Wyglądasz na szczęśliwą…

Tak właśnie się czuję! Jestem zakochana, mam wokół siebie wspaniałych ludzi i spełniłam się zawodowo - pracuję nad nową płytą.

Co jest najważniejsze w Twoim życiu?

Muzyka jest częścią mnie i nie wyobrażam już sobie bez niej życia, ale najważniejsze są dla mnie dzieci. To moja duma i radość. Wciąż nie mogę w to uwierzyć, że w tym roku kończą pięć lat!

Gdybym Cię zobaczył na ulicy, nie pomyślałbym, że jesteś mamą bliźniaków!

To chyba kwestia genów. Moja mama cały czas wygląda jak moja siostra (śmiech). Kiedy odprowadzałam dzieci do przedszkola, nauczycielki, zwłaszcza te starsze, myślały, że jestem ich ciocią albo opiekunką.

Mamą zostałaś na studiach. Obawiałaś się tego?

Zobacz także:

Uwielbiam dzieci. Znajomi żartują, że jestem typową Matką Polką. Ale muszę przyznać, że nie zdawałam sobie sprawy, jaką rewolucją w życiu jest macierzyństwo. Byłam wtedy na ostatnim roku fizjoterapii, pisałam pracę, chciałam się obronić. Myślałam, że uda mi się pogodzić wychowanie Aleksandra i Wiktora ze studiami. Wzięłam urlop dziekański, zakładając, że wrócę  na uczelnię po porodzie, ale to się nie udało. Może gdybym skończyła studia i zatrudniła się jako fizjoterapeutka, nie zaczęłabym śpiewać zawodowo?

A podwójna ciąża Cię nie przerażała?

Przez trzy miesiące sądziłam, że urodzę tylko jedno dziecko. Dopiero podczas kolejnego USG okazało się, że ciąża jest bliźniacza. „Nie, to lustrzane odbicie!”, żartowałam, nie mogąc uwierzyć w to, co widzę na monitorze. Łzy płynęły mi po policzkach. Byłam z jednej strony przerażona, z drugiej – szczęśliwa. Macierzyństwo to przyspieszony kurs dorastania. Dzięki temu, że jestem matką, na pewno inaczej patrzę na życie. Czuję się odpowiedzialna nie tylko za siebie,  ale też za chłopaków.

A jak było wcześniej?

Wcześniej byłam wolnym ptakiem, a teraz twardo stąpam po ziemi. Nie mam już czasu na spotkania towarzyskie, imprezy. Zmieniły mi się priorytety – w pierwszej kolejności myślę o dzieciach, dopiero potem o przyjemnościach. Nie cierpię jednak z tego powodu. Dzieci dużo  wymagają, ale jeszcze więcej dają w zamian – uczą cierpliwości, wrażliwości, lepszej organizacji, konsekwencji. Dzięki temu mogę być też lepszą artystką.

Kto na początku pomagał Ci przy dzieciach?

Przede wszystkim rodzina – mama, babcie. Nie korzystałam z pomocy niani, bo wtedy jeszcze nie pracowałam. Pierwsze miesiące po porodzie to był wyjątkowy czas – dużo skrajnych emocji i stresu, ale dzięki wsparciu najbliższych mi kobiet mogłam się uczyć, jak być mamą.

A czego jeszcze nauczyłaś się od swojej mamy?

Wytrwałości. Mama bardzo chciała, żebym wyrosła  na wartościowego człowieka. To, kim jestem dzisiaj, w dużej mierze zawdzięczam jej. Wychowując chłopaków, staram się korzystać z rad mamy, ale też unikać błędów, które ona popełniała. Chociaż pewne sprawy wyglądają inaczej z perspektywy dziecka, a inaczej – rodzica. Zrozumiałam to dopiero wtedy, gdy sama zostałam mamą.

Twoje rozstanie z mężem sprawiło, że stałaś się bohaterką prasy kolorowej. Śledzili Cię paparazzi. Co wtedy czułaś?

Nie spodziewałam się aż takiego zainteresowania. To była dla mnie trudna, ale też bardzo cenna lekcja życia, dzięki której zrozumiałam, jak jestem silna. Wiedziałam,  że nie mogę się poddać. Nie zamknęłam się w domu, nie płakałam. Robiłam to także dla dzieci. 

 

Mogłaś liczyć na wsparcie fanów?

Głównie fanek. Kobiety w takich sytuacjach się  ze sobą solidaryzują i to jest naprawdę fajne.

Ostatnie lata to czas wielkiej rewolucji w Twoim życiu. Czego Cię ona nauczyła?

Na pewno tego, że warto walczyć o marzenia. Nie uwierzyłabym, gdybyś powiedział mi dziesięć lat temu,  że będę śpiewać. Wysyłając zgłoszenie do X Factora, by łam pewna, że przepadnie gdzieś niezauważone.  Ale udało się – wystąpiłam i co najważniejsze nagrałam płytę, a teraz pracuję nad kolejną. Trzeba z odwagą realizować swoje marzenia.

Kiedy Cię słucham, mam wrażenie, że w ciele dziewczynki kryje się dojrzała kobieta…

Kobieta doświadczona (śmiech). Długo byłam beztroską, żyjącą z dnia na dzień dziewczyną. Studiowałam, chodziłam w piątki na imprezy i cieszyłam się drobnymi przyjemnościami. Oczywiście czasami zdarza mi się pobujać w obłokach i zaszaleć, bo taka odskocznia też jest potrzebna, myślę jednak, że uchodzę raczej  za racjonalną i rozważną.

Jak wyglądały Twoje początki w Warszawie?

Nie należały do najłatwiejszych. Sama, z dwojgiem małych dzieci, w nowym miejscu – kiedy o tym teraz myślę, to był jednak szalony pomysł. Wiedziałam, że jeśli chcę śpiewać i rozwijać się muzycznie, muszę przenieść się na stałe z Kołobrzegu do Warszawy. Jednego dnia spakowałam siebie oraz chłopców i pojechałam… w nieznane. Rodzice nie byli zadowoleni, ale wspierali mnie.

Odnoszę wrażenie, że wcześniej wszyscy zachłysnęli się popularnością Twojego byłego męża, a teraz to Ty wychodzisz na prowadzenie. Czujesz satysfakcję?

Nie postrzegam tego w ten sposób. Rynek muzyczny  w Polsce jest bardzo trudny i każdy artysta walczy o swoje miejsce na nim. Nie porównuję się do Grześka, staram się skupić na sobie.

Jesteś silniejsza niż trzy lata temu, kiedy po raz pierwszy stanęłaś na scenie X Factora?

Tak, zdecydowanie. Nauczyłam się, że porażki są po to, by wyciągać wnioski, i nie rozdrapuję już ran. Teraz mam przy sobie człowieka, którego kocham.

Maju, coraz bardziej mnie zaskakujesz!

Ale ja tak czuję. Przed nami z pewnością jeszcze wiele  wyzwań i sprawdzianów, jak w każdym związku. Ja jednak z uśmiechem patrzę w przyszłość, bo dostałam  od Mateusza, mojego nowego partnera, to, czego szukałam u mężczyzny.

Czyli?

Poczucie bezpieczeństwa, spokój. Tego potrzebowałam.

 

W nowym związku znalazłaś to, czego wcześniej nie doświadczałaś w relacjach z facetami?

Każdy związek mnie czegoś nauczył. Teraz na pewno się wyciszyłam. Kiedyś byłam bardzo impulsywna, łatwo dawałam się wyprowadzić z równowagi. Dziś wiem, że nie warto przejmować się sprawami, na które nie mamy wpływu, że czasami po prostu warto odpuścić. To jest też związek, w którym dojrzałam i odnalazłam wewnętrzną równowagę.

Jak synowie przyjęli Mateusza?

Kiedy się poznaliśmy, umawialiśmy się głównie  na wspólne spacery, podczas których towarzyszyli nam chłopcy. Dla nich Mateusz był po prostu moim znajomym. Podczas tych spotkań bardzo się polubili, złapali wspólny język. Wtedy wiedziałam, że reszta się ułoży. Czasami nawet im zazdroszczę tej relacji i tego luzu.

A to, że jesteś znana, nie miało wpływu na Wasz związek?

Nie sądzę, żeby rozpoznawalność czyniła mnie kimś wyjątkowym. Nie mam gwiazdorskich nawyków – chodzę do tych samych sklepów spożywczych co wszyscy, bywam na osiedlowym bazarku i jeżdżę komunikacją miejską. Myślę, że Mateusz bardziej obawiał się tego, że mam dzieci, bo to była dla niego duża odpowiedzialność.

Polubiłaś świat Mateusza?

Totalnie! Mateusz pracuje w branży budowlanej, ale ma dużo pasji. To on przekonał mnie, by korzystać z życia – wyjeżdżać, podróżować po świecie. Przyznaję, że po urodzeniu dzieci trochę osiadłam. Miałam swoją muzykę ale zapomniałam o przyjemnościach.

Nie marzysz o córce?

Uwielbiam dzieci, a dziewczynki to sama słodycz, zwłaszcza w wieku, w jakim są teraz moje bliźniaki. Czasem żałuję, że nie mogę im robić kucyków i ubierać w sukienki (śmiech). Ale na razie czuję się spełniona jako matka i nie snuję marzeń o kolejnym dziecku. 

Rozmawiał Damian Gajda