Australia: więzienie dla ofiar gwałtu

W lutym stan Victoria w Australii wprowadził przepis, który odbiera głos ofiarom przemocy seksualnej pod groźbą więzienia. Jeśli ktoś publicznie opowie o gwałcie lub innej napaści seksualnej, jaka go spotkała, lub zidentyfikuje sprawcę przestępstwa, może usłyszeć wyrok 4 miesięcy pozbawienia wolności lub grzywny w wysokości 8 tys. dolarów.

Nowy zapis nazywany jest „prawem knebla”. Jeżeli ktoś chciałby podzielić się swoimi przeżyciami by, np.: podnosić świadomość społeczeństwa na temat przemocy seksualnej lub prosić o pomoc, może to zrobić, jedynie zasłaniając się fałszywą tożsamością. By móc opowiedzieć o tym pod swoim imieniem i nazwiskiem niezbędne będzie pozwolenie sądu. Koszty postępowania w sprawie wydania takiej zgody opłacić musi ofiara. Zamyka to usta tym, którzy najczęściej walczą o zmiany w prawie dotyczącym przemocy seksualnej. Jednocześnie podobne przepisy chronią tożsamość pedofilów i gwałcicieli oraz niejako gwarantują im anonimowość.

ZOBACZ TEŻ: „To szokujący gwałt, który trwał długie godziny”. Izraelczycy mówią "dość" przemocy wobec kobiet i wychodzą na ulice

Australia: Nina Funnell walczy z „prawem knebla”

„Prawo knebla” odbiera głos ofiarom przemocy seksualnej. Otwarcie sprzeciwia się mu dziennikarka, Ninna Funnell, która walczy o sprawiedliwość dla ofiar gwałtu. Zorganizowała zbiórkę pieniędzy na proces sądowy dla trzech ofiar przemocy, by mogły uzyskać zgody na publiczne mówienie o swoich doświadczeniach. Nina Funnell wyjaśnia, jak działa nowe prawo i co w praktyce oznacza dla ofiar przemocy.

Ofiary przemocy seksualnej z miasta Ballarat, ofiary molestowania ze strony kleru oraz inne osoby, które doświadczyły napaści seksualnej, znalazły się w grupie, która straciła prawo głosu, i której może zostać przedstawiony zarzut niedostosowania się do decyzji sądu, jeśli będzie kontynuować swoją kampanię i pracę w mediach. W efekcie tego prawa ofiary są zmuszone wrócić do sądu na swój własny koszt, aby otrzymać sądową zgodę na publiczne wypowiadanie się o swoich sprawach. To może, i to już kosztuje ofiary tysiące dolarów.

Nina Funnell dwa lata temu zapoczątkowała akcję #LetHerSpeak, czyli „pozwólcie jej mówić”. Miała ona na celu zniesienie podobnego prawa w Tasmanii oraz na Terytorium Północnym. Kampania prowadzona przez dziennikarkę zakończyła się zmianą w legislacji w obu stanach. Nina nie zamierza jednak spocząć na laurach. Zniesienie „prawa knebla” w stanie Victoria stało się jej nowym celem - rozpoczęła kolejną kampanię #LetUsSpeakVictoria.

ZOBACZ TEŻ: Te słowa kobiety usłyszały od swoich gwałcicieli. Nie da się ich zapomnieć.

Polska: przepisy dotyczące gwałtu

W Polsce gwałt jest przestępstwem ściganym z urzędu od 27 stycznia 2014 roku. W maju bieżącego roku wprowadzono również nowelizację przepisu gwarantującą natychmiastowe odseparowanie sprawcy przemocy od ofiary, co jest szczególnie ważne w przypadkach przemocy domowej. Ustawa wejdzie w życie pod koniec roku. Dzięki zapisom konwencji stambulskiej ofiary są przesłuchiwane tylko raz, by nie musiały wracać do traumatycznych wydarzeń.

Zobacz także:

Niestety polskie prawo w wielu punktach rozmija się z konwencją stambulską. Art. 36. Mówi, że gwałt powinien być definiowany na podstawie braku zgody. Tymczasem zgodnie z polskim prawem gwałt to obcowanie płciowe z użyciem przemocy fizycznej, groźby lub podstępu, a ofiara musi „stawiać czynny i nieprzerwany opór”, „manifestować swój brak zgody przez głośne protesty, prośbę lub krzyk” zaś „opór ma być rzeczywisty, a nie pozorny”. Oprócz tego w polskim Kodeksie Karnym brakuje zapisów dotyczących przemocy ekonomicznej oraz podkreślenia faktu, że gwałt może dotyczyć również byłych i obecnych partnerów. W Polsce ten problem jest często przemilczany ze względu na moralność katolicką. Art. 9. konwencji stambulskiej mówi o wspieraniu organizacji pozarządowych, działających na rzecz ofiar przemocy seksualnej. W Polsce od 2016 roku Ministerstwo Sprawiedliwości odbiera dofinansowanie dla Centrum Praw Kobiet oraz zbywa Feminotekę.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez GENZINFORMED (@genzinformed) Sie 29, 2020 o 6:11 PDT

„Prawo knebla” nie obowiązuje w Polsce w formie takiej jak w Australii, nie oznacza to jednak, że ofiary gwałtu, mimo wymienionych wyżej przepisów, mogą liczyć na profesjonalną pomoc. Obecnie trwają prace nad wypowiedzeniem przez Polskę konwencji stambulskiej, co argumentuje się tym, że polskie przepisy wystarczająco ochronią ofiary przemocy, a konwencja wprowadza zamieszanie i ideologię gender do polskiego systemu prawnego.

Niestety zbyt często okazuje się, że podobne przepisy gwarantujące poszkodowanym pomoc psychologiczną i prawną działają jedynie w teorii. Problem ten porusza publicystka i aktywistka, Maja Staśko, która na swoim Instagramie wyjaśnia czym jest kultura gwałtu i edukuje w kwestii przemocy seksualnej. W jednym z postów umieściła fragmentu reportażu, w którym opowiada, jak ofiary napaści są wielokrotnie przesłuchiwane, często bez psychologa oraz przechodzą postępowanie sądowe niezgodnie z prawem i bez poszanowania ich komfortu psychicznego.

Zuzanna: „Gdy dostałam wezwanie na przesłuchanie, byłam przerażona. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Niedawno skończyłam 18 lat, gwałt miał miejsce pięć lat wcześniej. Mama zadzwoniła do sądu. Uspokojono ją, że przesłuchanie odbędzie się w osobnym pokoju, tzw. niebieskim, z psychologiem”.
Zamiast niebieskiego pokoju była sala sądowa. Obok Zuzy siedziała mama. A kawałek dalej – on. Gwałciciel. Zaczęło się przesłuchanie, a sędzia wyprosiła psychologa. Powiedziała, że jest już pełnoletnia i nie przysługuje jej wsparcie psychologiczne. Zaznaczyła, że Zuzanna musi ponosić konsekwencje swoich czynów. Potem wyprosiła też mamę dziewczyny – z tego samego powodu. Zuza została sama.

Przepisy obowiązujące w Polsce nader często rozbijają się o brak społecznej świadomości i edukacji na temat przemocy seksualnej. Czy jeśli wypowiedzenie konwencji stambulskiej dojdzie do skutku, powinniśmy zacząć się obawiać przepisów takich jak „prawo knebla” w Australii w stanie Victoria?

ZOBACZ TEZ: "Sposób, w jaki traktowane są prawa kobiet, to wstyd" - ważne słowa sekretarza generalnego ONZ

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Maja Staśko (@majakstasko) Sie 22, 2020 o 2:53 PDT