Od wczoraj żyjemy wiadomością o tragicznej śmierci 37-letniej Agnieszki z Częstochowy, która 25 stycznia osierociła trójkę dzieci. Kobieta pod koniec grudnia trafiła do szpitala będąc w I trymestrze ciąży bliźniaczej, z powodu pogarszających się bóli brzucha i wymiotów. 

Tragiczna śmierci Agnieszki z Częstochowy

Niedługo po przyjęciu do szpitala doszło do śmierci pierwszego z bliźniaków. Jak czytamy w oświadczeniu rodziny "niestety nie pozwolono na usunięcie martwego płodu, ponieważ prawo w Polsce temu surowo zabrania. Czekano aż funkcje życiowe drugiego z bliźniaków samoistnie ustaną". Bliscy Pani Agnieszki uważają, że kobieta nosiła w swoim łonie martwe dziecko przez tydzień, do 29 grudnia, gdy doszło do śmierci drugiego bliźniaka. Dopiero wtedy lekarze zdecydowali się na wydobycie płodów z ciała matki. 

Bliscy pani Agnieszki podejrzewają, że śmierci kobiety spowodowana była sepsą.  "Tak sądzimy po wynikach, ponieważ kiedy trafiła do szpitala badanie CRP wskazywało na 7 jednostek, dzień przed śmiercią, było to już 157,31H (norma 5), informacji o sepsie jednak nigdzie w dokumentach nie ma. Jej funkcje życiowe z dnia na dzień pogarszały się do takiego stopnia, że w przeciągu kilku dni stała się przysłowiowym ‘warzywem’ i z ginekologii trafiła na neurologię".

Doktor Ashtanga: "Prawo aborcyjne w Polsce jest złe, ale czy każdy zgon ciężarnej będziemy z tym wiązać?"

Anna Parzyńska, lekarka znana w mediach społecznościowych jako Doktor Ashtanga postanowiła zająć stanowisko i spojrzeć na sprawę zmarłej Agnieszki lekarskim okiem. Ginekolożka na swoim profilu na Instagramie przeanalizowała zarówno apel rodziny, jak i oświadczenie dyrekcji szpitala.

"Doszło do tragedii. Olbrzymiej. Zmarła kobieta, matka 3 dzieci. Żona, siostra... Czy mogła umrzeć z powodu SARS Cov 2 (jak miliony innych ludzi) skoro wynik był dodatni? Mogła. Czy była szczepiona? Nie wiemy. Czy mogła być inna przyczyna? Mogła. Czy zawsze musi być winny ktoś/coś? Nie zawsze. Ale praktycznie zawsze jest to pierwsza reakcja w obliczu ogromnej tragedii. Szukamy winnego". Anna Parzyńska odnosi się tu do dwóch ujemnych i jednego dodatniego testu na Covid, które wykonano pani Agnieszce podczas pobytu w szpitalu. "Wiemy, że przebieg koronawirusa u ciężarnych może być cięższy niż u nieciężarnych. Ryzyko zakrzepowo-zatorowe jest większe. Po zakończeniu ciąży nie zmniejsza się z dnia na dzień. Zatorowość płuca i stan zapalny (powikłania infekcji COVID-19), które mogą mieć cięższy przebieg u ciężarnej mogą prowadzić do nagłego zatrzymania krążenia i śmierci. Niestety. Śmierci, która może wystąpić u matki jednego, dwójki i piątki dzieci. W ciąży pojedynczej i mnogiej. U siostry, córki, przyjaciółki".

Rodzina zmarłej Agnieszki podejrzewa, że bezpośrednią przyczyną śmierci była sepsa. Jak czytamy w oświadczeniu dyrekcji szpitala: "Badanie CRP wykonywane było 13 razy. Najwyższe stężenie CRP odnotowane zostało w dniu 31.12.21r. i wynsiło 66.50mg/l, po czym nastąpił spadek wartości. Prowadzona była antybiotykoterapia i heparynoterapia. Ostatecznie wykonana została indukcja farmakologiczna i mechaniczna poronienia, która trwała dwa dni".

Crp z 66.5 z tendencją spadkową nie wiąże się z sepsą (przy braku objawów). Zmierzone 13 razy, przy obstawie antybiotykowej i przeciwzakrzepowej. Postępowanie zgodne z EBM czyli aktualną wiedzą medyczną - pisze na Instagramie Doktor Ashtanga, prostując merytoryczne błędy z Apelu rodziny zmarłej Agnieszki

Doktor Ashtanga wyjaśnia: "W przypadku ciąży mnogiej, na żadnym z etapów, niezależnie od trymestru, nie usuwamy obumarłego płodu z macicy!"

Po tym, jak informacja o zmarłej Agnieszce obiegła media społecznościowe, wiele osób zastanawiało się, czemu lekarze nie zdecydowali się na usunięcie zmarłego płodu z łona matki. Ginekolożka wyjaśnia, że jest to standardowe postępowanie w takiej sytuacji. "W przypadku ciąży mnogiej, na żadnym z etapów, niezależnie od trymestru, nie usuwamy obumarłego płodu z macicy! Takie postępowanie doprowadziłoby do utraty ciąży".

Zobacz także:

"W pierwszym trymestrze spotykamy się z zespołem znikającego bliźniaka najczęściej między 5-9 tygodniem ciąży. Dotyczy to nawet 30% ciąży mnogich. Na tym etapie dochodzi do wchłonięcia tkanek płodu. W kolejnych trymestrach (II i III) również może dojść do obumarcia płodu, ale na tym etapie dojdzie do macerowania tkanek (nie gnicia!). Ciąża taka jest ciążą wysokiego ryzyka, ale postępowanie jest zawsze wyczekujące, bo szansa na urodzenie zdrowego dziecka jest duża! Nie czekamy jeśli istnieją medyczne wskazania do zakończenia ciąży związane ze stanem zdrowia kobiety ciężarnej! Wtedy nie czekamy! Chyba, że pacjentka nie zgadza się na zaproponowane postępowanie" - wyjaśnia na Instagramie Anna Parzyńska.

Lekarka zauważa również, że powielanie błędnych informacji przez profile z setkami tysięcy obserwatorów jest szkodliwe: "Rozumiem apel zdruzgotanej, pełnej emocji rodziny. Tylko jest on pełen merytorycznych niezgodności. Nie jest spoko komentowanie medycznego postępowania przez medyków. Bardzo sobie cenię pracę, jaką wykonują dziewczyny m.in. z Aborcyjny Dream Team, ale nie ma zgody na takie komentarze z Waszej strony. Skonsultujcie problem z medyczką/ medykiem, zanim wrzucicie merytorycznie błędne informacje, które przeczyta tysiące ludzi".