POLSKA
NAJWIĘKSZE PALMY ŚWIATA

Mają magiczną moc, chronią przed chorobami, zapewniają dobre plony. Kto wykona największą, ma zagwarantowane długie i szczęśliwe życie. Kto by nie chciał? Tydzień przed Wielkanocą wielu staje do zawodów. Słynie z nich zwłaszcza kurpiowska wieś Łyse, gdzie odbywa się konkurs „Miss Palma”. Do uwicia kilkunastometrowych palm Kurpie przygotowują się miesiącami. Powstają dzieła sztuki: oplecione borowiną i jałowcem, ozdobione wstążkami. Jednak Łyse przebiła ostatnio Lipnica Murowana w Małopolsce. Padł tu światowy rekord. Powstała palma wysoka na ponad 35 metrów, ważąca blisko 150 kilogramów. Na gminny rynek niosło ją dwunastu mężczyzn, a dwudziestu pomagało przy jej stawianiu. Powoli wznosiła się do góry, ciągnięta postronkami, podpierana widłami. Inne się łamały, ona nie. To cudo stworzył Zbigniew Urbański, a pomogła mu cała rodzina. Od dołu do „czuba” obwiązał drewnianą żerdkę długimi witkami. Na szczycie umieścił pióropusz z traw. Potem do pracy ruszyły kobiety. Ukręciły z bibułki ponad tysiąc kolorowych kwiatów. Wszystkie na chwałę Pana.

HISZPANIA
NIESAMOWITE PROCESJE

Słychać ich z daleka – w dwóch szeregach, przy akompaniamencie bębnów i trąb, ciągną w mistycznych procesjach „nazarenos” – członkowie bractw religijnych. Ubrani w pokutne szaty, z nasuniętymi na twarz szpiczastymi kapturami. Wyglądają jak zakonnicy z czasów inkwizycji albo członkowie Ku-Klux-Klanu. A to przecież dobrzy ludzie, którzy aninimowo chcą odbyć wielkanocną pokutę. Niosą zapalone świece, by oświetlić drogę tronowi z figurą Jezusa lub Matki Boskiej. Takie figury mają po kilkaset lat i są dziełami znanych rzeźbiarzy. Trony zaś bywają ogromne i ciężkie (niektóre ważą kilka ton). Od dźwigających je wymaga się żelaznej kondycji: procesje trwają przez wiele godzin, a niektóre kończą się nad ranem. Chętnych jednak nie brakuje, bo gdy zaczyna się Wielki Tydzień (Semana Santa), Hiszpanów ogarnia procesyjna gorączka. W samej tylko Maladze na Costa del Sol ulice przemierzą 84 procesje! Rok temu ukryty pod zielonym kapturem kroczył Antonio Banderas. Pochodzi z Malagi i od dziecka należy do bractwa. Dyrygował „costaleros” niosącymi figurę Matki Boskiej.

FILIPINY
UKRZYŻOWANIE

W Wielki Piątek, jak co roku, w wiosce San Pedro Cutud na Filipinach kilkanaście osób zostanie przybitych do krzyża. Krzyże i gwoździe będą prawdziwe, krew i ból również. Według Filipińczyków człowiek bardziej zbliża się do Jezusa, jeśli tak samo jak on zostanie ukrzyżowany. Bólowi nie towarzyszą jednak krzyki rozpaczy. Z osób, które dobrowolnie przeżywają ofiarę, emanuje wewnętrzna radość. Choć oblega ich tłum fotoreporterów, dla nich to nie jest show. Rok temu na krzyżu zawisło trzydziestu mężczyzn, wśród nich 49-letni malarz Ruben. Mówił, że wyraża w ten sposób wdzięczność za błogosławieństwa, jakich w życiu doświadczył. Modlił się, zanim położył się na krzyżu i wbito mu w dłonie długie miedziane gwoździe. – Czułem ból prawie nie do zniesienia, ale gdy podnosili krzyż, w sercu miałem spokój – opowiadał później. I dodał: – Tylko szczęśliwy człowiek może przeżyć ukrzyżowanie. Ten, kto czuje się przegrany, natychmiast straciłby życie.

CHILE
PALENIE JUDASZA

Zobacz także:

Za trzydzieści srebrników zdradził Jezusa. Wskazał miejsce, w którym On spotykał się ze swoimi uczniami. Zdrajca musi ponieść karę. Termin egzekucji: Niedziela Wielkanocna. W ten dzień mieszkańcy Chile tworzą ze starych ubrań kukły, które mają symbolizować Judasza. Najpierw podobizna zdrajcy jest obrzucana kamieniami, potem palona. Wcześniej naszpikowano ją petardami, z nadzieją, że odgłos wybuchów odstraszy wszelkie zło. Gdy ogień ogarnia całą postać, uczestnicy widowiska robią postanowienia na cały rok. Wiwat, nowe życie!

