Sobotni wieczór. Anka od dwóch godzin jest na domowej imprezie. Spotkanie z ludźmi z liceum, których nie widziała kilka lat. Bardzo cieszyła się na ten dzień. Tak jak Tomek, jej przyjaciel, który zorganizował spotkanie. Na stole własnoręcznie przygotowane sushi i dobre wino, pięknie pachnące świece rozstawione w salonie. Anka ciągle gdzieś znika. Jest coraz bardziej blada. Zapytana przez Tomka, co się dzieje, speszona prosi, aby wyniósł świece. Ich waniliowy zapach powoduje u niej mdłości i zawroty głowy, dlatego co chwila znika w łazience.

Kim jest osoba, u której zwykły zapach wywołuje tak silną reakcję? Rozkapryszoną dziewczyną, która lubi robić wokół siebie szum? Anka ma syndrom nadwrażliwości. Z najnowszych badań wynika, że takich jak ona jest wśród nas 20 procent! Reklama wzrusza ich do łez, noszą przez kilka dni siniaki po niewinnym szturchnięciu, czują, co cię gnębi... nawet zanim do ciebie to dotrze. Najlżejsze bodźce, które dla większości z nas są praktycznie niezauważalne, ich system nerwowy nie tylko rejestruje, ale również wewnętrznie wzmacnia. To oznacza, że odczuwają ponad zwykłą ludzką miarę, żyją w ciągłym napięciu i czasem płacą za to m.in. chronicznym zmęczeniem, bólami mięśni, alergiami czy migrenami. Ale jest i druga strona medalu.

GŁOŚNE EMOCJE

– To też pewien talent czy dar – mówi Adam, muzyk. – Dostrzegam rzeczy, które inni mijają obojętnie: brzęk kieliszków w gwarze rozmów w knajpie, szum opon samochodowych na moście, odróżniam ciszę na łące latem od tej jesiennej. To wszystko przekłada się na muzykę, którą komponuję. Zjawisko nadwrażliwości w równym stopniu dotyczy obu płci. Jednak mężczyźni gorzej sobie z nim radzą. Padają ofiarą stereotypów. – Czasami ludzie myślą, że jestem zniewieściały, zdarzyło mi się dostać etykietkę geja – opowiada Adam. – Moi bliscy się przyzwyczaili. Akceptują to i przy nich czuję się w miarę swobodnie. Gdy ktoś zwierza się Adamowi ze swoich trudnych problemów, drżą mu ręce. Tropi i wymienia każdą brzęczącą jarzeniówkę w biurze. Taka wrażliwość jest sprzeczna z obrazem „prawdziwego mężczyzny”. Chłopcy od małego uczeni są, by nie okazywać uczuć poza złością. Cała reszta emocjonalnej palety to „kobiece przypadłości”. Jednak nadwrażliwy przedstawiciel płci męskiej może być w istotnych, życiowych sprawach równie odpowiedzialny, zdecydowany i odważny, jak ten o zwyczajnym poziomie wrażliwości.

PRZESTAŃ HISTERYZOWAĆ!

– Było mi głupio prosić o zabranie świec. I tak była to komfortowa sytuacja, znajdowałam się wśród przyjaciół. Ale w klubie, na spotkaniu w pracy? Gdy czuję skórkę od banana w koszu, czyjś anansowy krem na dłoniach, w gardle rośnie mi gula... Zazwyczaj więc wycofuję się i znikam – opowiada Anka. – Nie mam siły słuchać: jesteś przewrażliwiona, przestań histeryzować, weź się w garść.

Komputerowy obraz mózgu osoby nadwrażliwej nie pozostawia wątpliwości co do tego, że reakcje Anki nie są fanaberią. Widać na nim nadreaktywność ciała migdałowatego, czyli części mózgu zarządzającej reakcją na strach i oceniającej otaczające nas zagrożenia. – To tak, jakby czuć coś pięćdziesięcioma, a nie dziesięcioma palcami – wyjaśnia Judith Orloff, psychiatra oraz autorka książki „Wolność emocjonalna”. – Nadwrażliwość to cecha wrodzona, jak kolor oczu – tłumaczy Joanna Boj, psycholog z Akademii Psychologii Zorientowanej na Proces. – Tacy się rodzimy i to się w ciągu życia nie zmienia.

Zobacz także:

ZANIM POCZUJESZ

Jak odróżnić osobę potocznie nazywaną przewrażliwioną od naprawdę biologicznie nadwrażliwej? Na wzruszającym filmie najpewniej część widzów się rozpłacze, jednak tylko kilkoro z nich rozboli brzuch z nadmiaru przeżywanych emocji. – Nazywamy to somatyzacją, czyli wszystko, co dzieje się w psychice przekłada się na doznania cielesne – wyjaśnia Joanna Boj. Impulsy ze świata odbierane są z taką mocą i w takiej ilości, że organizm jest ciągle zalewany kortyzolem, czyli hormonem stresu. A ten przyspiesza akcję serca, podnosi ciśnienie krwi, powoduje napięcie mięśni itd. – Neurotyków często potocznie nazywamy przewrażliwionymi. Ale to ludzie, którzy wszystkiego się boją, są owładnięci własnymi lękami czy obawami – mówi Joanna Boj, psycholog. Natomiast osoba nadwrażliwa przeżywa to, co czują inni, a czasami domyśla się tego, zanim oni o tym opowiedzą. – Spotkałam się z koleżanką na kawie. Rozmawiałyśmy o głupotach, było przyjemnie, ale czułam się jakoś nieswojo. Serce mi łomotało, było mi duszno, kręciłam się na krześle. W końcu koleżanka powiedziała mi, że nie może się doczekać telefonu od męża, czy już dojechał do domu po długiej podróży. Mimo że wcześniej nie wspominała o swoim stresie, mój organizm go wyczuwał – tłumaczy Anka.

PODEJDŹ BLIŻEJ

Nadwrażliwcy często są też wrzucani do jednego worka z introwertykami. Tymczasem introwertyk to osoba, która unika zgiełku i społecznych interakcji, bo tego nie potrzebuje, nie lubi, nie chce. Natomiast osoba nadwrażliwa doświadcza zupełnie innych emocji. Jedna na pięć jest wręcz typowym ekstrawertykiem. Odczuwa potrzebę przebywania wśród ludzi i z ludźmi, jednak czasami jest to dla niej zbyt trudne. Anka w klubie jest w stanie wytrzymać dwie godziny. Głośna muzyka, choćby najpiękniejsza, rozsadza jej czaszkę i funduje trzy dni z migreną w zaciemnionym pokoju. Ubrania przed kupnem przymierza godzinami pod kpiącymi spojrzeniami ekspedientek. Uważnie sprawdza, czy splot materiału nie ma żadnych wystających nitek, drażniących włosków, wykończeń. – Wygląda jak fobia? – uśmiecha się. – Nie tylko czuję to na skórze, ale potem zostają na niej czerwone, podrażnione plamy. – Zawsze mam słuchawki i muzykę przy sobie. Gdy coś mnie wytrąci z równowagi, słucham najbardziej pokręconej muzyki albo amerykańskiego rapu, bo rymują tak szybko, że muszę się cholernie skupić, by zrozumieć słowa i tym samym odrywam myśli np. od informacji o zabitych w jakimś wypadku czy ofiarach huraganu, która dręczy mnie i zajmuje głowę – tłumaczy Adam. Inne sposoby? Czytanie niezrozumiałych tekstów prawniczych lub matematycznych, ale przede wszystkim dawanie sobie czasu na odzyskanie sił: rano zawsze kilka głębokich oddechów przy ulubionej muzyce. – Wkręciłem się też w grupę ludzi, którzy nagrywają różne dźwięki natury. Nie tylko rejestrują rechot żab, ale też próbują uchwycić, jak na szczycie brzmi góra – opowiada.

STANĄĆ NA PALCACH

Główny problem nadwrażliwców polega na tym, że za wszelką cenę walczą ze swoją nadwrażliwością. Traktują ją jak wadę, wstydliwy feler czy nawet ułomność. „Nadwrażliwość to koszmar! Czy mogą być jakieś korzyści z posiadania nadwrażliwej psychiki? Ja nie widzę żadnych. Takie osoby są skazane na poczucie wiecznego niezrozumienia ze strony otoczenia, które nie jest w stanie pojąć, o co im chodzi. Nie znam nikogo z nadwrażliwą psychiką, kto czułby się szczęśliwy i usatysfakcjonowany swoim istnieniem” – to jeden z wpisów znaleziony na forum internetowym. – Takie myślenie to błąd – mówi Joanna Boj. – Nadwrażliwcy są wyjątkowi. Zazwyczaj są bardzo kreatywni kreatywni i uzdolnieni artystycznie: malują, projektują, piszą. W krajobrazie, w czyimś stroju, w rysach twarzy, w filmie potrafią wychwytywać szczegóły, których nie dostrzega większość ludzi. Zdarza im się bezbłędnie rozszyfrować każdy pojedynczy składnik potrawy, którą jedzą po raz pierwszy.

– Na wycieczce w Hiszpanii pierwszy raz powąchałam świeże liście i owoce drzewa pieprzowego, wdychałam aromat krzewów rozmarynu na placu w małym miasteczku. A wieczorem wszystkie te zapachy eksplodowały mi w ustach, gdy próbowałam miejscowego wina czy koziego sera posypanego ziołami – wspomina Anka. Nadwrażliwcy, wyczuleni na rozmaite subtelności, doceniają złożoność dosłownie wszystkiego. Są bardzo empatyczni, dzięki czemu potrafią być niezastąpionymi przyjaciółmi – dodaje. Przecież wszystkim nam zdarza się marzyć: „chciałabym, żeby ktoś czasem mnie wyczuł, zrozumiał bez słów”. Nadwrażliwiec spełnia te kryteria.

– Nadwrażliwość jest taką samą cechą jak wzrost – mówi Joanna Boj. – Człowiek niski dobrze wie przecież, że czasem musi stanąć na palcach, a wysoki zmuszony bywa do pochylenia głowy, inaczej zrobiłby sobie krzywdę. Tak samo jest z nadwrażliwcami. Warto żyć tak, aby swój komfort zwiększać, a nie walcząc ze sobą, sprawiać sobie ból. Pracuję z takimi ludźmi i wiem z własnego doświadczenia, że bardzo pomocne dla lepszego panowania nad emocjami są ćwiczenia relaksujące, oddechowe – dodaje psycholog.

Księżniczka na ziarnku grochu to nie bajka. Są osoby, które nie tylko tak jak ty czują podmuch wiatru, ale też zmuszone są za każdym razem intensywnie go przeżywać. Pamiętaj o tym, zanim swoją „dziwnie reagującą” koleżankę znów nazwiesz histeryczką. Twoje odrzucenie czy krytyka mogą być dla niej miażdżące.