Minęło 30 lat, odkąd wyjechał z Limy, miasta w Peru, w którym dorastał, i przeniósł się do Londynu robić to, co uważa za swoje powołanie. Pierwsze studio urządził w zniszczonym budynku dawnego szpitala, a jego pierwszymi klientkami były aspirujące modelki, którym robił zdjęcia do portfolio. Reszta, jak mówią, jest historią. 57-letni dziś Testino pracował dla wszystkich liczących się marek i na stałe zmienił oblicze modowej fotografii. W latach 90. zakończył erę supermodelek, decydując się pokazywać na swoich zdjęciach nowe twarze, m.in. Kate Moss i Stellę Tennant. Fotografował największe gwiazdy, ale przewrotnie żartuje, że najbardziej lubi fotografować swojego psa. Wiele jego prac przeszło do historii, m.in. zdjęcie Madonny na okładce płyty „Ray of Light” oraz słynna, ostatnia przed śmiercią sesja księżnej Diany. Mimo ugruntowanej pozycji Testino zaskakuje skromnością.

Dlaczego otworzył pan fundacje MATE akurat po 30. rocznicy swojej pracy?

Chciałem, żeby moje zdjęcia były obecne w moim kraju. Choć moda jest ważną częścią współczesnego świata, nie ma wielu fotografów mody pochodzących z Peru. Chciałem zainspirować młodych Peruwiańczyków. Pokazać im, że mogą osiągnąć, co tylko chcą, jeśli tego pragną.

Jak to się stało, że dorastając w małym mieście w Peru, zainteresował się pan moda?

Jako dziecko patrzyłem na peruwiańskie stroje ludowe: bajecznie kolorowe, z mnóstwem wzorów. W rejonie Cuzco, skąd pochodzę, ludzie przywiązują dużą wagę do ubioru. Dla mnie właśnie tam są korzenie stylu glamour, z którym jestem utożsamiany.

Pracuje pan bez wytchnienia. Tymczasem ludzie najczęściej oglądają pana na zdjęciach z eleganckich imprez, ubranego we frak...

...i myślą, że zajmuję się tylko chodzeniem na przyjęcia (śmiech). A pan wstaje codziennie o 6 rano i robi kolejna sesje.

Zobacz także:

Czy przy takim tempie miał pan kiedyś kryzys twórczy?

Nie wiem, co to jest kryzys twórczy, ale niektóre rzeczy po prostu mi się nudzą. A ponieważ nie jestem w stanie ich zmieniać codziennie, rzucam się w wir pracy, bo inaczej niczego nie osiągnę. Kluczem do sukcesu zawsze jest to, ile wysiłku się w niego włożyło. Grace Coddington, gdy jeździliśmy razem na pokazy, komentowała: „To było okropne!”. Pytałem dlaczego, a ona odpowiadała: „Bo się do tego nie przyłożyli. W ogóle nie poświęcili temu czasu”. Wtedy tego nie rozumiałem, ale teraz wiem, że jeśli chcesz coś osiągnąć, musisz zainwestować w to czas i energię.

Ludzie ciągle proszą pana o wskazówki, jak zostać fotografem. A do kogo pan zwraca się po rady?

O mój Boże, do wszystkich dokoła. Słucham ludzi, z którymi pracuję. Radzę się mojego brata Giovanniego. Mojej 90-letniej mamy, a w następnej kolejności przyjaciół: Hamisha Bowlesa i Anny Wintour. Do Anny dzwonię ze wszystkimi problemami. Świat mody zmienia się jak w kalejdoskopie , a pana grafik jest z roku na rok coraz bardziej napięty. Jak udaje się panu utrzymać na topie? Po prostu nie przestaję interesować się tym, co się dzieje wokół mnie. Moda to ciągłe zmiany, a ja jestem częścią tego cyrku. Zaczynałem w amerykańskim „Vogue’u”, gdy Anna Wintour przejęła stery po Grace Mirabelli. Przed Carine Roitfeld we francuskim „Vogue’u” była Joan Juliet Buck, a w brytyjskim przed Alexandrą Shulman była Anna Wintour. Mnie wyrzucano z jakiejś kampanii, a potem do niej zatrudniano. Taka jest natura świata mody i nic mnie już w nim nie zdziwi. Jedyne, co mnie zaskakuje, to to, że gdy zaczynałem, chodziłem na pokazy, na których było tylko kilka osób, bo nikt o nich nie wiedział. Dziś pokaz, który odbywa się w Paryżu, ludzie w Peru oglądają na żywo na kablówce.

W dzisiejszym świecie każdy robi zdjęcia i może być fotografem. W czym tkwi tajemnica pana sukcesu?

Fotograf musi mieć coś do powiedzenia. W Peru wszystko, co robisz, jest komentowane przez innych i trzeba mieć jaja, żeby być sobą. Ja miałem. Ubierałem się inaczej. Podróżowałem. Tak wyrażałem siebie. Dziś robię to samo poprzez zdjęcia, ale minęło 10, może 12 lat, zanim zrozumiałem że mogę robić takie fotografie, jakie chcę. Kiedyś bałem się, że jeśli nie zrobię zdjęcia w konkretnym stylu, nie będzie ono wyglądało na zdjęcie Mario Testino. Odkąd dotarło do mnie, że mogę fotografować, co chcę i jak chcę, i zawsze będzie to zdjęcie Mario Testino, pozbyłem się presji. Żeby być naprawdę wolnym, trzeba być sobą. Zawsze mówię, że Kate Moss jest najbardziej pożądaną modelką, bo ma gdzieś, co powiedzą ludzie. Dziewczyny, które próbują być perfekcyjne, nikogo nie obchodzą.

Jakie teraz, po 30 latach kariery, ma pan cele?

Za każdym razem muszę na nowo udowadniać, że jestem dobry w tym, co robię Teraz chcę tylko robić zdjęcia, na których ludzie pięknie wyglądają. I muszę robić je coraz szybciej, bo zostało mi przecież coraz mniej czasu.