Wykształceni, znający zarówno kulturę Wschodu, jak i Zachodu, rozumieli zacofanie swojego kraju, mimo pozorów regionalnej mocarstwowości.

Widzieli, że Syjam musi paść ofiarą europejskich potęg, o ile ustępstwami, rozgrywaniem sprzeczności miedzy nimi oraz umiejętną dyplomacją nie odsunie tej groźby. Już Mongkut obrał kurs na zdecydowaną modernizację kraju, a jego dzieło rozwinął syn. Wsławił się nie tylko tym, że miał ponad 100 dzieci z różnych żon i nałożnic, ale każdemu ze ślubnych i nieślubnych synów zapewnił wykształcenie w elitarnych liceach angielskich.

Chulalongkorn ufundował pierwszy w kraju uniwersytet, stworzył nowoczesną dyplomację i administrację (opierając się głównie na swej rodzinie), dbał o koligacje z europejskimi dworami, wiele podróżował. W efekcie - kosztem kompromisów i ustępstw terytorialnych - ocalił niepodległość Syjamu. Tylko bardzo niewielu państwom tej części globu udało się uniknąć skolonizowania, dlatego Chulalongkorn jest w dzisiejszej Tajlandii kimś w rodzaju świętego.