Znaczące spojrzenie sponad okularów

Uważaj na nie, bo wbrew twoim intencjom może zostać odebrane jako oznaka wyższości, a nawet lekceważenia. Patrzenie znad szkieł nie jest w dobrym tonie, podobnie jak z pozoru niewinne bawienie się okularami podczas rozmowy: obracanie, składanie i rozkładanie. Osobne zasady dotyczą okularów przeciwsłonecznych. Należy je zdejmować, gdy witamy się i z kimś rozmawiamy, tak aby umożliwić kontakt wzrokowy i nie sprawiać wrażenia, że… kłamiemy. Zdejmujemy je także, wchodząc do pomieszczeń: mieszkania, biura, restauracji. Od tej zasady jest wyjątek: eleganckie ciemne okulary, które można uznać za element damskiej biżuterii, pozostają na nosie właścicielki.

Kiedy mężczyzna towarzyszy kobiecie

Kobieta idzie po prawej stronie mężczyzny, tak by w razie potrzeby mógł ją osłonić swoim silniejszym ramieniem. Jeśli jednak po prawej stronie czai się niebezpieczeństwo (np. ruchliwa jezdnia, kałuża, groźnie wyglądający pies), mężczyzna przechodzi na drugą stronę kobiety. Gdy razem wchodzą do budynku, on otwiera jej drzwi i przepuszcza przed sobą. Ale jeśli drzwi otwierają się do wewnątrz, to on wchodzi pierwszy i przytrzymuje je, będąc już w środku. Gdy mają usiąść za stołem, on służy pomocą, odsuwając nieco jej krzesło. Gdy ona wstaje od stołu, on również powinien na chwilę się unieść. Pełne równouprawnienie ma miejsce tylko wtedy, gdy pada deszcz: otóż parasol nieść powinna ta osoba, która jest wyższa.

Kto do kogo powinien dopasować się strojem

Mówi się, że świat savoir-vivre'u to ostatni bastion nierówności płci. Zazwyczaj króluje tu kobieta, lecz w przypadku stroju sytuacja się odwraca. Gdy mają wystąpić razem, ona powinna dopasować toaletę do tego, jak będzie ubrany jej partner. I kolorem, i stylem: do marynarki – elegancka sukienka, do smokingu – suknia wieczorowa. Męski ubiór jest bardzo formalny, z dokładnie określonymi dodatkami, kolorami. My mamy więcej swobody. Musimy więc być elastyczne i czasem się dostosować.

Upominać się. Ale jak?

Zobacz także:

Książki, płyty, mniejsze i większe kwoty: pożyczyć łatwo, odzyskać trudniej. Większość z nas ma kłopot z upominaniem się o swoją własność. Tak, żeby było kulturalnie i miło. Można albo poprosić wprost, albo spróbować żartu, np. pytając dłużnika: „Czy możesz pożyczyć mi te pięćdziesiąt złotych, które jesteś mi winien?”. Ale bez pretensji, bo on naprawdę mógł o długu zapomnieć.