Na duffywords.com brytyjska piosenkarka zdecydowała się opisać dramatyczne zdarzenia przez które w 2011 roku zniknęła na wiele lat ze sceny i z życia publicznego. Kilka tygodni temu Duffy ujawniła szokującą prawdę o tym, że była ofiarą porwania i gwałtu. Potrzebowała czasu, by przejść ogromną traumę tamtych wydarzeń i opowiedzieć, co tak naprawdę się wydarzyło.

„Gwałt pozbawił mnie praw człowieka. Doświadczyłam życia w strachu. To już odebrało mi jedną trzecią życia.[...] Chciałam zmienić i wymazać swoje nazwisko, uciec do innego kraju, by zostawić przeszłość za sobą i nie być dla nikogo problemem”, opowiada brytyjska piosenkarka Duffy.

Jak sama przyznała, nie wyobraża sobie sytuacji, gdy wraca ze zmyśloną historią, którą opowiada dziennikarzom.

„Wszyscy pytaliby przecież, dlaczego nie było mnie tyle lat w mediach. […] Potrzebowałam czasu, bo uważałam, że publiczne przedstawienie mojej historii zniszczy mi życie. Bardziej niszczyło mnie jednak ukrywanie tego, co się stało. Jestem przekonana, że zabija mnie niemożność śpiewania. Muszę być silna i stawić czoła swoim lękom. Wiem, że nie mogę się wymazać z życia. Muszę żyć, być szczera i mieć wiarę, że będzie dobrze” – wyznaje na stronie.

Co się tak naprawdę wydarzyło?

Piosenkarce zostały podane narkotyki w dniu jej urodzin, które świętowała w restauracji. Była nimi odurzana przez kilka tygodni, dlatego sprawcy udało się ją nawet wywieźć z kraju.

„Nie pamiętam nawet jak wsiadałam do samolotu ani jak wyglądała droga do hotelu. Zostałam wniesiona do pokoju, oprawca zgwałcił mnie. Pamiętam ból i to, że próbowałam być przytomna. Utknęłam z nim w jednym pokoju na cały następny dzień. Nie patrzył na mnie.[...] Nie wiem, skąd miałam siły, by przetrwać te dni, ale czułam obecność czegoś, co pomogło mi przeżyć. Wróciłam z oprawcą do kraju. Byłam spokojna i zachowywałam się normalnie, jakby nic się stało. Gdy wróciłam do domu, mogłam już tylko usiąść, gapić się i zachowywać jak zombie.", zwierzyła się artystka.

Oprawcy udało się piosenkarkę zastraszyć na tyle  że zdecydowała się wyjawić mroczny sekret dopiero po długim czasie psycholożce specjalizującej się w leczeniu traum.

"Gwałt jest jak długo trwające morderstwo. Żyjesz, ale jesteś już martwy. Ekstremalnie długo trwało to, by pozbierać się z tych drobnych kawałków. "Teraz mogę już zostawić tę dekadę za sobą. Niech to już zostanie przeszłością. Mam nadzieję, że nie będzie już pytań "gdzie jest Duffy". Już wiecie. Jestem wolna", napisała Duffy.

Artystka przyznała, że o publikacji oświadczenia w sprawie gwałtu zdecydował fakt, że zgłosiło się do niej wiele ofiar równie traumatycznych wydarzeń, dla których stała się wsparciem. 

"Dzielę się tym, bo żyjemy w okrutnym świecie, a ja już nie wstydzę się tego, że ktoś mnie tak bardzo skrzywdził. Wierzę, że gdy ktoś mówi prosto z serca, to inni otworzą na niego swoje. Moja historia jest mroczna, ale opowiadam o niej z głębi mojego serca - dla mojego życia i życia wszystkich tych, którzy przeszli podobne cierpienie", zakończyła deklaracją, że tą publikacją chce zakończyć dyskusję na temat traumatycznych przeżyć.