KIEDY JEST TEN MOMENT?
Ola (30 lat) i starszy od niej o rok Maciek wychowywali się razem. – Był pierwszym chłopakiem, z którym całowałam się, a jako siedemnastolatka straciłam cnotę. Skończyliśmy to samo liceum i razem poszliśmy na studia w Krakowie. Na trzecim roku Maciek poprosił mnie o rękę – mówi Ola. Odmówiła mu, bo czuła, że jest za młoda, żeby zakładać rodzinę. Chciała podróżować, bawić się. Pragnęła sprawdzić, jakie to uczucie kochać się z innym mężczyzną. – Po dwóch miesiącach od mojego „nie”, rozstaliśmy się. Potem „próbowałam” wielu facetów. Po latach zrozumiałam, że kochałam tylko Maćka. Za późno, bo dzisiaj jest mężem i ojcem – tłumaczy. Wiele młodych kobiet w obawie przed wczesnym małżeństwem rezygnuje z miłości. Czy słusznie?

EFEKT PIERWSZEŃSTWA
Masz 22-25 lat i nie wiesz, czy nie jesteś zbyt młoda, żeby poślubić kolegę z piaskownicy? Najnowsze badania przeprowadzone w USA wykazały, że jest to idealny wiek, by stanąć na ślubnym kobiercu. Dlaczego? Jesteś już ukształtowaną, ale wciąż otwartą na nowości osobą i wiesz, czego chcesz.
Związki zalegalizowane po trzydziestce borykają się z największymi problemami – masz już wtedy swoje nawyki, plany i dużo większe oczekiwania wobec partnera. Co jeszcze przemawia na korzyść ukochanego z dzieciństwa?
Po pierwsze, fakt, że wspólne dorastanie to również wspólny system wartości.
Po drugie, liczy się psychologiczny „efekt pierwszeństwa” – najlepiej pamiętamy swój miłosny debiut. Często nieświadomie porównujemy kolejnych partnerów do pierwszego.
Po trzecie, naście lat znajomości sprawia, że problem zapoznawania się i zaprzyjaźniania z teściami masz już z głowy!
Po czwarte, poczucie skrępowania wobec kolegi z piaskownicy jest dużo mniejsze w porównaniu z później poznanym partnerem.
Po piąte, kryzys wieku średniego nie zniszczy waszego związku, skoro przetrwaliście razem dorastanie. Zastanów się więc, czy warto ryzykować, dostając w zamian kota w worku?!