli dzielić się znani aktorzy, w tym Joanna Koroniewska, Maria Dębska, Dawid Ogrodnik czy Zofia Wichłacz

Zobacz także:

Szczególnie uderzające było wyznanie Joasi Koroniewskiej, która opowiadała o tym, jak profesor nie pozwoliła jej pożegnać się z umierającą na raka mamą. Był to czas prób do przedstawienia dyplomowego, "od którego zależało moje być albo nie być na uczelni"

Siedząc z moją umierającą mamą, bez rodzeństwa, bez oparcia ze strony ojca, zadzwoniłam do Pani Mirowskiej, że to ostatnie godziny mojej mamy i bardzo chciałabym móc ją pożegnać. Byłam w tej sytuacji sama. Tak jak i sama była moja matka, która bardzo mnie potrzebowała.

"Pamiętam jak dziś - były dwa tygodnie do spektaklu dyplomowego (jedynego, w którym mogłam wystąpić w danym roku, ze względu na wspomnianą krytyczną sytuację rodzinną). Spektakl był przygotowany, rola zrobiona a ja prosiłam o zaledwie jeden dzień. Usłyszałam w słuchawce wzburzony głos mojej Profesorki, że absolutnie nie ma takiej możliwości, że muszę wracać mimo, że usilnie tłumaczyłam, że nie mam z kim zostawić mojej mamy. Zostałam wtedy wyzwana od egoistek, że myślę tylko o sobie, a nie o Kolegach, którzy potrzebują próby ze mną, po czym rzucona została słuchawka. Kiedy ponownie wybierałam numer, nikt nie odebrał, co było jednoznacznym sygnałem, że nie mam wyboru" - opowiadała wówczas aktorka.

Koroniewska nie miała wyjścia i pojawiła się na próbie. Wieczorem tego samego dnia dostała telefon z hospicjum, że jej mama zmarła. W kolejnych dniach nie pojawiła się na próbach. Musiała zorganizować pogrzeb. - "Nie było mnie na nich, a one się jakoś odbywały. Czyli można?" – wyznaje w książce Korwin-Piotrowskiej.

Nie powinno się tak szargać emocji bezbronnego młodego człowieka. Przecież mogłam popaść w alkohol, w narkotyki, załamać się po śmierci mamy. Czy ktokolwiek pomyślał o konsekwencjach takiego traktowania? - wyznaje Joanna Koroniewska w rozmowie z dziennikarką.

- "Jedną rzecz chciałam uściślić. Gdyby dzisiaj zadzwoniła do mnie pani Ewa Mirowska, na przykład po publikacji twojej książki, i wyraziła skruchę, jakąkolwiek, gdyby padło choć jedno słowo "przepraszam", to byłoby to dla mnie ważne. Wiedziałabym, że dotarło do niej, co przeżyłam" – mówi aktorka.

Przeczytaj także: