Joanna Szczepkowska odniosła się do oskarżeń absolwentki łódzkiej filmówki

Joanna Szczepkowska w rozmowie z Dawidem Dudko z portalu Onet, postanowiła odnieść się do oskarżeń absolwentki Łódzkiej Szkoły Filmowej, wobec profesorów uczących w szkole. Anna Paliga w opublikowanym poście, przytoczyła przykłady nieodpowiedniego i okrutnego traktowania studentów przez wykładowców. Według 24-letniej aktorki, w szkole często dochodziło do mobbingu, przemocy fizycznej i psychicznej, nękania i stawiania niestosownych ultimatum. 

W moim odczuciu to, czego uczelnia nie daje nam najbardziej, to zwykłe poczucie bezpieczeństwa i zasady etyki. Absolwenci nie wiedzą, jakie są ich prawa jako aktorów, jak można bronić się przed mobbingiem, wykorzystaniem seksualnym na planie, a przemocowe przekraczanie swoich granic psychicznych i fizycznych uważają za niezbywalną część zawodu.- napisała we wpisie na Facebooku Anna Paliga. 

Absolwentkę łódzkiej filmówki wsparły inne osoby z otoczenia teatralnego, m.in. Eliza Rycembel – aktorka znana z roli w „Bożym Ciele”. Rycembel udostępniła post Paligi na Instagramie i dopisała, że zachowania opisane przez aktorkę, „dotyczą nie tylko szkoły w Łodzi. W Warszawie jest tak samo”. Następnie podziękowała koleżance z branży za poruszenie ważnego tematu. 

Joanna Szczepkowska opowiedziała o swoich doświadczeniach w środowisku teatralnym

W ostatnim wywiadzie dla serwisu „Onet”, aktorka również postanowiła odnieść się do sprawy przemocowych zachowań nagłośnionych przez Annę Paligę. Artystka na początku przyznała, że do takich nadużyć dochodzi na całym świecie, nie tylko w teatrze polskim. 

W ogóle przemoc taka czy inna w teatrze istnieje od wieków. Myśmy dopiero teraz dojrzeli do tego, żeby się temu opierać i to demaskować”. 

Następnie aktorka opowiedziała o swoich doświadczeniach z reżyserami i przyznała, że sama doświadczyła poniżania i wyzywania na scenie. 

Ja się odezwałam, żeby poprzeć aktorkę, która oskarża, chociaż jestem już od tego bardzo daleko i nawet nie chce mi się o tym myśleć. Jednak obejrzałam wywiad z tą dziewczyną (Anną Paligą – red.) i poczułam, że to jest mój moralny obowiązek ją wesprzeć. Moje doświadczenie z Mariuszem Grzegorzkiem to był koszmar. Pamiętam jak to było zaskakujące, bo na pierwszy rzut oka robił wrażenie miłego i normalnego człowieka.

Szczepkowska dodała, że pamięta, „jak obśmiewał zespół teatru, absurdalną mękę, zabawę w docinki, jak schylał się w rzędach i w czasie prób załatwiał przez telefon inne zawodowe sprawy, a potem udawał uduchowionego”. Aktorka opowiedziała również o tragicznej sytuacji w teatrze, której przypadkiem była świadkiem.

Kiedyś w latach 90. całkiem prywatnie poszłam do teatru warszawskiej PWST i natknęłam się na próbę. Nagle doszło tam do wypadku. Kazano dziewczynie wykonywać ryzykowne ćwiczenia fizyczne, upadła, nie mogła się ruszyć. Zawiozłam nieprzytomną studentkę na pogotowie. 

Szczepkowska wyznała, że nie doczekała się telefonu od reżysera, w sprawie stanu zdrowia uczennicy: „dziewczyna mogła mieć złamany kręgosłup. Uczelnia w ogóle się nie zainteresowała”. Na koniec aktorka przyznała, że jako studentka warszawskiej PWST (dzisiaj AT), nie doświadczyła przemocy ze strony profesorów. Dodała jednak, że słyszała o sytuacjach, w których wykładowcy „otwierają” ucznia, poprzez doprowadzenie go do rozstroju nerwowego: „Moim zdaniem to powinno być karalne”. 


 

Zobacz także: