Średni wiek Polek rodzących dzieci od początku lat 90-tych konsekwentnie rośnie. W 1990 roku wynosił 26,7 lat, w 2008 – 28,2 lat, a w 2015 było to już 29,7 lat – wynika z danych GUS. W związku z tym spada także dzietność w Polsce – w ubiegłym roku jej współczynnik wyniósł zaledwie 1,3, podczas gdy w 1990 roku na jedną kobietę urodziło się 2 dzieci. Jeśli do tego dodamy malejącą liczbę małżeństw i rosnącą liczbę rozwodów, dane demograficzne w naszym kraju mogą niepokoić.

Za taki stan rzeczy odpowiada przede wszystkim pięć czynników: tzw. wyścig szczurów, kultura instant, sytuacja gospodarcza, komunikacja internetowa i zdrady. Czym są i jak nie dać się w nie złapać? Odpowiada psycholog Jolanta Szczepaniak, Centrum Psychoterapii Vide.

Jeśli spojrzymy na dane statystyczne dotyczące dzietności, małżeństw czy rozwodów zaczynając od początku lat 90-tych do końca ubiegłego roku, zobaczymy, że właściwie w każdym obszarze sytuacja demograficzna Polski się pogarsza. Co prawda dane za pierwsze półrocze tego roku są nieco bardziej optymistyczne, ponieważ wzrosła liczba urodzeń i małżeństw, jednak na obiektywną ocenę poczekajmy do końca roku. Wtedy zobaczymy, czy trend się utrzyma i czy będziemy mogli mówić m.in. o pozytywnym wpływie na statystyki rządowego programu „Rodzina 500 plus”. Niezależnie jednak od tego, warto zwrócić uwagę, co przez ostatnie i zakładam, że jeszcze przez najbliższe lata, wpływa na rozwój negatywnych trendów demograficznych w naszym kraju i jak temu przeciwdziałać., mówi psycholog.

ŚCIGAMY SIĘ W KORPORACJACH

Pośpiech, emocje, tzw. "wyścig szczurów" – od kilku lat nasila się w Polsce trend dawania wszystkiego z siebie w miejscu pracy. Dodatkowo, jest on wzmacniany wprowadzanymi przez pracodawców systemami mającymi na celu obliczanie czasu i rodzaju wykonanej pracy oraz określeniu efektywności pracownika. Następnie takie informacje są podawane do publicznej wiadomości współpracownikom. Takie podejście wpływa na obniżanie poczucia własnej wartości oraz utrzymywanie stałego lęku, a w konsekwencji nie służy, aby myśleć o życiu osobistym, zakładaniu rodziny czy wychowaniu potomstwa. – Osoby po wyjściu z pracy pozostałe role wypełniają na tzw. autopilocie. Są zmęczone, rozdrażnione i w związku z tym wykonują tylko te obowiązki, które są niezbędnym minimum jak przygotowanie posiłku czy ubrania na kolejny dzień roboczy. Nie ma w tym miejsca na budowanie więzi czy rytuałów, które scalają rodzinę, komentuje pracowniczy wyścig Jolanta Szczepaniak.

PO CO CZEKAĆ?

Dzisiejsze społeczeństwo w codziennym życiu największy nacisk kładzie na oszczędność czasu. I to zarówno w pracy – chodzi o to, żeby wykonywać jak najwięcej zadań w jak najkrótszym czasie. Jak i w życiu osobistym – szybkie robienie zakupów przez Internet, jedzenie odgrzewane w mikrofalówce czy rozmowa telefoniczna zamiast spotkania. Tzw. kultura instant odnosi się do charakterystycznego dla naszych czasów nawyku życia w biegu, w którym nie ma miejsca na rodzinę. Oznacza świat konsumpcji, głodu przyjemności, powierzchownych kontaktów miedzy ludźmi czy brak wzorców zachowań pozytywnych. W takim świecie człowiek nie jest przygotowany na długoterminową inwestycję, jaką jest małżeństwo i wychowanie potomstwa.

Zobacz także:

ZOBACZ TAKŻE:

CZY WYBIERAMY PARTNERÓW PODOBNYCH DO NASZYCH OJCÓW?

SŁABA GOSPODARKA KRAJU NIE POTRAFI SPROSTAĆ PROBLEMOM DEMOGRAFICZNYM

Sytuacja gospodarcza bez wątpienia ma wpływ na demografię naszego kraju. W szczególności chodzi o sytuację na rynku pracy. Brak poczucia stabilności, niskie wynagrodzenia, słabe świadczenia socjalne to czynniki, które często oddalają decyzję o urodzeniu pierwszego czy kolejnego dziecka. Dla kobiet istotne jest także bezpieczeństwo zawodowe w ciąży i po urodzeniu dziecka – jeśli nie mają go zagwarantowanego, mimo że chcą mieć potomstwo, obawiają się, co czeka je w przyszłości. I choć większość wskaźników makroekonomicznych świadczy, że w Polsce mamy do czynienia z dobrą sytuacją gospodarczą, to jednak brak kompleksowych rozwiązań prorodzinnych rzutuje na oddalenie decyzji o potomstwie.

CZY ŻYCIE ONLINE TO NIE ŻYCIE?

Dzisiejsi 20- i 30-latkowie to pokolenie komunikacji internetowej, które nie potrafi budować relacji w codziennym życiu. A brak komunikacji bezpośredniej, wyrażanej w rozmowach czy wspólnych zajęciach to źródło rozpadu związków czy odwlekania decyzji o potomstwie. – Podczas terapii spotykam małżeństwa, które rozmawiają ze sobą w pracy korzystając z komunikatorów internetowych. Jednak po powrocie do domu są tak zmęczeni, że już nie mają sił na rozmowę i wspólne spędzanie czasu. A jeśli już dochodzi do konwersacji, to często jest to wybuch, aby rozładować emocje z dnia pracy – mówi dr Szczepaniak.

ZOBACZ TEŻ:

KOBIETY MAJĄ ZDRADĘ W GENACH!

KOBIECE I MĘSKIE GENY ZDRADY

Z badań spekulujących Centrum Profilaktyki Społecznej wynika, że cztery na pięć par w naszym kraju doświadczy zdrady. To szokujące dane, bo wychodzi na to, że zdrada jest obecna w większości związków. Ale gdy spojrzymy na obiektywne liczby podane przez Główny Urząd Statystyczny dotyczące rozwodów i przyjmiemy, że jednym z ich głównych powodów jest właśnie zdrada, to zobaczymy, że coś w nich jest.  Od początku lat dziewięćdziesiątych liczba rozwodów w Polsce wzrosła o połowę – w 1990 roku wyniosła 42,4 tys., podczas gdy w 2015 roku – 67,3 tys. Co więcej, dwadzieścia sześć lat temu jeden rozwód przypadał na sześć zawartych małżeństw, w ubiegłym roku już na trzy.

– Do niedawna zdrada była domeną głównie mężczyzn, jednak zdradzają i mężczyźni i kobiety. To, co wspólne i niezależne od płci, to brak od partnera lub partnerki uwagi, poczucia, że druga osoba jest ważna, oraz rutyna w związku. Małżonkowie będąc jakiś czas ze sobą nabierają fałszywego przekonania, że nie trzeba już tyle ze sobą rozmawiać. Zapominają, że nie trzeba się kłócić w związku, czasami wystarczy przestać ze sobą rozmawiać, aby go zniszczyć. Jeśli małżonek nie widzi swojej wartości w oczach drugiej osoby, zacznie szukać jej u kogoś innego – diagnozuje psycholog.

ZOBACZ TEŻ:

O SEKSIE: HIPERSEKSUALNOŚĆ

Cóż, w związku z tymi badaniami sytuacja demograficzna w Polsce nie zapowiada się różowo. Co więcej, jest coraz gorzej, zwłaszcza wśród pokolenia dzisiejszych dwudziestu kilku i trzydziestolatków. Czy grozi nam niż demograficzny i wysyp singli?