Nie wolno lekceważyć problemów, jakie dziecko ma z uczeniem się tego przedmiotu. Wielu rodziców uważa, że te trudności są normalne i że wkrótce miną. Ale jeśli w porę tym się nie zajmiesz, jego zaległości będą narastać. Z czasem może on całkiem stracić motywację do nauki. Aby jednak dziecku pomóc, trzeba najpierw rozpoznać przyczyny, które uniemożliwiają zrozumienie zawiłych zadań. Może to być m.in. brak wyobraźni matematycznej, niedojrzałość emocjonalna, słabe zdolności manualne i mniejsza spostrzegawczość, a także dyskalkulia. Jeśli zaczniemy śledzić na bieżąco postępy dziecka w nauce, szybko się zorientujemy, że ma kłopoty. Wtedy najpierw sami spróbujmy mu pomóc. W razie wątpliwości zaś czy braku efektów naszych starań zawsze możemy zwrócić się o radę do nauczyciela lub specjalisty.

Trudne szkolne początki?

Kłopoty z matematyką uczniów klas I?III wynikają zwykle z tego, że dzieci nie są jeszcze gotowe do nauki przedmiotów ścisłych. Większość osiąga taką dojrzałość w wieku 7 lat, ale niektóre trochę później. Proces ten można jednak przyśpieszyć. Nie należy liczyć, że dziecko ?samo z tego wyrośnie?. W pierwszych latach szkoły podstawowej niezbędna jest wsparcie rodziców, gdyż uczeń poznaje wtedy podstawy, od których zależą jego dalsze wyniki w nauce.

- Brak wyobraźni matematycznej

Pytasz pierwszoklasistę, ile jest 3+4, a on nie umie odpowiedzieć, ale gdy podsuniesz mu klocki i powiesz: „Zobacz, mam trzy klocki, dodaję jeszcze cztery”, wtedy policzy po kolei: „Jeden, dwa, trzy…”, i odpowie: „Siedem”. Gdy jednak znów go zapytasz, ile jest 3+4, ponownie zacznie liczyć wszystkie klocki, mimo że robił to przed chwilą. Albo np. wskazujesz na 5 jabłek i na 5 leżących obok orzeszków. Kiedy chcesz dowiedzieć się od dziecka, czy jednych i drugich jest tyle samo, odpowiada, iż jabłek jest więcej (bo dla niego ważne jest, że są większe). Często zaskakuje cię także reakcjami na polecenia. Czytasz mu np. zadanie dotyczące liczby pasażerów w pociągu, a twój mały uczeń zaczyna z ożywieniem opowiadać, że także lubi podróżować pociągiem, jechał niedawno do babci itd. W ogóle nie rozumie, że oczekujesz od niego czegoś zupełnie innego.

Jak pomóc dziecku

- Nie okazuj zniecierpliwienia ani nie oskarżaj córki lub syna o lenistwo.
Nie mów: „To proste”, ani nie próbuj na siłę zmieniać sposobu myślenia dziecka. Ono i tak będzie kierowało się własną logiką. Samo w pewnym momencie osiągnie wyższy stopień myślenia w wyniku zebranych doświadczeń, ale musi ich być naprawdę dużo. Dlatego w domu, sklepie, parku, na ulicy wykorzystuj wszelkie nadarzające się okazje do ćwiczeń.

Baw się z dzieckiem w liczenie. Gdy np. będziecie czekali na wizytę u lekarza, spytaj: „Ile jest obrazków na ścianie w poczekalni?”.
Proś, by pociecha odpowiedziała ci, ile jest ciasteczek na talerzu, ile czerwonych książek na półce. Podczas nakrywania do stołu powiedz, aby dziecko rozłożyło tyle talerzy, ile będzie osób. Wymyślaj zagadki: „O czym teraz myślę? Leżą na stoliku i jest ich sześć”. Na spacerze liczcie kroki, a np. co szósty podskoczcie. Zajmijcie się układaniem kalendarza (możecie narysować go na dużej kartce), zaznaczajcie w nim ważne wydarzenia. Pytaj: „Za ile dni pójdziemy w odwiedziny do cioci Krysi?”, „Ile miesięcy temu była jesień?”. Jeżeli pociecha liczy na palcach, nie zabraniaj tego. To naturalny etap jej rozwoju.

Zachęcaj, by dziecko „mierzyło”, np. co stoi bliżej, a co dalej od niego. Pozwól, by przesypywało piasek lub przelewało wodę z naczynia do naczynia, i poproś: „Sprawdź, czy cały piasek (wszystka woda z kubka) zmieści się w dzbanku”.

Przybliżaj treść zadań. By dziecko pojęło ich sens, muszą nawiązywać do jego doświadczeń i przeżyć.
Jeśli np. jest to historyjka o Tomku, który robi zakupy, synek czy córka może nie zrozumieć sensu zadania, bo… nie zna żadnego Tomka. Ale gdy Tomka zastąpisz Kasią z tej samej klasy, jest szansa, że szybciej zrozumie zadanie i znajdzie rozwiązanie.

Zobacz także:

Rozwijaj wyobraźnię przestrzenną dziecka. Wymyślaj zabawy: „Zamknij oczy i powiedz, co widziałeś po swojej prawej stronie.
Otwórz oczy i sprawdź”. Polecane są także ćwiczenia z kartką. Dziecko staje na niej na podłodze i nie wolno mu się rozglądać. Ty, dotykając jego głowy, mówisz „Tu jesteś”. Prosisz, by opisało, co jest przed nim, co na górze, a co po bokach, oraz zgadło, co znajduje się za nim. Niech coś podrzuci czy przesunie i opisze ten ruch albo położy rzecz przed sobą i za sobą, itd.

- Korzystaj z książek i programów do pomocy w nauce matematyki.
Polecamy wszystkie publikacje Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej, szczególnie zaś poradnik (napisany we współpracy z Ewą Zielińską) pt. „Dziecięca matematyka: książka dla rodziców i nauczycieli”. Jest w nim wiele testów sprawdzających umiejętności dziecka i ćwiczeń, które je rozwiną. A gdy twoja pociecha będzie starsza, zaproponuj jej poradnik specjalnie napisany dla uczniów mających kłopoty z nauką.

Im wcześniej, tym lepiej

Rodzice powinni sami uwierzyć, że każdemu dziecku można pomóc. Trudności w uczeniu się matematyki nie pojawiają się nagle. Kłopoty z liczeniem można zaobserwować, nawet zanim pociecha pójdzie do szkoły. Ale jeśli zacznie się wspierać w rozwoju już 3?4-latka, to w wieku szkolnym dziecko na pewno będzie miało mniejsze trudności z matematyką. Można to robić z udziałem różnych gier i zabaw z elementami liczenia. Nie należy malca krytykować, jeśli czegoś nie potrafi, lecz często chwalić za różne osiągnięcia.

- Niedojrzałość emocjonalna

Przy odrabianiu lekcji dziecko się denerwuje, szybko zniechęca, oczekuje, że ty za nie wykonasz tę pracę. Nie wierzy w to, że nawet jeśli się postara, wszystko może się udać. Nie radzi sobie ze stresem budzącym się w nim podczas odrabiania lekcji. Jeżeli jednak jest przyzwyczajone do pokonywania trudności, zwykle z zapałem zabiera się do rozwiązywania zadania. Stara się zrobić to dobrze i jeśli mu się uda, czuje wielką satysfakcję.

Jak pomóc dziecku

Nie lituj się nad nim i nie odrabiaj lekcji za niego.
Jeśli ma kłopoty ze zrozumieniem tematu, twoim zadaniem jest tłumaczenie, o co chodzi, tak długo, aż to pojmie, a nie wyręczanie go w obowiązkach.

Pamiętaj, że odporność emocjonalna kształtuje się w wyniku hartowania.
Nie chroń dziecka przed trudnościami, w myśl zasady „Jeszcze w życiu dość się namęczy”. Ucz samodzielności już od przedszkola. Skłaniaj do zajęć, za którymi nie przepada, np. sprzątania, wynoszenia śmieci. Zadbaj o to, by dziecko uprawiało jakiś sport. Osiągając coraz więcej sukcesów, zacznie bardziej wierzyć w siebie. Chwal i nagradzaj za wytrwałość.

Zachęć pociechę do gier edukacyjnych.
Wyzwalają dużo napięcia i wymagają wysiłku intelektualnego. Trzeba tylko tak je dobrać, by nie były zbyt trudne – dziecko powinno mieć realną szansę wygranej.

- Słabe zdolności manualne i słaba spostrzegawczość

Dziecko bardzo wolno pisze, nie potrafi znaleźć właściwej strony w podręczniku, nie umie posługiwać się nawet prostymi przyrządami (np. linijką, ekierką). W efekcie głównie koncentruje się na tych czynnościach i nie słucha, co się do niego mówi.

Jak pomóc dziecku

Rób z nim ćwiczenia na spostrzegawczość.
Wyszukujcie razem np. różnice i podobieństwa między obrazkami, składajcie zdania z rozsypanych wyrazów (każde słowo powinno być na oddzielnej karteczce). Zachęcaj malca także do układania puzzli.

Poprawiaj u swojej pociechy sprawność manualną, wykonując z nim specjalne prace ręczne.
Dziecko może np. odrysowywać różne figury, korzystając z szablonów, pogrubiać kontury przedmiotów na obrazkach, a nawet rysować szlaczki. Powinno też pisać palcem w powietrzu i ciąć nożyczkami. Warto pamiętać także o tym, by jak najwięcej się ruszało - wskazana jest przede wszystkim gimnastyka dłoni. Taką możliwość daje np. gra w piłkę ręczną.

- Dyskalkulia - zaburzenia rozwoju umiejętności matematycznych

Twoje dziecko ma więcej niż 10 lat, uczy się dobrze, jedynie z matematyką sobie nie radzi. Nie jest w stanie np. opanować tabliczki mnożenia - bywa, że nawet 3x4 to dla niego problem. Co najdziwniejsze, często udaje się mu zrozumieć skomplikowane zadania, a najprostszych rzeczy nie może przyswoić. Bardzo długo np. namyśla się, by stwierdzić, czy 85 to więcej, czy mniej niż 79 - lub w ogóle nie potrafi dać odpowiedzi. Zdarza się, że musi sobie pomóc, licząc na palcach. Miewa trudności z odczytywaniem i zapisywaniem liczb. Dyktujesz mu "17", a ono w zeszycie pisze "71", a "1007" zapisuje jako "107". Nie może zrozumieć ułamków, mylą mu się jednostki wagi, miary, objętości itd.

Takie i inne problemy mogą wskazywać na to, że twoje dziecko ma dyskalkulię. Może być ona wrodzona lub nabyta - np. w wyniku krótkotrwałego niedotlenienia mózgu podczas porodu. Szacuje się, że zaburzenie to ma 3-5 proc. dzieci, czyli prawie w każdej klasie jest jeden lub dwóch uczniów z takimi problemami.

Pamiętajmy! Zaburzenie to wcale nie oznacza, że dziecko nie może nauczyć się matematyki. Domaganie się więc dla niego taryfy ulgowej w szkole to działanie krótkowzroczne. Jeśli nie pomożemy dziecku w odpowiednim czasie, w dorosłym życiu nie będzie w stanie dokonywać prostych obliczeń i planować wydatków, wprowadzać numerów PIN, zapamiętywać dat, odczytywać właściwie przepisów kulinarnych, przewidywać, ile czasu zajmą mu określone czynności, i wywiązywać się z wziętych na siebie obowiązków.

