Magdalena Środa wygłosiła na pogrzebie Kory bardzo osobiste i wzruszające przemówienie. Oprócz niej przy mikrofonie Korę żegnali Kamil Sipowicz, Wojciech Mann i Piotr Metz. Jednak to przemówienie Magdaleny Środy wzbudziło wśród gości największe poruszenie. Było bowiem nie tylko wyznaniem głębokiego szacunku i uznania, lecz także podsumowaniem kilkudziesięciu lat przyjaźni. Jak Magdalena Środa pożegnała Korę? Co o niej mówiła? Jak wyglądało jej przemówienie? Czytajcie PONIŻEJ:

Magdalena Środa pożegnała Korę: „Trudno mówić o Korze, której nie ma…”

Trudno mówić o Korze, której nie ma, a o której wiem, że wszystko słyszy. Nie żebym wierzyła w jej wieczne życie, ale dlatego, że ta ilość energii, którą w sobie miała i którą była, nie mogła tak po prostu rozproszyć się i zniknąć. W czasie jej życia przybierała ona różne formy: poetyckie, muzyczne, malarskie, które dawała światu w darze. Nigdy nie była letnia, zawsze gorąca. Trudno sobie wyobrazić, co stałoby się ze światem, gdyby jej potężna energia nie znajdowała ujścia w koncertach, śpiewaniu, pisaniu i wreszcie walce z chorobą. A na tym polu była zawziętą wojowniczką.

Śmierć się jej po prostu bała, ale w końcu przezwyciężyła ten strach. Ktoś powiedział, że Kora była eksterytorialna jak Watykan. To porównanie jest radykalnie - była radykalnie niezależna. Nie znosiła szarości, monotonii rutyny. Była hipiską, celebrytką, babcią, przyjaciółką, ironiczną liberałką, ekscentryczną gwiazdą. Jej osobowość skrzyła się wieloma rolami i barwami. Była wspólnotowa - łączyła ludzi, całe pokolenia, środowiska. W jej twórczości wszyscy czuli się równi, woli, ubogaceni, solidarni.

Jej przepis na sukces był prosty - talent, praca i to coś, żeby ludzie Cię kochali. Jak twierdziła – nie da się nikomu na siłę "wtrynić" sztuki. Powiedzieć, że była otwarta czy tolerancyjna, to za mało. Kora była ciekawa inności, kochała świat i ludzi jako rzeczywistość różnorodną. Umiała pochylać się nad tymi, którzy byli wykluczeni. Często stała po stronie obcych, innych, wykluczonych. Była feministką, członkinią Kongresu Kobiet, choć prawa kobiet były dla niej oczywiste, że nie miała potrzeby o nich ciągle mówić.

Magdalena Środa o ostatnich chwilach życia Kory

Magdalena Środa towarzyszyła swojej wieloletniej przyjaciółce Korze do samego końca jej życia. Pani profesor była obecna w jej domu na Roztoczu, w którym odeszła Kora. Środa wybrała się tam na tydzień przed jej śmiercią. Już wtedy najbliżsi Kory wiedzieli, że artystka jest w stanie agonalnym. Na dzień przed śmiercią Kora i jej najbliżsi obserwowali zaćmienie księżyca. Mimo że z Korą nie było już kontaktu, Magdalena Środa jest jednak przekonana, że mimo to gwiazda do samego końca zdawała sobie sprawę, co się wokół niej działo.