Gdyby historia potoczyła się inaczej, Audrey Hepburn nie zostałaby hollywoodzką gwiazdą z Oscarem na koncie. Bo najbardziej chciała zostać tancerką. Miała ledwie kilka lat, gdy zaczęła chodzić na lekcje baletu. Jednak miesiące głodowania zniszczyły jej mięśnie i pozostawiły na zawsze poważny uszczerbek na zdrowiu...

Audrey Hepburn spędziła II wojnę światową w Holandii. Zimą 1944 r. Niemcy zablokowali dostawy zaopatrzenia, mieszkańcy żywili się więc głównie wykopanymi cebulkami tulipanów. Audrey miała ostrą anemię, astmę, żółtaczkę i spuchnięte stawy. Wiosną nie była już w stanie podnieść się z łóżka, lekarze twierdzili, że nie przeżyje tygodnia. Przyszłą aktorkę uratowało wyzwolenie miasta – dokładnie w dniu, w którym skończyła 16 lat. W dorosłym życiu Audrey Hepburn podobno wracała do tamtych wspomnień za każdym razem, gdy patrzyła w lustro.

Dziś trudno w to uwierzyć, ale Audrey miała kompleksy... że jest za chuda. Nigdy nie udało jej się przytyć. Ukrywała jednak nie tylko wystający obojczyk, ale też wstydliwą tajemnicę rodzinną: jej ojciec, holenderski baron, popierał faszystów. Wcześnie straciła z nim kontakt. Dzieciństwo było jej pierwszą traumą. Rodzice wciąż się kłócili, ona ze strachu chowała się pod stołem. Dlatego nigdy na nikogo nie podniosła głosu. Miała 6 lat, gdy ojciec opuścił rodzinę.

To było przerażające. Mama cały czas płakała, a mnie grunt usuwał się spod nóg. Sądzę, że tamten strach tkwi we mnie przez całe życie. Kiedy wyszłam za mąż, wciąż obawiałam się, że zostanę sama. Miłość wiązała się dla mnie z lękiem przed utratą bliskiej osoby.

Po wojnie Audrey Hepburn przeniosła się z mamą, Brytyjką, do Londynu. W szkole baletowej usłyszała, że ze względu na niedorozwój mięśni nigdy nie będzie primabaleriną, może tylko tańczyć w drugim szeregu. Zawalił się jej świat. Pracowała jako fotomodelka, grała małe rólki w filmach. Zauważył ją wówczas reżyser Billy Wilder, który szukał aktorki do „Rzymskich wakacji”. Audrey podpisała swój pierwszy kontrakt na 12,5 tysiąca dolarów i wyjechała do Hollywood. Początkowo w czołówce filmu zamierzano podać tylko nazwisko Gregory’ego Pecka, ona miała się pojawić w dalszych napisach. Po kilku dniach zdjęciowych Peck zażądał jednakże umieszczenia nazwiska Hepburn obok swojego. Gdy jego agent protestował: Zamierzasz dzielić swoją pozycję z debiutantką?, aktor odparł: Tak, bo inaczej zrobię z siebie głupca. Ta dziewczyna za swoją pierwszą rolę dostanie Oscara. Miał rację. Jednak zanim przyszły sukcesy, wszyscy męczyli się na planie w Rzymie. W ogromnym upale sprzęt odmawiał posłuszeństwa, aktorom spływały makijaże.

Gdy „Rzymskie wakacje” weszły na ekrany, obwieszczono narodziny gwiazdy. A właściwie antygwiazdy. Bo Audrey Hepburn stanowiła całkowite przeciwieństwo hollywoodzkiej seksbomby. Ale kobiety zaczęły naśladować jej styl. Przestały rozjaśniać włosy, wypychać biustonosze i chwiać się na wysokich szpilkach niczym Marilyn Monroe. Teraz chciały być brunetkami w płaskich butach, chciały stać się subtelne, naśladować uroczy dziewczęcy wdzięk Audrey. Nigdy wcześniej i nigdy potem tzw. "małe czarne", spodnie typu "rybaczki" oraz balerinki nie wyprzedawały się w takich ilościach. Właściciele butików zacierali ręce. Styl "na Audrey Hepburn" stał się niewiarygodnie modny. I właściwie pozostał taki do dziś. Jak się okazuje, look w stylu Audrey Hepburn potrafi nawet odmienić życie.

