Martyna Wojciechowska zdradziła przez jaką traumę przeszła

Martyna Wojciechowska jest osobą publiczną, która dzięki swojej pracy przy programie "Kobieta na krańcu świata" oraz zaangażowaniu w fundację UNAWEZA, stała się niekwestionowanym autorytetem dla Polek. Dziennikarka i podróżniczka nie boi się mówić tego, co myśli i odważnie broni swoich poglądów. Tak też się dzieje w aktualnie najbardziej rozpalającej Polaków dyskusji na temat aborcji. Jak się okazało Martyna Wojciechowska, która w mediach społecznościowych kibicowała Polkom, które po zaostrzeniu ustawy aborcyjnej w ramach protestów, wyszły na ulice. Jak się okazuje, Martyna Wojciechowska miała ku temu prywatne powody, by z pełną odpowiedzialnością za swoje słowa, opowiadać się po jednej stronie. I jest to poruszająca historia.

Zobacz też: Martyna Wojciechowska apeluje do Polek: "Pełna mobilizacja! Zróbmy Islandię w Polsce." O co chodzi?

Martyna Wojciechowska zdradziła przez jaką traumę przeszła: "przepłakałam wiele nocy"

W felietonie do "Wysokich Obcasów", Martyna Wojciechowska podzieliła się z czytelnikami bardzo intymnymi i bolesnymi wspomnieniami. To, co wyznała daje jej pełne prawo do tego, by kontrowersyjną decyzję Trybunału Konstytucyjnego traktować bardzo osobiście. Gwiazda przyznała, że przeszła jedno z najtrudniejszych dla kobiet doświadczeń - poronienie.

„Czy poroniłam kiedyś ciążę? Tak. Czy miałam badania prenatalne? Tak, nawet te zaawansowane, bo podstawowe, przesiewowe okazały się niewystarczające. Czy przepłakałam wiele nocy, zastanawiając się, co zrobię, jeśli okaże się, że płód jest uszkodzony? Tak. Ale wtedy miałam wybór”, napisała Wojciechowska.

Dziś dziennikarka nie chce już wracać do tamtych traumatycznych wspomnień. Jej historia jest jednak kolejnym powodem do tego, by w duchu siostrzeństwa walczyć o prawo do decydowania o własnym ciele, bo nigdy nie wiemy, której z nas podobna historia może się przydarzyć - naszej przyjaciółce, siostrze, nam samym.

„Protestuję i nie przestanę protestować, dopóki my, kobiety, nie zostaniemy wysłuchane”, tak Martyna Wojciechowska potwierdziła swoje dalsze zaangażowanie w strajku kobiet.