Czy mycie twarzy wodą bieżącą jest dobre dla naszej skóry? Po pierwsze warto pamiętać o tym, w wielu miastach kranówka jest zdatna do picia, więc tym bardziej nadaje się do tego, by przemywać nią twarz. Nie stwarza dla skóry żadnych zagrożeń. Wyjątkiem jest skóra wrażliwa. W tym przypadku dr Chlebus rekomenduje sięganie po przegotowaną wodę. Zastąpienie nią kranówki daje gwarancję, że nie poddamy skóry żadnemu dodatkowemu drażniącemu działaniu. A po wyprowadzeniu skóry ze stanu wrażliwości lub nadwrażliwości (najlepiej pod okiem dermatologa), możemy z lekkim sercem powrócić do zwyczaju mycia jej wodą z kranu. Po drugie, za większość podrażnień, alergii kontaktowych czy nawet zaostrzenie stanu zapalnego odpowiada nie tyle sama woda, co źle dobrany, zbyt agresywny detergent. I co ciekawe, wcale niekoniecznie ten, którym przemywamy twarz.

Mycie twarzy wodą z kranu: czy może pogorszyć stan skóry?

Jednym z największych wrogów skóry są substancje zapachowe i barwniki nadające kosmetykom kolor, czyli pechowo wszystko to, co w kosmetykach lubimy najbardziej, bo sprawia, że ich stosowanie jest przyjemnością. Ale jak przestrzega dermatolog, to właśnie one działają na skórę drażniąco. Gdy myjemy nimi ręce, są trudne do usunięcia - samo opłukanie, nawet bardzo dokładne, nic nie daje, bo pozostają na jej powierzchni o wiele dłużej, niż tylko w trakcie wykonywania czynności higienicznej. Wtedy niezależnie od tego, jaką wodą przemywamy buzię, drażniące substancje zostają przetransportowane w okolice twarzy i zaczynają na nią szkodliwie oddziaływać (kto zliczy, ile razy bezwiednie jej dotykamy!).

W dobie pandemii, przy częstszym niż w innych okolicznościach dezynfekowaniu rąk dodatkowo narażone jesteśmy na kontakt z alkoholem. Ucierpieć może nie tylko skóra wrażliwa, choć dla niej takie spotkania będą najbardziej bolesne i brzemienne w skutki. Dlaczego? Z powodu naruszonej, nieszczelnej warstwy hydrolipidowej naskórka, która działa jak sito - z jednej strony pozwala na szybszą ucieczkę ze skóry cennych substancji budulcowych i odżywczych, z drugiej zaś stanowi otwarte wrota dla wszelkich alergenów i drobnoustrojów, które siłą rzeczy będą pogarszać jej stan.

Ale sprawa nie jest przegrana, bo jak przekonuje ekspertka, wystarczy drobna, choć szalenie znacząca zmiana w pielęgnacyjnej rutynie. O ile całkowicie zrezygnujemy z kolorowych, pachnących kosmetyków do mycia dłoni (i twarzy oczywiście też!) i zastąpimy je dermokosmetykami stworzonymi z myślą o skórze wrażliwej, czyli np. przejrzystymi, bezwonnymi kostkami myjącymi bez dodatku mydła (tzw. syndetami), zyskamy pewność, że prawidłowo oczyszczamy skórę i odpowiednio przygotowujemy ją do dalszej pielęgnacji. A wtedy żadna kranówka jej niestraszna.