Kontrowersyjne słowa księdza podczas pierwszej komunii

Słowa, które oburzyły internautów padły 16 maja podczas pierwszej komunii świętej w kościele w Dębieńsku (woj. śląskie). Ksiądz, który prowadził nabożeństwo, podczas wygłaszania kazania próbował zobrazować dzieciom relacje z rodzicami posługując się porównaniem do owcy i psa pasterskiego. Trzymając w ręku pluszową owieczkę, przekonywał, że kiedy nie jest posłuszna, pies może nią naszczekać, a nawet ugryźć. Według duchownego, podobnie sprawa ma się ze stosowaniem kar cielesnych wobec dzieci:

Rodzice mają prawo krzyczeć. A jak tego szczekania 'owieczka' nie posłucha to co się stanie? Pies szczeka, szczeka, a dla niektórych, co tam, gdy mówi mama, ksiądz, czy pani wychowawczyni. Co ten pies robi, jak szczekanie nie pomaga? 

Mama i tata was nie gryzą, ale mogą dać klapsa. To jak ten piesek, jakby nie ugryzł, to owieczka wpadnie w kłopoty. I tutaj mama i tata mają prawo dać klapsa, żeby człowiek otrzeźwiał. Za darmo nie dostaniecie. A rodziców musicie słuchać, bo są kimś wyjątkowym - tłumaczył ksiądz. 

Duchowny dodał również, że dziecko, które otrzymało od rodzica klapsa, powinno się z tego wyspowiadać. 

"Nikt nie ma prawa krzyczeć na dziecko i drugiego człowieka."

Nagranie z mszy świętej udostępnił na swoim Twitterze jezuita Grzegorz Kramer, który wyraźnie nie zgadza się z poglądami księdza z Dębieńska. Napisał on, że nikt nie ma prawa krzyczeć, ani dawać klapsa dzieciom. Eksperci od dawna biją na alarm, przekonując, że z pozoru niewinnie klapsy to kara cielesna, która może mieć bardzo negatywny wpływ na rozwój psychiki dziecka. Mowa tu między innymi o buncie, poczuciu strachu, a także narastającej agresji.