Pogrzeb Zbigniewa Wodeckiego odbył się we wtorek, 30 maja. W ostatniej drodze Wodeckiego towarzyszyli mu także zaprzyjaźnieni artyści, przyjaciele, znajomi i fani. Na krakowskim pochówku artysty zjawili się m.in. Jolanta Kwaśniewska i Ola Kwaśniewska, Kuba Badach, Halina Frąckowiak, Olaf Lubaszenko, Magda Steczkowska, Krzysztof Piasecki, Jacek Wójcicki, Kinga Rusin oraz Alicja Majewska. W tłumie żałobników wyparzyliśmy także bliskich przyjaciół Wodeckiego - Andrzeja Mleczko i Wojciecha Maternę. Wszyscy żałobnicy podczas mszy świętej mieli okazję wysłuchać mowy pożegnalnej, którą napisali żona i dzieci Zbigniewa Wodeckiego. Artysta miał dwie córki - Joannę i Katarzynę, oraz syna - Pawła. Mowę w ich imieniu odczytano w Bazylice Mariackiej. Nie obyło się bez łez i chwil głębokiego wzruszenia...

ZOBACZ: POGRZEB ZBIGNIEWA WODECKIEGO W Krakowie. Kto się pojawił? Kogo zabrakło? [AKTUALIZACJA NA ŻYWO]

Podczas ceremonii pogrzebowej Zbigniewa Wodeckiego padło wiele poruszających i rozczulających zdań. Zobaczcie, jak swojego męża i ojca pożegnali Krystyna, Katarzyna, Joanna i Paweł Wodeccy oraz najmłodsi członkowie rodziny Wodeckich:

Pierwsze słowo „dziękuję” kierujemy do Boga za 67 lat życia najdroższej osoby, która była niezmiernie obdarowana talentami i potrafiła nad nimi zapanować i przemienić w wielkie dobro przez lata wytężonej pracy artystycznej. Działo się to wszystko przy ciągłym udziale rodziny. Nade wszystko przy wielkiej naturalnej zdolności, otwartości na wielu ludzi, w tak ukochanym Krakowie, w Polsce, jak i poza jej granicami.

Życie naszego świętej pamięci Zbigniewa nie było usłane płatkami róż, ale jest za co opatrzność dziękować. Rodzina była ciągle jego fascynacją. Częste spacery z dziećmi i wnukami ulicą Grodzką, wspólna czekolada, codzienne scalanie rodziny, setki telefonów z tras koncertowych, to wszystko pozostaje nie tylko w ułomnej pamięci, ale na zawsze w sercu.

Kraków był miejscem jego dumy, chodził po nim z podniesioną jak lew głową. Umiał rozpoznawać geniusz tego miejsca, zawsze nabierał tutaj sił. Pewnie dziś za to swoje gniazdo życiowe dziękuje z drugiej strony i opowiada historię i teraźniejszość swego miasta.

Tutaj w kościele Mariackim bywał i czuł się zapewne trochę jak u mamy. Nie tylko za sprawą tego, że to matka wszystkich kościół krakowskich, ale z powodu ukochania tego kościoła przez jego mamę, która modliła się często przy ołtarzu Judy Tadeusza również za niego.

Dziś ciekawi jesteśmy spotkania zmarłego z jego matką, tam gdzie nie ma już płaczu, ale panują kompozycje harmonii i radości. Podglądamy te scenę oczami wiary…"

Całej rodzinie zmarłego Zbigniewa Wodeckiego jeszcze raz przesyłamy najszczersze wyrazy współczucia.

Panie Zbyszku, będzie nam Pana brakowało! Na szczęście zostanie Pan w naszych sercach, pamięci i na płytach, których będziemy słuchać jeszcze po wielokroć! - GALA.pl

 

 

Zobacz także: