Zasada nr 1: planowanie budżetu to podstawa

Większość par w ogóle nie planuje miesięcznego budżetu. Nic więc dziwnego, że to właśnie finanse są jednym z najczęściej wymienianych powodów kłótni w związku, zaraz po bałaganie i podziale obowiązków. Przyznajemy bez bicia – nie jest to najprzyjemniejszy temat do rozmowy. Ale jeśli uda wam się przez niego przebrnąć, później może być już tylko z górki. Domowy budżet to nic innego jak plan miesięcznych przychodów i wydatków, który pomaga kontrolować te drugie i ułatwia wypracowanie „poduszki finansowej” na wypadek nieprzewidzianych okoliczności. Niby nic trudnego, a jednak większość par reaguje na ten temat alergicznie. Często wynika to z przyzwyczajeń wyniesionych z domu – albo z wyrzutów sumienia, że nie kontrolujemy własnych finansów w wystarczającym stopniu.

Jak podejść do tego z głową? Przede wszystkim nie traktujmy domowego budżetu jako ograniczenia – tylko jako narzędzie świadomego planowania wydatków. Warto założyć w nim nie tylko koszty stałe, jak opłaty mieszkaniowe czy jedzenie, ale również środki na przyjemności. Podejdźcie uczciwie do własnych potrzeb i jasno określcie wszystkie wydatki, jakie rzeczywiście ponosicie. Być może w trakcie tworzenia tej listy okaże się, że można z czegoś zrezygnować – ale niech to będzie wasz świadomy wybór. Przy tworzeniu budżetu dobrze jest zachować pewien margines na nieprzewidziane wydatki. Najważniejsze jest jednak określenie sztywnej minimalnej kwoty, którą co miesiąc będziecie oszczędzać. Nie martwcie się, jeśli okaże się, że na coś poszło więcej pieniędzy niż założyliście. Wystarczy przerzucić wtedy część budżetu przeznaczoną np. na rozrywkę czy przyjemności. Budżet warto przygotować w dłuższej perspektywie – bo niektóre miesiące okażą się bardziej „wydatkowe”. Konieczność wygospodarowania pieniędzy na wakacje czy szkolną wyprawkę warto zaplanować z wyprzedzeniem i uwzględnić w oszczędnościach.

Zasada nr 2: jesteście w tym razem

Udało wam się zaplanować domowy budżet? Teraz pora nim zarządzić. Niestety, bardzo często ten obowiązek spada na głowę jednego z partnerów. „Nie znam się na cyferkach” – to zaskakująco częsta wymówka, by nie angażować się w zarządzanie finansami. I choć taki model latami może działać bez zarzutu, często staje się w końcu kością niezgody. Jeśli wspólnie planujecie wydatki, obydwie strony powinny wziąć za nie odpowiedzialność. Możecie podzielić się przelewami, ale dobrze, żeby każdy z partnerów przynajmniej orientował się co ile kosztuje i jakie kwoty co miesiąc przelewacie na poczet rachunków i innych opłat. I nie chodzi tu o brak zaufania – tylko o transparentność i poczucie odpowiedzialności. Ich brak może powodować poczucie niesprawiedliwości, braku niezależności – i w efekcie prowadzi do napięć.

Zasada nr 3: wspólne konto

To sprawdzony sposób na to, by ułatwić sobie wspólne zarządzanie domowym budżetem. Wspólne konto zobowiązuje każdego z partnerów do udziału w domowych wydatkach i pozwala zachować pełną przejrzystość. Jest doskonałym rozwiązaniem nie tylko dla małżonków, czy osób w stałych związkach – ale dla wszystkich, których łączy jakakolwiek relacja. Konto wspólne w Santander Bank Polska jest bardzo wygodnym rozwiązaniem, dzięki któremu odkładanie do skarbonki czy żmudne arkusze kalkulacyjne pójdą w niepamięć. Dzięki niemu każdy z partnerów ma dostęp do wspólnych środków przeznaczonych na opłacenie czynszu, rachunków i innych domowych wydatków. To milowy krok w stronę budowania zaufania w związku oraz wspólnej przyszłości. W Santander Bank Polska możecie też otworzyć wspólnie lokatę lub konto oszczędnościowe. To ułatwi stworzenie poduszki bezpieczeństwa na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń, do której oboje będziecie mieć dostęp. Wspólne konto paradoksalnie pomaga też zachować pewną niezależność. Możecie je traktować jako bardziej operacyjne konto, z którego opłacacie miesięczne wydatki, a oprócz niego, zachować część środków na indywidualnych kontach. To zdrowe rozwiązanie, które pomaga uniknąć wielu konfliktów.

Zasada nr 4: otwarcie rozmawiamy o pieniądzach

Dla niektórych to najnormalniejsza rozmowa na świecie – i temat jak każdy. Dla innych, rozmawianie o pieniądzach bywa stresujące. Nie wszyscy mamy zdrowe relacje z pieniędzmi, część z nas ma problemy z racjonalnym zarządzaniem finansami albo złe nawyki wyniesione z domu. Jednak jak pokazują badania, trwałe związki często charakteryzują się tym, że potrafią rozmawiać również o trudnych sprawach. Kluczem do sukcesu jest ostudzenie emocji. Nawet jeśli mamy pretensje do partnera o zbytnią rozrzutność, warto przekazać to w spokojny i delikatny sposób. Odbijanie piłki nie przyniesie dobrych rezultatów. Jeśli rozmowy o pieniądzach zawsze się kończą się u was kłótnią, warto spróbować metody „randki”. Umówcie się na „kolację z pieniędzmi”, podczas której na spokojnie zajmiecie się tym tematem. Choć brzmi to kuriozalnie, ta metoda jest często polecana przez ekspertów od zarządzania finansami. Okazuje się, że już samo spotkanie się w niecodziennej i przyjemnej atmosferze powoduje, że zachowujemy się grzeczniej i potrafimy ze spokojem omówić nawet drażliwe kwestie.

Zasada nr 5: nie narzucajmy własnych metod

Możecie być bardzo zgranym duetem, ale jednak jest między wami mnóstwo różnic. Również w podejściu do gospodarowania pieniędzmi. Duży wpływ mają na to nasi rodzice i nawyki wyniesione z domu. Ale to także wypadkowa naszych doświadczeń, potrzeb, niedociągnięć i frustracji. Mierzenie drugiej połowy własną miarą nie jest zbyt pomocne. Lepszą strategią jest próba zrozumienia drugiej strony i wypracowanie takich zasad, które uwzględnią różne podejście do finansów. Jeśli twój partner nie znosi Excela, nie zmuszaj go do wpisywanie cyferek w rubryczki. Jeśli druga połówka sygnalizuje, że nie wystarcza jej na coś, co jest dla niej bardzo ważne, zastanówcie się jak inaczej rozłożyć wydatki. Przy odrobinie empatii i dobrych chęci, zawsze da się znaleźć jakieś wyjście.

--

Zobacz także:

Materiał powstał we współpracy z Santander Bank Polska.