makijażystka Anna Galińska mistrzyni makijażu Sephora

Czy warto używać eyelinera?

Anna Galińska: Zdecydowanie tak! Po pierwsze – kreska na górnej powiece jest świetnym sposobem na podkreślenie konturu i otwarcie oka, które staje się od razu zdecydowanie bardziej wyraziste. Eyeliner pasuje każdej z nas, ale szczególnie dobrze sprawdza się przy opadającej powiece. Dzięki niemu nie musimy się martwić o aplikację cieni, co jest dużym ułatwieniem i przyspiesza wykonanie makijażu. Na dzień wystarczy narysować wzdłuż górnej linii rzęs delikatną kreskę i na końcu, przy zewnętrznym kąciku oka, skierować ją lekko ku górze. To już wystarczy też, by optycznie zl ikwidować wrażenie opadającej powieki. W takim wypadku warto tylko pamiętać, aby wybrać wodoodporną wersję eyel inera – wtedy będziemy miały gwarancję, że nic nam się nie odbije na skórze powyżej kreski.
Eyelinerem możemy również delikatnie skorygować kształt oka, ponieważ w zależności od tego, skąd zaczniemy prowadzić kreskę i jak ją zakończymy, możemy optycznie oddalić bądź przybliżyć do siebie oczy, wydłużyć ich kształt lub nadać im weselszy wyraz. Podkreślenie rzęs zrobioną eyelinerem kreską jest więc uniwersalną metodą na to, by ładniej wyglądać.

Wiele z nas nie umie narysować równej, ładnej kreski na powiece. Czy istnieje na to jakiś niezawodny patent?

A.G.: Rzeczywiście, dziewczyny często boją się eyelinera, podobnie jak sztucznych rzęs – są to takie dwa elementy makijażu, co do których panuje przekonanie, że są bardzo trudne do wykonania. W rzeczywistości wystarczy parę razy, np. w weekend, usiąść wygodnie przed lustrem i przestrzegając kilku wskazówek, popróbować.

Od czego więc powinnyśmy zacząć?

A.G.: Na rynku jest wiele form eyelinerów. Jeśli dopiero zaczynamy z nimi przygodę i nie mamy wprawy, odradzam te płynne, bo nimi najtrudniej będzie zrobić idealnie prostą linię. Na początek lepiej sprawdzą się we flamastrze bądź kremie, jednak najbardziej naturalny efekt uzyskamy kredką. Od konsystencji eyelinera zależy też grubość rysowanych nim kresek. Dzięki temu w płynie i cienkiemu pędzelkowi zrobimy bardziej dyskretną, taką, której pogrubienie zajęłoby dużo czasu. Flamastrem i kremem zaś możemy to wykonać bardzo szybko. Gdy nabierzemy już wprawy z kredką, a mamy ochotę na bardziej wyrazisty, wieczorowy efekt, możemy po prostu poprawić eyelinerem w płynie kreskę zrobioną wcześniej kredką. Eyeliner w płynie jest też lepszy, gdy chcemy zrobić kocie oko z użyciem cieni, bo na ich tle nie zniknie. Przy takiej kresce trzeba pamiętać, by mocno wytuszować rzęsy, bo inaczej nie będzie ich widać. Wcześniej warto też użyć zalotki, która je wywinie i przy okazji zdejmie z nich ewentualną warstwę eyel inera, która utrudniłaby równomierne nałożenie tuszu. Ale uwaga – nie wkładamy w zalotkę rzęs od samej ich nasady, bo rozmażemy kreskę – podwijamy tylko ich końce. Kreskę zrobioną eyelinerem w płynie, a zwłaszcza w kremie, spryskajmy specjalnym płynem przedłużającym trwałość makijażu, dzięki czemu utrzyma się przez kilkanaście godzin.

Zobacz także:

A jeśli lubimy mieć na oku odrobinę koloru? Czy do czarnej kreski dobrze jest dodać cienie?

A.G.: Na specjalne okazje można cienie dodać, otrzymamy wtedy maksymalny efekt kociego oka. Na co dzień lepszym rozwiązaniem jest kolorowa, wodoodporna kredka. W połączeniu z eyelinerem zapewni i podbijający tęczówkę kolor, i głębię spojrzenia. Grubą kreskę kolorem rysujemy od kącika do kącika, a na nią, przy samej l ini i rzęs, nanosimy cieńszą o połowę kreskę płynnym eyelinerem.

Jaki eyeliner wybrać, gdy skóra powiek nie jest już tak gładka?

A.G.: Kreska jest fenomenalnym rozwiązaniem w dojrzałym wieku, bo zdecydowanie podkreśla kontur oka. Paniom, które borykają się z większymi bądź mniejszymi liniami pod okiem i na powiekach, polecam eyelinery w kremie bądź fl amastrze (płynny może nieładnie się rozlać w załamaniach skóry, a kredka zbyt trudno rozprowadzać), lecz nigdy w kolorze czarnym. Będzie on po prostu za mocny, co może postarzać. Dlatego lepiej sięgnąć po odcienie brązu lub grafi tu, które wyglądają zdecydowanie naturalniej.

Kocie oko aż się prosi o sztuczne rzęsy. Czy nosząc je, nie będziemy wyglądać... sztucznie?

A.G.: Sztuczne rzęsy możemy podzielić na 3 różne grupy: kępki, tradycyjne oraz takie na specjalne okazje – kolorowe, superdługie, naśladujące pióra, z dżetami, brokatem, kryształkami. Najbardziej naturalnie wyglądają kępki i one zdecydowanie nadają się na dzień – są też szybkie w aplikacji. Przy ich wyborze warto zwrócić uwagę, czy nie są przyklejone do podkładki w pudełku zbyt dużą kroplą kleju, bo będzie je trudno od niej oderwać – mogą się wtedy zniekształcić lub uszkodzić. Przed przyklejeniem kępek dobrze jest najpierw na górnej powiece narysować kredką cienką kreskę, dzięki czemu nie trzeba będzie potem się gimnastykować z zamalowywaniem przestrzeni między nimi. Wystarczy wtedy płynnym eyelinerem zrobić kreskę tuż nad ich linią. Nie obawiajmy się też zdejmowania sztucznych rzęs: robi się to jednym energicznym ruchem, pociągając za kępkę bądź cały łuk. To tylko strasznie wygląda, ale tak naprawdę absolutnie nie boli i zajmuje zaledwie sekundę.