Nowa książka "Być jak Audrey Hepburn" (Wydawnictwo Kobiece) to barwna opowieść o tym, jak zwykła mała czarna może całkowicie zmienić życie młodej dziewczyny. Książka, która została okrzyknięta godnym następcą bestsellera „Diabeł ubiera się u Prady”. Pozycja obowiązkowa dla każdej fanki kultowej Audrey Hepburn! Więcej przeczytacie tutaj.

Zobacz także:

Po owacyjnym przyjęciu przez widzów i branżę "Rzymskich Wakacji" Gregory Peck wydał w Londynie przyjęcie na cześć Audrey. Zjawił się na nim aktor Mel Ferrer. Rok później Audrey i Mel wzięli ślub. Hepburn jak najszybciej chciała urodzić dziecko. Zaszła w ciążę, ale poroniła. intensywne przygotowania do „Wojny i pokoju” pomogły jej zapomnieć o rozpaczy. Na planie kolejnego filmu spadła z konia i poroniła po raz drugi.

Wydawało mi się, że zwariuję. Jedyne, o czym zawsze marzyłam, to mieć dzieci. Tak bardzo chciałam kochać! obwiniałam Boga, siebie, reżysera. poza wściekłością i oskarżeniami nie było we mnie nic.

Audrey Hepburn wpadła w depresję. Stała się kłębkiem nerwów, paliła trzy paczki papierosów dziennie. Jeszcze bardziej schudła. Kupiła psa, yorka, którego nazwała Mr. Famous. Wszędzie go ze sobą zabierała, całowała, rozmawiała z nim jak z dzieckiem. Wszyscy niepokoili się o jej stan psychiczny. W piątą rocznicę ślubu znowu była w ciąży. Tym razem zrobiła przerwę w pracy. Syn urodził się zdrowy, ona nigdy nie była bardziej szczęśliwa, mimo że w jej małżeństwie nie działo się najlepiej – Mel był zazdrosny o karierę żony. Dostawał niewiele propozycji, podczas gdy ona mogłaby w ogóle nie schodzić z planu. Miała już pięć nominacji do Oscara i jedną statuetkę. Po wielkim sukcesie „Śniadania u Tiffny’ego” podpisywała milionowe kontrakty, mąż namawiał ją więc do intensywnej pracy. Audrey pragnęła zwolnić i mieć jeszcze jedno dziecko. Gdy po 14 latach się rozwiedli, przyjaciele mówili, że i tak długo z nim wytrzymała.

Czułam się strasznie. Wierzyłam, że małżeństwo dwojga kochających się ludzi będzie trwać”, powiedziała. Do końca jednak broniła Mela: „Był mężem aktorki znanej na całym świecie. To nie jest łatwe.

Audrey nie zależało na karierze, uważała ją za przypadek, wygraną na loterii. Ale też traktowała pracę bardzo poważnie. Nigdy nie spóźniła się na plan. Nikt nie słyszał, żeby zaklęła i nikt nie klął przy niej. Fred Zinnemann, który kręcił z nią film w Afryce, wspominał: Nie spotkałem osoby bardziej zdyscyplinowanej i oddanej pracy. Nie było żadnych kaprysów, humorów ani próśb o specjalne traktowanie.

