Zwykle dzieci spontanicznie ofiarowują rodzinie wykonane przez siebie drobiazgi albo to, co kupią za zaoszczędzoną tygodniówkę. Warto wspierać ten zapał do obdarowywania: to ładna cecha, która będzie procentować przez całe życie. Zwykle ten, kto umie dawać, również sporo dostaje.

Nauka obdarowywania

To, czy nastolatek zechce sam coś dać, zależy od sposobu wychowania. W domu, w którym włącza się dzieci w wydarzenia dnia codziennego: domowe obowiązki i uroczystości, przydzielając im rolę i nie wyręczając we wszystkim, nauka dawania prezentów przebiega naturalnie. Dziecko uczestniczy w świątecznych przygotowaniach i słyszy, jak rodzice szykują niespodziankę dla dziadków. Wtedy samo również zechce obdarować bliskich czymś ładnym. Może być tak, że dziesięcioletni smyk, który nie ma jeszcze własnych pieniędzy, poprosi rodziców o fundusz na prezenty. Dobrze jest w tej sytuacji zachęcić go do wykonania czegoś samodzielnie. Rysunku, piernikowego domku, wycinanki. Jeśli dziecko ma własne oszczędności, nie należy mu zabraniać rozbijania skarbonki. Nie jest też dobrym pomysłem natychmiastowe refundowanie wydatków: dziecko dzieli się tym, co ma – to dar jego serca, który powinien zostać doceniony. Zawsze trzeba gorąco podziękować, okazać radość. Nawet jeśli szminka kupiona mamie przez córeczkę nadaje się tylko dla clowna.

Jeśli brak mu inicjatywy

12-letniemu dziecku, które samo nie wpadnie na pomysł podarowania czegoś najbliższym, można tę myśl delikatnie podsunąć. Zabrać na zakupy, żeby pomogło kupić upominek dla taty i spytać, jaką niespodziankę zaplanowało od siebie. W przypadku starszych dzieci, które nigdy nic nie dawały – trudno będzie z dnia na dzień przeprowadzić radykalną zmianę. Warto jednak szczerze porozmawiać: nastolatek już wie, że w dorosłym świecie obowiązuje prawo wzajemności. Jeśli czegoś z siebie nie dasz, niczego nie dostaniesz.