Andrzej Saramonowicz przy okazji premiery filmu „Kler” przypomniał na swoim Facebooku, że już 16 lat temu opowiedział publicznie o tym, jak w młodości był molestowany przez księdza pedofila. Reżyser i scenarzysta zaznaczył przy okazji tego wpisu, że po publikacji artykułu "Milczenie jest grzechem" na łamach tygodnika "Przekrój" nie tylko nikt nie podjął tematu molestowania przez księży, ale co gorsza - wiele osób zarzuciło mu "złamanie norm uczciwości dziennikarskiej". Saramonowicz podkreślił też, że po publikacji artykułu nie zwrócił się do niego żaden przedstawiciel polskiego Kościoła – ani żeby lepiej poznać jego historię, ani tym bardziej, żeby porozmawiać o ewentualnym zadośćuczynieniu:

Tak wyglądałem, kiedy w połowie lat 70. XX wieku byłem molestowany seksualnie - wraz z kilkudziesięcioma innymi chłopcami - przez proboszcza parafii Matki Bożej Królowej Polski na warszawskim Marymoncie, marianina księdza Olgierda Nassalskiego.

Wszystkie te wydarzenia opisałem długie szesnaście lat temu w tekście "Milczenie jest grzechem" (Przekrój, nr 19/2968 z 12 maja 2002 roku).

Po jego opublikowaniu doświadczyłem wielu przejawów obrzydliwej hipokryzji, z których najbardziej zapamiętałem:

1. paszkwil Michała Ogórka w Gazecie Wyborczej, mówiący, że opublikowaliśmy ten tekst z ówczesnym naczelnym Przekroju Romanem Kurkiewiczem wyłącznie po to, by podnieść nakład tygodnika;

2. całkowite milczenie ze strony Kościoła Katolickiego (mimo deklaracji, że złożę szczegółowe wyjaśnienia i podam listę wielu osób, które również padły ofiarą molestowania);

3. potępienie ze strony Rady Etyki Mediów za "złamanie norm uczciwości dziennikarskiej". 

Mam nadzieję, że dziś ani Kościół, ani "obywatelskie media" ani żadne ciała mające słowo "etyka" w nazwie, nie ośmielą się już wejść w haniebny alians, gdy inne osoby w Polsce zechcą opowiedzieć o swojej krzywdzie, jakiej doznały ze strony polskich duchownych.

Zobacz także:

Andrzej Saramonowicz o filmie "Kler"

Andrzej Saramonowicz po tej publikacji w rozmowie z portalem wp.pl potwierdził, że zdecydował się przypomnieć swoją historię po obejrzeniu filmu "Kler" Wojciecha Smarzowskiego. Jaką reakcję wzbudził w nim najnowszy obraz Smarzowskiego?

Oglądałem go dwa razy. Uważam, że ten film nie odnosi się do wiary czy religii jako takiej. On traktuje wyłącznie o hipokryzji w polskim Kościele. O zawstydzającej zgodzie na zakłamanie. W swojej najgłębszej warstwie "Kler" jest dla mnie zatem filmem głęboko chrześcijańskim, wręcz misyjnym. Piętnuje tych, którzy "uczynili ze świątyni jaskinię zbójców", wszelako nie samą świątynię. I Polacy nie powinni dać sobie wmawiać, że "Kler" walczy z religią, on usiłuje jedynie niszczyć kłamstwo, hipokryzję i podłość, które rozsiadły się w polskim Kościele wygodnie, udając cnoty.

Ciekawe, czy to po tym przypomnieniu swojego artykułu sprzed lat tym razem skontaktują się z nim przedstawiciele najwyższych władz polskiego Kościoła…?

Film „Kler” wchodzi na ekrany polskich kin już jutro, 28 września 2018. Pójdziecie na niego do kina?