Nazywanie się zdrobniałymi określeniami, często pochodzącymi od zwierząt to częsty nawy wśród zakochanych par, szczególnie na początku związku. Prym wiodą „kotki”, „misie”, a ostatnio za sprawą popularnego serialu także „żabcie”, oprócz tego niesłabnącą popularnością cieszą się „słonka”, „kwiatuszki”, a także „pysie”, „cukiereczki”. O ile kobiety przeważnie lubią tego typu zdrobnienia, o tyle mężczyźni już mniej. Do wyjątkowego szału zaś doprowadza ich określanie ich zdrobnieniami w towarzystwie osób trzecich, a szczególnie kolegów. To oczywiste, że zdrobnienie zostanie od razu podchwycone przez kumpli, a mężczyzna stanie się obiektem kpin i żartów.
Co innego w domowym zaciszu, tutaj „misie” czy „skarbeńki” są bardziej tolerowane i potrafią nawet zażegnać bardzo poważny konflikt  (np. z powodu rozbicia jego nowego samochodu przez ukochaną). Naukowo wszak stwierdzono, że zdrobnienia wpływają budująco na związek. Dopuszczalne są jednak tylko te pochodzące od rzeczowników pozytywnych - „grubasek” czy „brzydalek” może zrujnować, a nie zbudować naszą relacje, nawet jeśli miał być słodkim dowcipem.