Nie żyje gwiazda "Barw szczęścia". Jan Pęczek miał 71 lat
Informacje o śmierci aktora przekazał Maciej Englert na stronie Teatru Współczesnego. Ujawniono, że przez wiele lat cierpiał na nieuleczalną chorobę.

Jan Pęczek odszedł we wtorek, 27 lipca. Na stronie Teatru Współczesnego, z którym współpracował blisko 40 lat, pojawiło się pożegnanie aktora. "Autor, aktor choreografii i ruchu scenicznego w wielu przedstawieniach m.in. "Mistrz i Małgorzata", Martwe dusze", Wniebowstąpienie", "To idzie młodość", Był osobą spolegliwą, w prawdziwym znaczeniu tego słowa, można było na nim polegać i jednocześnie ufać, zarówno człowiekowi jak i artyście. Skromny, lojalny i ciepły, mimo swojej hardej i dumnej góralskiej duszy". Działał aktywnie w opozycji i uciekając z jakiegoś kotła złamał pechowo nogę w kostce, która nie bardzo się chciała zrosnąć, ale rwał się do grania, choć każdy krok sprawiał mu ból, mało kto o tym wiedział, nie rozczulał się nad sobą" - napisał bliski przyjaciel aktora, Maciej Englert.
Maciej Englert w swoim pożegnaniu poruszył również temat nieuleczalnej choroby, z którą Jan Pęczek zmagał się od lat. Dodatkowo wspomniał o ciężkich przeżyciach aktora - pod koniec maja pożegnał on żonę Jadwigę Bargielowską-Pęczek. "Podobnie jak w ostatnich miesiącach zmagań z, jak się okazało, nieuleczalną chorobą, potem z niespodziewaną śmiercią żony, jego siła budziła najwyższy podziw i szacunek, Trudno przyjąć wiadomość o śmierci Przyjaciela, nawet jeśli była spodziewana i była wybawieniem, a Jasiek nie miał wrogów".
Polecane
„Mąż skakał ze szczęścia, gdy powiedziałam mu o ciąży. Nie ma jednak pojęcia, że nasz syn będzie miał rysy mojego eks”
„Dla brata byłam matką, sprzątaczką i kucharką. Miał prawie 30 lat, a ja nie potrafiłam przestać mu matkować”
„Na polu malin przystojny Stefan zasiał we mnie nasionko. Czułam się wyjątkowo, bo nie wiedziałam, że chętnych ma na pęczki”
„Nie miałam szczęścia w miłości, więc nie działają na mnie męskie sztuczki. Wolę być stara i samotna, niż głupia”
„Samotny rolnik miał mi dać godną starość. Krętacz zamiast forsy miał słomę w butach i nie śmierdział groszem”
„Miał 29 lat, ja 41. Straciłam z nim swój rozsądek na zapleczu. Mój romans w dyskoncie miał jednak zaskakujący koniec”
„Sądziłam, że na starość powinnam szukać garsonki do trumny, a nie miłości. Mam prawie 60 lat i znów czuję, że żyję”
„Mam 35 lat i żyję jak w klasztorze. Z nikim się nie spotykamy, bo mąż twierdzi, że szkoda czasu na takie głupoty”
„Tomek miał 25 lat i ciało greckiego boga, a ja byłam rozwódką po 40. Jednak to nie wiek stanął nam na drodze do miłości”
„Po 40 latach ciułania w końcu kupiliśmy dom. Miał być naszym azylem, ale dzieci panoszyły się w nim jak u siebie”
„Nie pójdę na ślub mojego syna. Lepiej zostać w domu niż grać w tym teatrze szczęścia, gdzie dla mnie nie napisano roli”
„Romans z sąsiadem miał być antidotum na samotność emerytki. Nie tylko ja korzystałam z jego towarzystwa”
„Mój szef latami kręcił lody na boku i miał sporo za uszami. W końcu pieniądze nie spadają z nieba”
„Nie przeszkadzało mi, że mój mąż miał 5 żon i kochanek na pęczki. Może i jest babiarzem, ale ma gest i kasę”
„Mąż skakał ze szczęścia, gdy powiedziałam mu o ciąży. Nie ma jednak pojęcia, że nasz syn będzie miał rysy mojego eks”
„Dla brata byłam matką, sprzątaczką i kucharką. Miał prawie 30 lat, a ja nie potrafiłam przestać mu matkować”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Prosto z BBC Proms w Bristolu na Future Festival we Fromborku
Współpraca reklamowa
Co zabrać na wakacje z dzieckiem?
Współpraca reklamowa
Chmiel – zielony bohater urody, zdrowia i smaku
Współpraca reklamowa