Krystyna Janda o ataku antyszczepionkowców

W wywiadzie dla „Newsweeka” Krystyna Janda zdecydowała się niezwykle szczerze opowiedzieć o tym, jak wygląda życie jej i teatru, w po pandemicznej rzeczywistości. Aktorka i dyrektorka dwóch teatrów: Polonii i Och-Teatru, odniosła się w rozmowie z Tomaszem Lisem do afery szczepionkowej, której stała się „niechlubnym” bohaterem po tym, jak pierwszą dawkę szczepionki przyjęła poza kolejnością. To wydarzenie położyło cień na dotąd nieskazitelnym wizerunku medialnym Jandy. Od tego momentu stała się wrogiem nr. 1 przedstawicieli rządzącej partii (, której nie szczędzi słów krytyki) oraz antyszczepionkowców.

Perspektywy ciemnieją każdego dnia. Rośnie agresja i nienawiść. Stają jacyś bezczelni bez maseczek przed teatrem i drą się, że Janda to ku*wa i dzieli ludzi. A tacy jak oni zarazili moich przyjaciół, którzy umarli.

Krystyna Janda opowiedziała o strachu przed pandemią Covid-19 i z jakim hejtem spotyka się pilnując reżimu sanitarnego w swoich teatrach.

Proszę, żeby założyli maseczkę albo wyszli. Słyszę: jestem ozdrowieńcem, niech się pani ode mnie odczepi. Tłumaczę, że mnie to w ogóle nie obchodzi – po prostu się boję, bo pan mi cały czas chucha. Boję się zachorować i umrzeć.
 

 Krystyna Janda głoduje?

W rozmowie z Tomaszem Lisem, Krystyna Janda przyznała też, że nie są to dla niej najlepsze czasy. Oprócz medialnych sporów, starć z antyszczepionkowcami, pandemii i strachu o najbliższych oraz o przyszłość teatru, dochodzi też wzrost cen i inflacja, których skutki widzi w podstawowych opłatach Polonii i Och-Teatru. Jak podkreśliła w wywiadzie z "Newsweekiem", poradzi sobie, bo jako "samotna kobieta nie potrzebuje dużo", jest jednak świadkiem wielu smutnych sytuacji, które nie pozostawiają złudzeń, że nie tylko ona mierzy się z podobnymi trudnościami.

Widzę starszego pana w sklepie, który ogląda drożdżówki i pyta, ile kosztuje ta, a ile tamta. Gdy mówię, że mu kupię, zgadza się. Patrzę na koszty stałe teatrów, na prognozy rachunków za prąd, na koszty pensji. [...] Ludzie w swojej masie są przygnębieni, nie uśmiechają się do siebie. To niby banały, ale katastrofa wisi w powietrzu, nastrój leży.