Gdy zbliżała się do czterdziestki, Audrey postanowiła rozwieść się z mężem. Choć sądziła, że to, co najlepsze, ma już za sobą, poznała młodszego o 9 lat psychiatrę Andreę Dottiego. I zakochała się. Andrea był typowym Włochem: czarującym i romantycznym... kobieciarzem. Zakochana aktorka widziała tylko jego zalety. Audrey Hepburn przeprowadziła się dla Dottiego do Rzymu. Niedługo po swoich 40. urodzinach znów zaszła w ciążę. Po początkowej euforii ogarnęły ją czarne myśli, przypomniała sobie wcześniejsze poronienia. Pomogła jej Sophia Loren, która miała podobne problemy. Namówiła Audrey, żeby, tak jak ona, przez 9 miesięcy leżała w łóżku. Luca urodził się w lutym 1970 roku. Jej starszy syn, Sean Ferrer, pisał w swojej książce:

Gdy pytano mnie, jak to jest mieć tak sławną matkę, odpowiadałem, że nie wiem. Dorastaliśmy z bratem jak zwykłe dzieci. To nie był Hollywood ani jako miejsce, ani jako stan umysłu. Nie obracałem się w świecie show-biznesu, nie bawiłem się z dziećmi aktorów ani reżyserów.

A młodszy syn Hepburn, Luca, powiedział kiedyś francuskiej „Gali”:

Rodzina była u niej zawsze na pierwszym miejscu. Nigdy nie żałowała, że zrezygnowała z jakiejś roli. Praca na planie oznaczała długą rozłąkę z nami, potem musiała jeszcze brać udział w promocji filmu. Mama była najczęściej fotografowaną aktorką świata, pojawiła się na okładkach 600 magazynów. Spędziła dwa lata na samych sesjach zdjęciowych!

Audrey starała się nie dostrzegać licznych zdrad Andrei. Kiedy gazety zamieszczały jego zdjęcia u boku coraz młodszych kobiet, jak zwykle usprawiedliwiała męża:

Nie oczekuję od niego, że zrezygnuje z rozrywek, gdy wyjeżdżam na plan. Jako ekstrawertyk potrzebuje towarzystwa. Ja jestem introwertyczką i wolę siedzieć w domu.

Jednak w rzeczywistości Hepburn czuła się samotna i przygnębiona.

Gdy dobiegała 50-tki, Hepburn poznała aktora Roberta Woldersa. Mężowie Audrey byli władczy i wyrachowani, dopiero przy Robercie wreszcie poczuła się bezpieczna, ważna i kochana. Teraz, gdy synowie mieli już swoje życia, postanowiła przyjąć propozycję pracy na rzecz UNICEF-u. Jeździła do krajów, w których toczyły się wojny, i zbierała fundusze na rzecz głodujących dzieci. Te podróże nie były bezpieczne. Gdy kiedyś w Afryce członkowie misji zapytali, kto im wystawi wizy, usłyszeli: Tam nie ma wiz, bo nie ma rządu. Lećcie i módlcie się, żeby ktoś was nie zestrzelił. Raz rzeczywiście ostrzelano ich samolot.

Dobrze znam okrucieństwa wojny oraz głód. Cieszę się, że mogę wykorzystać moje znane nazwisko do celów, które są tego warte. Na początku było mi trudno, bo jestem zamknięta w sobie i nie umiem publicznie przemawiać.

Ale właśnie pewna doza nieśmiałości oraz niewymuszona naturalność zjednały Audrey Hepburn serca ludzi na całym świecie. Gwiazda spotykała się z biznesmenami i politykami. Każdą rozmowę zaczynała pytaniem retorycznym:

Co może być ważniejsze od dzieci?

Za działalność humanitarną Audrey Hepburn dostała od prezydenta USA George’a Busha Medal Wolności, najwyższe cywilne odznaczenie USA. W 1992 roku Akademia Filmowa przyznała jej za pracę na rzecz UNICEF-u nagrodę, która wygląda jak statuetka Oscara i jest wręczana razem z wyróżnieniami filmowymi. Audrey nie zdążyła jej jednak odebrać. Jesienią 1992 r. zaczęła cierpieć na silne bóle brzucha. Myślała, że zaraziła się amebą, ale odkładała badania, bo akurat jechała do Somalii. Okazało się, że to rak, który bardzo szybko się rozwijał. Aktorka zmarła w styczniu 1993 r. w szwajcarskim miasteczku Tolochenaz, gdzie miała dom. Na jej trumnie położono biały tulipan. Pochodził z odmiany wyhodowanej w Holandii dwa lata wcześniej, którą nazwano... Audrey Hepburn.