MEKSYK
BICZOWANIE

Urocze Taxco de Alarcón, meksykańska stolica srebra na stokach Kordyliery. W Wielki Tydzień główną ulicą miasta rusza procesja bractwa biczowników. Mężczyźni skrywają twarze pod kapturami, chcą pozostać anonimowi. Idą boso, z odsłoniętymi plecami, potykają się o łańcuchy oplatające nogi. Wokół pasa mają zawiązane sznury, na plecach niosą drewniane krzyże, a w ręku dźwigają pięciokilogramowe bicze z powrozów. W pewnym momencie wszyscy zaczynają rytmicznie chłostać swoje plecy. Jedno uderzenie z lewej, jedno z prawej. Mniej więcej po tysiącu uderzeń towarzyszący mężczyznom pomocnicy wymierzają im dwa dodatkowe, finalne ciosy: uderzają kawałkiem pszczelego wosku z zatopionymi odłamkami szkła. Oto koniec krwawego rytuału. Teraz pomocnicy przemywają biczownikom rany wodą z rozmarynem. A plecy nacierają balsamem o tajemnej recepturze, ułatwiającym gojenie się skaleczeń. Powstałych na pamiątkę Męki Pańskiej.

USA
SZALEŃSTWO KAPELUSZY

Tysiące osób w niezwykłych nakryciach głowy maszerują co roku w Paradzie Wielkanocnej wzdłuż Piątej Alei na Manhattanie. Rozpoczyna się ona zawsze w niedzielny poranek. Kolorowy tłum rusza spod katedry Świętego Patryka w stronę Central Parku. Tu odbywa się konkurs na najciekawszy „Easter Bonnet” (kapelusz wielkanocny). Motto: „Im piękniejszy kapelusz, tym bliżej nieba”. Na głowach kobiet i dzieci królują te z dużą liczbą kwiatów, zajączków i jajek. Niektóre są tak duże i ciężkie, że właściciele z trudem je dźwigają. Panowie specjalizują się w surrealistycznych kompozycjach. Ostatnio uwagę widzów przykuł mężczyzna, którego nakryciem głowy była… papuga w klatce. Wśród pełnych fantazji nakryć najskromniej prezentowały się uszy królika, przymocowane do koronkowego pudełka „wysadzanego” obiadowymi sztućcami. Zachwyt wzbudziła kobieta-wiosna, z twarzą zakrytą woalką z żywych kwiatów. Kto ją uniósł, zobaczył uśmiech pełen słońca. Święta, święta!

PERU
KWITNĄCE DYWANY

Powiedz mi, jak mnie kochasz… Mieszkańcy kraju Inków najchętniej mówią obrazami. Na znak miłości do Zmartwychwstałego układają na ulicach pachnące dywany. Ze świeżo zerwanych kwiatów, gałązek drzew, mchu i liści tworzą pod stopami prawdziwe arcydzieła. Przedstawiają one sceny biblijne, kopie znanych dzieł, symbole religijne. W Wielką Środę po tych kolorowych cudach przejdą procesje z wizerunkiem Jezusa. W tym czasie Peruwiańczycy wywieszą w oknach lampiony w kształcie serc, a świątynie rozświetlą blaskiem świec. Wszędzie będzie rozbrzmiewać radosne „Hosanna!”.

SZWECJA
DZIEŃ CZAROWNIC

Glad Pask!, czyli „Wesołej Wielkanocy!” – wołają wiedźmy, które w Wielką Sobotę pukają do drzwi sąsiadów. Wiedźmy mają od pięciu do jedenastu lat, na głowach chustki, a na policzkach – wymalowane piegi. Już od rana składają wizyty sąsiadom, by obdarować ich własnoręcznie wykonanymi Listami Wielkanocnymi. W zamian oczekują jedynie słodyczy. Gospodarze wrzucają łakocie do specjalnych czajniczków. Przebieranie się za wiedźmy, czyli Paskkaerringar, to nawiązanie do starych wierzeń: ponoć tuż przed Wielkanocą do tajemniczego uroczyska Blåkulla zlatywały się czarownice na miotłach. Werbowały kolejne adeptki czarnej magii. Żeby je odstraszyć, palono ogniska, strzelano z armat. Lęk przed siłami nadprzyrodzonymi rodził podejrzliwość do kobiet, które wyróżniały się w otoczeniu. Niektóre z nich kończyły życie na stosach. Na szczęście ponure czasy ustąpiły miejsca radosnym obyczajom. Dziś małe szwedzkie wiedźmy są symbolem szczęścia, jakie niesie ze sobą Wielkanoc.