Przeczytałam kiedyś, że pierwsza praca niesamowicie kształtuje człowieka na dalsze życie – zawodowe i niezawodowe. W moim przypadku tak właśnie było. Nauczyłam się, że wszystko trzeba robić na sto procent i zrozumiałam, że trzeba się ciągle rozwijać.

NAUCZYŁAM SIE WTEDY... że jeśli wierzysz w to, co robisz, masz gwarancję sukcesu. Zrozumiałam to na początku swojej drogi zawodowej i tego trzymam się do dziś.

PLANOWAŁAM... założenie rodziny. Nasz synek Jeremi ma już 9 lat, więc wtedy zaczynałam myśleć o dzieciach. Moje życie kręciło się co prawda wokół pracy, podróży i spraw społecznych, ale chciałam część tej energii skierować na rodzinę. Czułam, że to mi pozwoli zachować w życiu równowagę.

DZISIAJ... ciągle jestem sobą, ale ta „ja” trochę się zmieniła. 10 lat temu byłam debiutującym dorosłym człowiekiem. Moja prawdziwa podróż do samej siebie zaczęła się, kiedy zostałam mamą. Nie można notorycznie zadawać sobie pytań o to, kim jesteś i co chcesz robić. W pewnym momencie musisz się zdefiniować i zacząć iść pewnie do celu. Zrobiłam to z uwagi na dzieci, bo one potrzebują rodziców, którzy są silni i ukształtowani. Dzieci dały mi siłę. Dla nich jestem tą fajniejszą sobą.

JESTEM DUMNA... zawsze, kiedy widzę, że udało nam się z mężem przekazać dzieciom to, w co sami wierzymy.

CZUJĘ SIĘ SZCZĘŚLIWA... kiedy mogę spać dłużej niż do 6.30, poleniuchować i zjeść ekstremalnie późne śniadanie w weekend. I kiedy widzę w oczach mojego męża, że jest ze mnie dumny. Kiedy jestem z bliskimi, jest beztrosko, mocno grzeje słońce i czuje się w powietrzu dobrą energię.

BOJĘ SIĘ... bać. Uczę się oswajać strach. Strach to najgorszy doradca.

Zobacz także:

ŻAŁUJĘ, ŻE 10 LAT TEMU... nie wierzyłam bardziej w siebie. Dziś wiem, że trzeba umieć „wrzucić na luz” i cieszyć się sobą. Przyjąć, że nie muszę wiedzieć wszystkiego od razu. Nie muszę zawsze iść najlepszą drogą. Dać sobie większy kredyt zaufania i prawo do popełniania błędów, bo one są dobrą lekcją życia. Czasem odpuścić, wiedzieć, kiedy naprawdę się przejmować.

JESTEM KOBIETĄ DEKADY GLAMOUR I... jestem tym niesamowicie zaskoczona. Długo nie mogłam uwierzyć, że moja praca została zauważona i doceniona, bo do tej pory nikt oprócz mnie samej i najbliższych tak jednoznacznie nie utwierdzał mnie w przekonaniu, że idę dobrą drogą.

ZA 10 LAT... chciałabym nadal zasługiwać na tę nagrodę. Czuć, że to, co robię, ma sens, że idę w dobrą stronę. Mieć obok siebie tych, którzy są mi dziś bliscy, i świetnie by było, gdyby grono bliskich mi ludzi rosło. Chciałabym, żeby ta „ja” z dzisiaj „obroniła się” za 10 lat.