Poznali się, bo musieli, twierdzi ona. – Bez piłki byłbym nikim, ale bez Victorii nie byłbym sobą – powtarza on. Są jedną z najbardziej znanych par na świecie. Trudno ich nie podziwiać: pracowici, konsekwentni, sami doszli na szczyty popularności. Trudno im nie zazdrościć: mają trzech synów (w wieku 11, 7 i 5 lat), kilkanaście lat miłosnej historii i milion okazji do zdrad. A oni są wciąż razem, nierozłączni.

Byliśmy sobie przeznaczeni

W swojej autobiografii (pobiła rekord tempa sprzedaży w Anglii!) David wspomina, że żona wypatrzyła go w albumie z nalepkami piłkarskimi. On ją – w telewizji. Tańczyła w klipie Spice Girls „You’ll Be There”. Był listopad 1996 roku. Każdy wtedy znał spicetki, David też, ale tamtego wieczoru zachwyciła go. „Pomyślałem: jaka piękna! Muszę ją poznać”, pisze. Miesiąc później rozgrywał mecz w Londynie. Ktoś w szatni powiedział, że dwie dziewczyny ze Spice Girls są na trybunach. – Modliłem się, żeby była tam ona – wspomina David. Była. Victoria Adams, zwana „Posh” („Elegantka” – z uwagi na słabość do markowych ubrań), nic nie wiedziała o futbolu. Ale twarz Beckhama pamiętała z albumu. Przedstawiono ich sobie. Potem wściekał się, bo nie wziął jej numeru telefonu. – Wyglądała fantastycznie w obcisłych bojówkach i krótkiej koszulce khaki, z głębokim dekoltem. Niewiarygodna figura. Nie mogłem oderwać wzroku od maleńkiej plamki, jakby piega, na szczycie mostka – wspomina piłkarz ich drugie spotkanie. Bo Victoria przyszła i na kolejny mecz. – Początkowo nie wiedziałam, kim jest David. Ale szybko poczułam, że to facet dla mnie. Jest wrażliwy, nie jak inni piłkarze – mówiła. Pierwsza randka 21-letniej wówczas gwiazdy futbolu i o rok starszej spicetki nie przypominała wyobrażeń o życiu celebrytów. Umówili się na… przystanku autobusowym. – Wyczyściłem samochód, załatwiłem sprawę garderoby, nie pomyślałem jednak o planach na wieczór – śmiał się David. Nie chcieli pojawiać się w modnych lokalach, z chińskiej restauracji ich wyrzucono, bo zamówili tylko drinki. Wylądowali w domu koleżanki Posh. Dziewczyny rozmawiały cały wieczór, a David… nawet się nie odezwał. A następnego dnia zespół Spice Girls leciał do Ameryki.

Beckhamomania ogarnia świat

Ale odtąd byli w stałym kontakcie. Płacili kosmiczne rachunki za rozmowy telefoniczne. – Kwiaciarnie też zbiły na mnie fortunę. Słałem bukiety do każdego hotelu, w którym zatrzymywała się Victoria. Lecz to najlepsza z moich inwestycji – uważa David. Szybko okazało się, jak wiele ich łączy. Dorastali w północno-wschodnim Londynie. Ich domy dzieliło 15 minut jazdy. Kupowali w tych samych sklepach, chodzili do tych samych restauracji i klubów. Oboje też od zawsze mieli sprecyzowane plany na życie. David długie wieczory kopał piłkę z ojcem w parku. Victoria po szkole biegała na lekcje tańca i śpiewu. Rozważna, świetnie zorganizowana, zaliczała teatry muzyczne i zespoły. David: – Dogadujemy się, bo mamy podobne przeżycia. Też byłem dzieckiem, które nigdzie nie pasowało. Nie miałem kumpli. Rówieśnicy palili papierosy, ja trenowałem w deszczu. Miał 16 lat, gdy wypatrzył go łowca talentów i sprowadził do wymarzonego Manchester United. Z juniora wyrósł na podporę tej drużyny, później kapitana reprezentacji Anglii. A pracowita Victoria wygrała casting do Spice Girls. Dwie wielkie brytyjskie gwiazdy po prostu przyciągnęło do siebie. Oboje fotogeniczni, popularni, szybko stali się tematem dla mediów. Jak wielkim – przerosło nawet wyobrażenia redaktorów bulwarówek. Zaczęło się od ślubu, który okazał się najważniejszym wydarzeniem towarzyskim 1999 roku. Miał oprawę królewską: był zamek, karoca z dwoma rumakami, złocone trony, a podczas przysięgi w niebo wzleciało tysiąc białych gołębi! Kosztowało to pół miliona funtów, ale brytyjski magazyn „OK” za wyłączność obsługi prasowej zapłacił dwa razy tyle. „Zaślubiny księcia Edwarda to w porównaniu marna imprezka” – pisano. Posiadłość młodej pary (na wzór Buckingham Palace) zaczęto nazywać „Beckham Palace”. Ich rodzina zaczęła być częściej opisywana niż królewska. David wzdychał: – Nawet pieluchy kupujemy w asyście fanów i paparazzi. Gdybyśmy zapomnieli, jaki rozmiar wybrać, wystarczyłoby zajrzeć do porannej gazety! Nikt jednak nie ma wątpliwości, że Victoria i David lubią być w centrum zainteresowania. Oboje tak samo. Prasa pisze o nich każdego dnia: Victoria na zakupach, David z synami na spacerze, Victoria ma anoreksję, David nową fryzurę… Fani wariują na ich punkcie. Kibice analizują każdy jego krok na boisku. W Japonii nastolatki pielgrzymują do pokoju hotelowego, gdzie spał. W National Portrait Gallery w Londynie można było obejrzeć ponadgodzinny film przedstawiający śpiącego piłkarza! Beckhamowie pojawiają się w każdym piśmie, zarabiają miliony na reklamach. A Davida socjologowie uznali za symbol mężczyzny nowego wieku. Jednak wśród słodkich opowieści o małżeńskiej idylli pojawiły się też głosy, że ich związek to sprawna maszynka do zarabiania pieniędzy, nakręcana przez zaradną Victorię. Zaczęto krytykować jej przesadne dbanie o siebie, jego słabość do aut. Ktoś opublikował, że David zdradza (tak rzadko uśmiechniętą) żonę. I zaraz znalazły się modelki chętne to poświadczyć w blasku fleszy. Tak zwykle kończą się związki celebrytów. Ale nie Beckhamów. Zamiast wyrzucić męża z domu, Victoria po raz kolejny zapewniła: nic nie zniszczy ich związku. Choć na wszelki wypadek nie opuszcza męża na krok – pakuje siebie i synów i przeprowadza się tam, gdzie gra mąż. Niedawno hucznie obchodzili 10. rocznicę ślubu. – Jesteśmy zwyczajną rodziną, ale kochamy się. Przysięgliśmy sobie, że zawsze będziemy razem, niezależnie od potknięć. Po prostu staramy się dotrzymać słowa.