Kiedyś dyskalkulia była uważana za rodzaj dysleksji, dziś uznaje się ją za odrębne zaburzenie. Tylko niektórzy dyskalkulicy cierpią na dysleksję. Dość często dyskalkulię mają dzieci z ADHD. Jeżeli zatem twoje dziecko cierpi na kilka zaburzeń, konieczna jest ścisła współpraca z psychologiem.

Jak pomóc dziecku

Jeśli zauważysz niepokojące objawy, najpierw upewnij się, czy twoje dziecko jest dyskalkulikiem. W tym celu zgłoś się do poradni psychologiczno- pedagogicznej. Zajrzyj też na stronę internetową www.dyskalkulia.pl, gdzie znajdziesz więcej informacji o tym zaburzeniu.

Gdy twoje przypuszczenia się potwierdzą, zaobserwuj, w jaki sposób pociecha zabiera się za rozwiązywanie zadań i z czym ma największe trudności. Każdy dyskalkulik myśli bowiem inaczej i co innego sprawia mu problemy, dlatego właśnie potrzebne jest indywidualne podejście. Porozmawiaj o tym z nauczycielem, który uczy twoje dziecko matematyki. Zapytaj, w jaki sposób ty sama możesz pomóc pociesze w odrabianiu lekcji.

Decydując się na szukanie korepetytora, pamiętaj, że student politechniki raczej nie będzie odpowiednim kandydatem. Powinien to być ktoś z doświadczeniem pedagogicznym, a do tego cierpliwy i elastyczny, kto będzie chciał dobrze poznać dziecko i potrafił do niego dotrzeć. Praca z dyskalkulikiem nie polega tylko na przerabianiu bieżącego materiału. Dodatkowo trzeba wykonywać z nim specjalne ćwiczenia, które pomogą mu przyswoić sobie to, co sprawia trudności. Niekiedy nauczyciel musi się cofnąć do programu z "młodszych" klas. Bądź cały czas w kontakcie z korepetytorem, współpracuj z nim, pytaj, w jaki sposób możesz pomóc.

Jeśli próbujesz sama coś dziecku wyjaśnić, a do niego nic nie dociera, widocznie twój sposób rozumowania jest mu obcy, więc go nie powtarzaj. Dyskalkulik kieruje się własną logiką i nie należy próbować tego zmieniać. Trzeba dobrać właściwą metodę nauki (powinien to zrobić specjalista) oraz pokazać mu, jak może sobie radzić, pozostając przy dotychczasowych schematach myślenia. Np. wiele dzieci z takimi zaburzeniami próbuje dodawać lub mnożyć słupki od lewej do prawej. Nie należy wtedy usilnie uczyć wykonywania tych działań od prawej do lewej, ale podpowiedzieć, jak liczyć od lewej do prawej poprawnie. Praca z dyskalkulikiem wymaga dużo cierpliwości, dokładności. Żeby np. zrozumiał, co znaczy jedna czwarta, musisz wziąć kawałek papieru, złożyć go na pół, jeszcze raz na pół, potem zakolorować jedną czwartą. I powtarzać doświadczenie do skutku. W zrozumieniu zadań opisowych często pomaga zmiana ich treści, tak aby dotyczyły rzeczywistości dobrze znanej uczniowi.

- Nie zmuszaj dziecka do ciągłego siedzenia nad matematyką, bo będzie czuło się nią coraz bardziej zmęczone i uczenie się jej zacznie sprawiać mu jeszcze większe trudności.

Często chwal swoje dziecko za osiągnięcia w nauce i uspokajaj je. Powtarzaj: "To nic, że teraz ci się nie udało. Nie denerwuj się, na pewno sobie poradzisz. Popracujesz jeszcze nad tym i będzie dobrze". Ważne jest, by nie koncentrować się na niepowodzeniach, lecz dostrzegać sukcesy.