Kobiety towarzyszą mi od najmłodszych lat. Wychowałem się wśród nich. Mieszkałem z mamą, jej siostrą i babcią. Odwiedzały nas też kuzynki, ciocie. Miałem bowiem liczną rodzinę. Moja prababcia Julia dostała medal za wielodzietność (urodziła osiemnaścioro dzieci). Byłem przez kobiety rozpieszczany. Objaśniały mi świat. Nie zapomnę, jak kiedyś przyjechała do nas w odwiedziny ciocia ze wsi. Chciała się wykąpać, a akurat zepsuła się nam klamka w łazience. Jako mały brzdąc byłem bardzo ciekawy, jak ciocia wygląda w pełnej krasie. Podglądałem ją namiętnie, gdy się kąpała. Miałem też przepiękną ciocię Elżbietę, która wyjaśniła mi, skąd się biorą dzieci (miałem wtedy 5 lat). Nie byłem skażony obscenicznymi opowieściami dzieci z podwórka, ciocia wszystko objaśniła mi delikatnie na przykładzie Adama i Ewy. Dlatego nie rozumiałem wulgarnego podejścia moich kolegów do płci pięknej. Nie kręciło mnie nazywanie dziewczyny „niezłą dupą”.

Szacunku do kobiet nauczyła mnie mama. Jest osobą szalenie wrażliwą, ciepłą, otwartą i towarzyską. Często jeździłem z nią w odwiedziny do jej koleżanek. Mama jest bardzo atrakcyjna, do dziś przyciąga męskie spojrzenia. Zawsze była zdecydowana, niezależna, wiedziała, czego chce. I takie kobiety mi się podobają: pewne siebie, znające swoją wartość, samodzielne, mające własne pasje. Nie lubię „rozmemłanych” księżniczek, tylko dziewczyny, które twardo stąpają po ziemi, są konkretne. I pachną sobą. Nadmiar perfum zabija pożądanie. Tak samo jak wyzywający makijaż. Uroda jest ważna, ale oprócz niej istnieje coś takiego jak wewnętrzny blask, który objawia się na twarzy kobiety, zwłaszcza gdy ma orgazm. Jedne wtedy pięknieją, inne wydają się oszpecone.

Dziewczyna nie musi być olśniewającą pięknością, żeby podobała się mężczyźnie. Musi mieć w sobie magnetyzm. Piękne, ciekawe wnętrze. Bywają kobiety urodziwe, ale jest to piękno powierzchowne, bo w środku jest pustka. Nie można z nimi o niczym porozmawiać. Takich zawsze unikałem.

Za każdym sukcesem mężczyzny stoi zwykle mądra kobieta. Która wie, że facet musi zdobywać. I nie chodzi tu o zdobywanie innych pań, ale o prestiż zawodowy, nowe umiejętności czy życiową przestrzeń. Inteligentny mężczyzna zaś wie, że nie wystarczy raz zdobyć serce swej wybranki, by posiąść ją na zawsze. Kiedy on przestaje się starać, kobieta więdnie. Lub rozkwita przy innym. Mądry facet będzie się uczył od kobiety, głupi pozostanie głuchy na jej wskazówki. Będzie przegrany.