1. Poznajmy się

Sztukę ubierania się należy rozpocząć od nauki nazywania poszczególnych części garderoby, odróżniania np. spodenek od bluzeczki a skarpetek od rajstopek. Przeprowadź to w formie zabawy. Możesz zorganizować przedstawienie z udziałem ubranek – każde „powie”, jak się nazywa, pokaże, że może mieć np. lewą stronę i prawą (np. skarpetki na lewej stronie zazwyczaj mają powyciągane nitki lub obszyty ściągacz), przód i tył (np. z przodu na bluzce zazwyczaj jest rysunek, natomiast w spodniach rozporek). Następnie ciuszki „zaprezentują”, jak należy je zakładać. Nakładaj ubranie na dziecko powoli, by malec miał czas na spokojną obserwację.

2. Na raty

Dobrze jest dawać dziecku na początek łatwiejsze rzeczy do nakładania, np. majteczki. Jeśli zaczniesz od np. wąskich spodni, dziecko może się zniechęcić. Pamiętaj, by wspierać malca we wszystkich jego próbach. Rób to jednak bardzo dyskretnie. Możesz np. częściowo założyć skarpetki i poprosić, by szkrab je dokładnie naciągnął na kostkę – to pójdzie mu już gładko! Sobie zostawiaj najbardziej skomplikowane czynności. Chwal dziecko po każdym etapie samodzielnego zakładania ubrania, np. gdy pociecha z twoją pomocą wsunie bluzkę przez głowę, a następnie sama wpasuje rączki w rękawy. To najlepsza zachęta do dalszych wysiłków.

3. Ubrany Adaś

Połóż na podłodze ubranka w takiej kolejności, w jakiej dziecko będzie je na siebie nakładało. Przykład? Na bluzę połóż podkoszulek, poniżej spodnie, a na nich majtki. Pod spodem ustaw buciki - koniecznie obok siebie w parze, tak by dziecko nie musiało wybierać, który but na prawą, a który na lewą stopę. (Dobrym rozwiązaniem jest także oznaczenie butów w środku jakimś wzorkiem, np połówkami jabłka, który po odpowiednim złożeniu butów utworzy jeden rysunek.) Powiedz dziecku, że to jest właśnie „ubrany Adaś” i zachęć, by samo nałożyło na siebie ciuszki.

To się często "nie sprawdza" 
- golfy, bo ciężko się je zakłada przez głowę i "drapią"; 
- skomplikowane zapięcia, np. na małe guziczki, bo wymagają za dużej precyzji, jak dla małych paluszków; 
- spodnie-ogrodniczki, bo gdy chce się siusiu, trudno jest je szybko zdjąć; 
- sznurowane buty, bo wiązanie sznurówek jest trudne i naukę tego warto odłożyć na później.

MOJA RADA

„Kiedy Filipek miał 2 latka, zauważyłam, że z łatwością się rozbiera. (Ta czynność nie wymaga bowiem wielkiej dokładności i zaangażowania.) Zdjąć spodenki było prosto, ale już podczas ich wkładania sprawy się komplikowały, bo synek nie mógł trafić odpowiednią nogą w nogawkę i... szybko się poddawał. Na tym etapie jednak skupiłam się na tym, by Filipek wiedział, że jest „taaaki dzielny”, bo sam np. zdjął kurteczkę. Chwaliłam go bardzo często! Kiedy mały zauważył, że sztukę rozbierania opanował do perfekcji, z chęcią zaczął podejmować kolejne wyzwanie, czyli ubieranie się.”
Monika Szewczuk z Warszawy

Większość dwulatków potrafi się samodzielnie rozebrać. Trzylatek radzi już sobie z ubieraniem, a pięciolatek ze sznurowaniem butów i zapinaniem guzików.