Co dla Ciebie było najbardziej fascynujące w tym filmie? Tom Cruise?

Jasne! (śmiech) Tom jest przemiłym człowiekiem, no i wielką gwiazdą. Pracować z kimś takim to zawsze nie-zwykłe doświadczenie. Ale również scenariusz był bardzo ciekawy. Znam różne postapokaliptyczne filmy science fiction, ale takiego jak ten jeszcze nie było. Ciekawa historia, do tego pięknie napisany romans. 

Kim jest Julia, postać, którą grasz?

To kobieta ocalała z katastrofy statku kosmicznego, którą ratuje Jack, czyli Tom Cruise. Zabiera ją do domu, w którym mieszka z inną kobietą, Victorią. Są jedynymi ludźmi, którzy pozostają na Ziemi po tym, jak została kompletnie zniszczona. Pozostała część ludzkości musiała przenieść się na inną planetę. Po kilku dniach i oni mieli do nich dołączyć, kiedy zakończą swoją misję. Moje pojawienie się krzyżuje ich plany i sprawia, że zaczynają zadawać sobie pytania, których wcześniej do siebie nie dopuszczali. 

Pamiętasz film science fiction, który zrobił na Tobie największe wrażenie?

Kiedy byłam dzieckiem, oglądałam „Obcego” i byłam autentycznie przerażona. To był pierwszy hollywoodzki film, jaki widziałam, w moim rodzinnym mieście na Ukrainie. Byłyśmy na nim z moją mamą. Akurat to puszczali wtedy w kinie, które działało raz na jakiś czas.

Jak trafiłaś z Ukrainy do Hollywood? Aktorkom, których rodzimym językiem nie jest angielski, trudno się przebić.

Zobacz także:

Kiedy miałam 14 lat, byłam z mamą w Moskwie. Na ulicy, koło stacji metra, zaczepił mnie właściciel agencji modelek. W wieku 16 lat wyjechałam na kontrakt do Paryża. I tam już zostałam. Nauczyłam się języka i zaczęłam grać we francuskich filmach. Tak zauważyli mnie agenci ze Stanów i dostałam pierwszą rolę w hollywoodzkiej produkcji „Hitman”. A dzisiaj jestem tutaj.

I grasz główną rolę obok Toma Cruise’a!

On jest fantastyczny. Fascynujący! Udało mu się tyle w życiu osiągnąć. Właściwie wszystko, co sobie zamierzył. Na planie „Niepamięci” funkcjonował jednocześnie jako aktor i producent. Był naprawdę zaangażowany w każdy etap powstawania filmu. Na planie mogłabym przyglądać się jego pracy godzinami. Bardzo mnie wspierał. Nawet kiedy miałam sceny bez niego, upierał się, że będzie w pobliżu. Na wypadek gdybym potrzebowała jego pomocy. Moja praca była dla niego tak samo ważna jak jego. Bardzo dba o ekipę, o to, aby każdy czuł się dobrze na planie i wiedział, co ma robić. A to była naprawdę wielka produkcja.

Masz już za sobą pracę przy takiej dużej produkcji. Zagrałaś przecież w Bondzie obok Daniela Craiga. 

Rzeczywiście, pod względem rozmachu produkcyjnego można te dwa filmy porównać. 

Więc jak widać, „klątwa dziewczyny Bonda” w Twoim wypadku nie zadziałała.

Mówisz o tym, że kiedy zagra się dziewczynę Bonda, potem nie dostaje się już ciekawych propozycji? I właściwie te aktorki nie grają żadnych dużych ról? No to faktycznie wygląda na to, że mnie to nie dotyczy. (śmiech) Chociaż kiedy grałam w Bondzie, rzeczywiście wszyscy straszyli mnie klątwą.

Kiedy postanowiłaś, że chcesz być aktorką?

To było jeszcze w szkole podstawowej. Pewnego dnia zobaczyłam próby do szkolnego przedstawienia. Byłam tym kompletnie zafascynowana. Mogłam tam siedzieć cały dzień. Powiedziałam mamie, która pracowała w szkole, że chcę, by zapisała mnie do tego teatru. Ale nauczycielka prowadząca grupę stwierdziła, że jestem za mała. Musiałam poczekać, aż skończę 11 lat, i dopiero wtedy zaczęłam moją aktorską karierę.  

Czy kiedykolwiek rozpatrywałaś aktorstwo w kategoriach zajęcia, które pozwoli Ci oderwać się od swojego kraju, od Ukrainy?

Kiedy byłam dzieckiem, niespecjalnie interesowałam się polityką. Raczej mnie nie obchodziła. Pamiętam jakieś polityczne dyskusje, które prowadziły moja mama i babcia. Bardzo emocjonalnie do tego podchodziły. Zabawne, że w jednej rodzinie mogą być tak różne zdania i poglądy polityczne. A jeśli chodzi o aktorstwo – jestem bardzo szczęśliwa, że jestem aktorką. Na początku traktowałam to jak świetną zabawę. Ale z czasem zauważyłam, ile to mi daje doświadczeń, ile uczę się dzięki temu zawodowi. Zrozumiałam, że za każdym słowem mogą stać emocje, uczucia. Odkrywasz ten wspaniały świat skryty za słowami.   

Rozumiem, że to o wiele bardziej Cię pociąga niż modelling.

No tak, aktorstwo jest o wiele bardziej intensywne. Wymaga większej pracy, zaangażowania, przygotowania do roli. Jako modelka nie musiałam się przygotowywać do zdjęć. Wystarczyło, że byłam wyspana. 

Aktorstwo zawiodło Cię do Hollywood. Ale nie mieszkasz w Ameryce, tylko w Londynie.

Tak, to dlatego, że ostatnio większość filmów kręciłam w Londynie. I w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że spędziłam tu prawie półtora roku, mieszkając w hotelach. Dlatego pomyślałam sobie, że skoro spędzam tu tak dużo czasu, najwyższy czas znaleźć jakieś mieszkanie. To ma więcej sensu. Więc na razie mieszkam w Londynie. Ale czy za kilka lat nadal będę tu, a nie w innym miejscu, tego nie wiem...