Paryż, 7 marca. Godzina 10.00. Zaspani styliści oraz redaktorzy przecierają oczy ze zdumienia. Gwizd, stukot kół o tory, dźwięk semafora, dym i na wybieg w Luwrze wjeżdża majestatycznie stuletnia lokomotywa. A w niej tabun modelek Louisa Vuittona. Wychodzą pojedynczo, za każdą bagażowy w galowym mundurze, każdy niesie co najmniej trzy kufry z logo domu mody. Modelki Vuittona wybrały się w podróż do czasów sprzed I wojny światowej. Po peronie-wybiegu paradowały w skórzanych spódnicach, jakby pozszywanych z kawałków, długich, trapezowych płaszczach, zgrzebnych kardiganach. „Ten show można porównać jedynie do pokazów z lat 90., kiedy nikt się nie dziwił, że np. John Galliano zaprasza na pokaz do stacji paryskiego metra” – pisała Sarah Mower w swojej recenzji dla amerykańskiego „Vogue’a”.

W kolekcji dominowały brązy, fiolety, granat. Ale pojawiło się także złoto i błyszczące, brokatowe tkaniny. – Interesowały mnie formy, które wyglądały jak z innych czasów – komentował po pokazie Mark Jacobs. Choć fasony nawiązywały do minionej epoki, Jacobs postawił na supernowoczesne tkaniny. Uwagę przykuwały tapetowe printy, kolorowe aplikacje, a ciekawosć i sensację wzbudziły ubrania ze skóry kangura. W dniu pokazu miało miejsce także inne ważne dla Jacobsa wydarzenie. Paryscy fashioniści świętowali otwarcie wystawy „Louis Vuitton – Marc Jacobs” w muzeum Les Arts Dècoratifs, która podsumowuje 15 lat pracy projektanta dla tej marki.

KREATOR I PROWOKATOR

Jacobs to tytan pracy, rocznie projektuje sześc kolekcji. Pomaga mu stylistka i konsultantka Katie Grand, redaktor naczelna magazynu „Love”. Dba również o wizerunek kampanii reklamowych Vuittona i Jacobsa. Sam projektant, odkąd spotyka się ze swoim nowym chłopakiem, 24-letnim Harrym Louisem, postanowił trochę zwolnić. Ostatnia kolekcje resort Vuittona oddał w ręce Julie de Libran, która na co dzień jest szefowa biura projektowego marki.

MISTRZ DETALU

Jak zwykle u Vuittona pierwsze skrzypce grały dodatki: bajkowe, przerysowane buty na koturnie, kolorowe torby i buty z krokodylej skóry. W oczy rzucały się duże, fantazyjne kapelusze zaprojektowane przez modystę Stephena Jonesa.