W sztuce Miłość w Saybrook wcielasz się w postać kobiety, która jednocześnie zdradza i kiedyś została zdradzona.

Miłość, zdrada i przebaczenie są wpisane w nasze życie. Wszystko zależy od tego, jak z nimi sobie radzimy. Na tym polega geniusz Woody’ego Allena, że jako jeden z nielicznych reżyserów potrafi w sposób niezwykły opowiadać o ludzkiej naturze. Ten spektakl może się wydawać łatwą i lekką komedią, ale z tego, co słyszę od widzów, po jego obejrzeniu są naprawdę poruszeni i czują, że mają do przemyślenia swoje własne historie.

Ktoś powiedział kiedyś, że teatr jest odbiciem naszych zachowań i słabości. Uważasz, że w dobie taniej rozrywki sztuka odgrywa swoją rolę?  

To, że kultura schodzi na dalszy plan, nie zależy od ludzi. W dużej mierze jest wynikiem działań lub zaniechań systemu i decydentów. Człowiek z natury jest leniwy i układa świat w sposób wygodny dla niego. Mam szczęście pracować z ludźmi, którzy w cenę biletu wliczyli zadowolenie widza, a co ważniejsze - przekaz. Kultura sama z siebie nie schodzi na psy. To my musimy mieć potrzebę przebywania w niej i stawania się lepszymi.

unnamed-1.jpg

Nie do końca się zgodzę, że tzw. “decydenci” są za to odpowiedzialni...

Ale zobacz, kto jest najsłynniejszy na świecie - Szekspir! Prawdziwy celebryta. Ludzie nie oczekują tego, co im się obecnie serwuje. Raczej godzą się na to, co dostają, ale jestem pewna, że pragną o wiele więcej!

Zobacz także:

Może ludzie stwierdzili, że już osiągnęli wszystko?

Nie wiem, jak inni ludzie, ale ja nie chcę osiąść na laurach, nie chcę też ścigać się sama ze sobą. Kiedy zagrałam w filmie Your name is Justine pisano o mnie: Świetna aktorka dramatyczna. Ale jak się później okazało, nie miałam zbyt wielu propozycji, bo dramatyczne role zdarzają się... bardzo rzadko.

Czym innym jest granie w komedii. W nich można grać przez całe życie.

Ten rodzaj gry wymaga czujności, precyzji, a co najważniejsze - perfekcyjnego partnerowania. Musimy tak zagrać, żebyśmy my - aktorzy - przeżyli przygodę i wciągnęli w nią widza.

Potrafisz odmawiać? W sensie zawodowym.

Myślę, że tak. Potrafię! (śmiech)

To przyszło z czasem?

Z wiekiem, a co ważniejsze - z doświadczeniem. Kiedy byłam młodsza, miałam potrzebę udowodnienia sobie samej i wszystkim innym, że dam radę. Na szczęście nauczyłam się zdrowego dystansu i tego, że nie wszystko musi wychodzić na szóstkę. Teraz wiem, że przyjemność i satysfakcję mogę czerpać też z samego pokonywania drogi na szczyt. Uczę się w dalszym ciągu asertywności…

unnamed-2.jpg

 

Jesteś typem ryzykantki?

Tak, w życiu i w moim zawodzie wielokrotnie ryzykowałam i nadal to robię. Można mówić o wielu rodzajach ryzyka, np. ryzyku wizerunkowym. Moim celem nie jest wchodzenie po szczeblach komercyjności, ale poruszanie ważnych, niekiedy niewygodnych tematów, a to jest mniej atrakcyjne dla publiczności. Jestem ambasadorem fundacji La Strada, która sprzeciwia się handlowi ludźmi. W wywiadach staram się mówić o temacie współczesnego niewolnictwa. Właśnie rozpoczęły się wakacje. Młodzi ludzie wyjeżdżają i będą wyjeżdżać do pracy za granicę, co jest cudowne, ale niech będą świadomi zagrożeń, jakie mogą napotkać.

Pomagacie również osobom po powrocie do kraju?

La Strada prowadzi schroniska dla potrzebujących. Pomagamy wielu osobom: od tych, którzy żebrzą na ulicy, po kobiety, które są przykuwane do kaloryferów w domach publicznych. Bywa tak, że małe dzieci są przymuszane do ciężkiej pracy. Ludzie są brutalnie wykorzystywani i zabierana jest im ich wolność. Nie wszyscy wiedzą, ale coraz więcej młodych chłopców jest wykorzystywanych seksualnie. Naszym celem jest zwiększenie świadomości.

Skąd La Strada wzięła się w Twoim życiu?

Kiedyś zagrałam w filmie dziewczynę, która była więziona i zmuszana do prostytucji. Moja rola została doceniona przez krytyków, a sam film, wstrząsający, oparty na autentycznych historiach, został zauważony przez założycielki fundacji, bo mógł pełnić rolę edukacyjną. Zgłosiła się do mnie Irena Dawid-Olczyk z zaproszeniem do współpracy. Szybko okazało się, że nie poprzestałyśmy na wykorzystaniu mojego wizerunku na plakacie, ale włączyłam się aktywnie w pracę fundacji.

Spotykasz się z podopiecznymi fundacji?

Tak, ale nie ze wszystkimi, nie na każdym etapie socjalizacji.

Dajesz sobie przestrzeń na porażki?

Róbmy i popełniajmy błędy. Ja sobie daję do tego prawo. Miałam moment w karierze, kiedy ilość projektów, ról, zobowiązań promocyjnych przytłoczyły mnie i powiedziałam sobie stop. Musiałam się wycofać. Wszyscy ze zdziwieniem zadawali to samo pytanie, czy nie boje się, że wypadnę z obiegu.

Nie bałaś się, że telefon zamilknie na zawsze?

Powrót nie zawsze jest prosty. Świat biegnie do przodu, a chwilami wręcz ucieka, ale nie można się tego bać. Wierzę, że będzie dobrze. Zadzwonił telefon z Teatru Polskiego Radia - ostatniego bastionu ochrony języka polskiego. Pan Janusz Kukuła zaprosił mnie do słuchowiska Salome. Przyszłam do teatru, gdzie spotkałam wybitnych artystów. Nikt nie negocjuje tam stawki... Która wynosi... uwaga: około 105 złotych.

Zrzut ekranu 2016-08-01 o 13.38.16.png

Niektórzy aktorzy za taką kwotę nie wyszliby z domu...

A oni wychodzą. Idą tam, bo wiedzą, że w ten sposób tworzą historię. Pracowaliśmy nad tym słuchowiskiem wspólnie m.in. z Edytą Olszówką, Łukaszem Garlickim i Andrzejem Chyrą. Trzy miesiące później dostałam nagrodę za tytułową rolę na festiwalu Dwa Teatry. Nagle weszłam w środowisko, w którym nie chodzi o pieniądze, a o podróż w głąb siebie.

Gdybyś miała szansę zacząć wszystko od nowa, co byś zmieniła?

Mimo że mam trzydzieści sześć lat i jestem jeszcze na takie wnioski za młoda, wiem jedno: niczego bym nie zmieniała. Zacytuje Anię Dymną: To porażki nas kształtują. Na początku drogi aktorskiej przeszłam niezwykłą lekcję pokory.

A na początku byłaś niepokorna?

Każdy młody artysta jest niepokorny i to jest jego wielka wartość. Trzeba wiedzieć, jak brak pokory zamienić w siłę. Aktorzy muszą z czasem dojrzewać, a nie coraz bardziej negować rzeczywistość.

Rozmawiał Damian Duda