Małżeństwo zmarło na COVID-19

Johnny i Darlene - małżeństwo z Karoliny Północnej stosowali się do wszystkich zasad bezpieczeństwa i traktowali COVID-19 bardzo poważnie. Niestety, podstępny wirus ich zaatakował i na początku sierpnia z objawami koronawirusa trafili do szpitala. Lekarzom nie udało ich uratować. Jak zdradza ich syn, Shane People, odeszli trzymając się za ręce.

Zostaliśmy oszukani. Życie mamy i taty zostało skradzione przez wirusa, z którego na co dzień wiele osób żartuje i uważa, że to kłamstwo. Rodzice traktowali pandemię bardzo poważnie, a mimo to zachorowali i zmarli - tak zaczyna swój poruszający wpis na Facebooku syn pary.

Początkowo Johnny i Darlene mieli klasyczne objawy koronawirusa: zaczęli gorączkować i stracili smak. Po dwóch tygodniach trafili do szpitala, gdzie lekarze umieścili ich w jednej sali. Już po pierwszej nocy zmarli trzymając się za ręce.

Przeczytaj także: Koronawirus. WHO ostrzega przed kolejną pandemią. Trwają prace nad szczepionką na Covid-19

Wzruszające wyznanie syna po śmierci rodziców

Śmierć rodziców bardzo dotknęła ich syna. Widać, że mężczyzna był bardzo zżyty z rodzicami i nie może poradzić sobie po tej stracie.

Tak bardzo za nimi tęsknię. Nie jestem pewien, jak sobie poradzę, nie rozmawiając z nimi co wieczór, jadąc z pracy do domu lub nie mogąc wysłać im zdjęć i filmów pokazujących moją rodzinę. Nigdy więcej nie będę mógł  ich przytulić. Nigdy więcej nie usłyszę, jak mama śpiewa nam z okazji urodzin. Nigdy nie zobaczę ich uśmiechu na widok wnuków. Nie zobaczą, jak dorastają ich wnuki i jak kończą studia...

Mężczyzna zwraca uwagę na to, żeby cieszyć się i doceniać każą chwilę spędzoną z rodziną, tak, jakby była ostatnią i apeluje do wszystkich:

Załóż maskę.
Umyj ręce.
Ćwicz odległość społeczną.
Bądźcie dla siebie mili.