Każdy fantazjuje na temat seksu. Od fantazji zaczyna się w ogóle nasze życie erotyczne – najpierw przecież marzymy. Obrazy przywołane w wyobraźni nadają pragnieniom konkretny kształt. A skoro fantazjują wszyscy, znaczy to, że same w sobie erotyczne wyobrażenia nie mogą być niczym złym. Po prostu są częścią nas. Ważne jest jednak nie to, co nam się w głowach roi, ale to, co z tym zrobimy.

Możemy być kimś innym

Fantazje czasem warto realizować, bo czynią życie erotyczne bardziej atrakcyjnym. Ale jest też druga strona medalu: w fantazjach nie zawsze jesteśmy tacy jak w życiu codziennym. Potulny pantofl arz potrafi się zmienić w maczo, a trzęsąca domem superkobieta staje się nałożnicą sułtana. Nasze erotyczne marzenia często mają niewiele wspólnego z harmonijnym życiem i tym wszystkim, co buduje partnerski związek. Namiętność karmi się czymś zgoła odmiennym: niepewnością, strachem, odrobiną perwersji (dla każdego oznacza to oczywiście coś innego). W namiętnym seksie dopuszczamy do głosu tę część nas, która na co dzień bywa ukryta. Możemy sobie na to pozwolić, o ile nikogo przy tym nie krzywdzimy, także siebie. W realizacji fantazji jest żelazna granica, której przekraczać nie wolno: na każde działanie muszą się zgadzać obie strony. Tę granicę każda para ustanawia sama. Może być nią zwykła niechęć, ból albo moralność, obojętne. Jeśli jakieś działanie budzi nasz sprzeciw, nie musimy się na nie godzić. A nawet nie powinniśmy – łamanie siebie przynosi więcej strat, niż zysków. Co z tego, że zgodzisz się na coś, na co w gruncie rzeczy nie masz ochoty, jeśli później będziesz czuć niechęć do siebie albo do partnera. Na pewno nie wzmocni to waszej więzi – a przecież o to również w seksie chodzi, żeby budować i wzmacniać więź między dwojgiem ludzi. Miłość rozwija się tam, gdzie jest wolność, a wolność, to także prawo do tego, żeby powiedzieć: „Nie!”. Mężczyzna może sobie wyobrażać seks z prostytutką, i to nie znaczy, że musi iść do agencji towarzyskiej. Jeśli żona zgodzi się przebrać za kurtyzanę – no to w porządku. Jeśli narusza to jej poczucie własnej wartości, nie powinna się zgodzić, a mąż musi odmowę uszanować. Jeśli żona marzy o szybkim numerku w przebieralni w sklepie z ubraniami, a mąż czuje zakłopotanie, ona nie powinna nalegać. Nie wszystkie cukierki musimy zjadać, nawet jeśli mamy ochotę. Fantazja to nie obsesja. Z obsesjami należy walczyć. Czasem przy pomocy specjalisty.

WAŻNE:

Niektóre fantazje erotyczne wydają się straszne nam samym. Wiele kobiet przywołuje w wyobraźni sceny gwałtu. Seksuolodzy mówią o tym zgodnie: nie wszystko, co przychodzi nam do głowy, zrealizowalibyśmy w naszym życiu. Pod takim wyobrażeniem kryje sie inne pragnienie: np. żeby oddać się w pełni i wyzbyć psychicznych oporów przed poczuciem rozkoszy.