Może to, że pelargonie pochodzą z Afryki, sprawia, że tak lubią słońce i w nasłonecznionym miejscu kwitną najpiękniej, choć ocienione stanowisko też im nie przeszkadza. Przez lata tak się u nas zadomowiły, że kwitną najdłużej ze wszystkich roślin balkonowych, aż do mrozów. I właśnie dla długiego czasu kwitnienia warto zaprosić je na balkon. Ale to nie jedyna ich zaleta. Jedni będą mówili, że pelargonie są pospolite. Owszem, często nimi dekorujemy balkony, tarasy i ogrody. Ale odmian jest tak wiele, że nawet najbardziej wybredni znajdą coś dla siebie.

Do wyboru, do koloru

Wielbiciele oryginalnych aranżacji przestrzeni mają do dyspozycji całą paletę barw, wśród pelargonii spotykamy też kwiaty o cieniowanych płatkach lub dwukolorowe. Ozdobą są również liście – intensywnie zielone, mięsiste i obficie rosnące. Jeśli ktoś chciałby ukwiecić balkon samymi pelargoniami, nie będzie miał z tym żadnego problemu. Wystarczy do pelargonii rabatowych dobrać bluszczolistne i angielskie – i kompozycja gotowa. Te pierwsze, rabatowe, mają proste, sztywne pędy mierzące od 25 do 50 cm, zakończone pękami kwiatów. Te drugie, czyli bluszczolistne, spływają z doniczek, tworząc efektowne kwietne zasłony. Długość pędów jest imponująca – od 25 do nawet 80 cm. Trzecie – pelargonie angielskie, zwane też wielokwiatowymi – zachwycają kolorami kwiatów: od bladego różu do purpury. Ich charakterystyczną cechą są kontrastowe plamki u nasady płatków. Kwiaty mają kształt zbliżony do kielicha, podobny do azalii. Ich liście są duże, ząbkowane na brzegach i leciutko owłosione.

Czego im potrzeba

Krótko rzecz ujmując – bardzo niewiele. Podłoże, w którym pelargonie będą czuły się najlepiej, to ziemia kompostowa z dodatkiem piasku i torfu. Ale i zwykła uniwersalna im wystarczy. Przy sadzeniu pamiętać trzeba jednak, by w donicach lub na rabatach między sadzonkami pozostawiać 20–25 cm odstępu. Wtedy będą miały przestrzeń potrzebną do tego, by się pięknie rozrosnąć. Jeśli chodzi o podlewanie, to należy kierować się umiarem. Pelargonie lubią sporo wody, ale i krótkie przesuszenie im nie zaszkodzi. Dłuższa susza może jednak sprawić, że ziemia wolno będzie przyjmowała wodę, gdy znów je podlejemy, a zbytnie przelanie wypłucze z podłoża nawozy. Ważne, by podlewać kwiaty rano lub wieczorem, nie w południe, gdy słońce najmocniej grzeje. Żeby pomóc pelargoniom w odpowiedniej gospodarce wodą, na dno doniczek należy wsypać keramzyt i rozłożyć warstwę agrowłókniny, dopiero potem wsypać ziemię. Keramzyt można też zrobić samemu, np. z potłuczonych starych doniczek glinianych lub ze żwiru. Można też dodatkowo dodać do ziemi hydrożel – substancję chłonącą wodę. Granulki te gromadzić będą nadmiar wilgoci i oddawać ją do ziemi, gdy zapomnimy o podlaniu. W czasie kwitnienia pelargonie trzeba przynajmniej raz w tygodniu zasilać. Najlepiej nawozem w płynie, do roślin kwitnących, bo łatwo wymieszać go z wodą. Wtedy odpłacą wielką ilością pięknych, dorodnych kwiatów.

Nie na jeden sezon

Czy wiesz, że pelargonie ładnie kwitną także na drugi rok? Nie musisz więc kupować nowych sadzonek. Spróbuj przezimować kwiaty. Oczywiście nie można wynieść doniczek do piwnicy i zapomnieć o nich na całą zimę. Gdy zdejmiesz je z balkonu, musisz przyciąć, zostawiając pędy długości około 10 cm. Pelargoniom musimy zapewnić temperaturę 8–10OC oraz sporo światła. W przeciwnym razie „zdziczeją” – pędy będą rachityczne i łamliwe. Zimą podlewamy je rzadko i niewiele tak, by nie przesuszyć ziemi. Od czasu do czasu, a od lutego regularnie, trzeba „strzyc” roślinę, czyli uszczykiwać nowo wyrastające listki. Wówczas pelargonia będzie pięknie rozrastała się na boki, a jeśli tego nie zrobimy, ograniczy się do wypuszczania nowych pędów tylko w górę. Na przełomie marca i kwietnia możemy już wymienić ziemię i w ciepłe dni w południe wystawiać je na balkon na kilka godzin, by je zahartować.

Więcej informacji znajdziesz w : "Naj poleca: W ogrodzie i na balkonie" 

Zobacz także: