Na amerykańską premierę tej książki czekało wiele osób. Jedni byli przekonani, że „Once Upon a Secret” autorstwa Mimi Alford, stażystki pracującej w Białym Domu w latach 60., odsłoni pilnie strzeżone tajemnice Johna F. Kennedy’ego. Inni z kolei zastanawiali się, czy kolejna publikacja opowiadająca o życiu tego słynnego i uwielbiającego zabawę prezydenta to nie próba zarobienia łatwych pieniędzy na sensacji. W końcu, jak zapowiadała wcześniej autorka, w jej dziele miały się znaleźć same pikantne szczegóły dotyczące prawdziwego oblicza głowy państwa.

Gdy na początku tego roku książka tra fiła do księgarni, Amerykanie gorączkowo zaczęli jej szukać na półkach. Na 198 stronach Mimi opisała swój 18-miesięczny romans z prezydentem. W dość barwny sposób scharakteryzowała moment, kiedy straciła z JFK cnotę, i zdradziła, po co częstował ją narkotykami. „Już po czterech dniach pracy znalazłam się z Kennedym w łóżku. Później wiele razy widywaliśmy się w hotelach” – wyznała autorka.

W mediach oczywiście zawrzało. O Mimi Alford pisano na okładkach wielu gazet. I choć ta 69-letnia dzisiaj kobieta nie jest ani pierwszą, ani pewnie ostatnią osobą, która publicznie przyznała się do romansu z prezydentem, tego typu informacje zawsze są chętnie komentowane w prasie. Mieszkańcy USA emocjonują się każdą rewelacją na temat JFK, a także słynnego klanu, z którego się wywodził. Co jakiś czas ujawniane są nowe materiały, taśmy czy artykuły na temat rodziny trzęsącej amerykańską sceną polityczną w latach 60. Na niektóre pytania wciąż jednak nie udało się znaleźć odpowiedzi. Kto zabił Johna? Dlaczego zastrzelono jego brata Roberta? Czy Jackie miała romans ze swoim szwagrem? Co łączyło prezydenta z Marilyn Monroe? Ludzie od lat próbują rozwiązać te zagadki. Niestety, bezskutecznie. Ale może właśnie dlatego Kennedy wciąż tak bardzo wszystkich fascynują, gdyż nie wiadomo do końca, jacy byli naprawdę.

Polityka jak show-biznes

Gdyby nie telewizja, Kennedy nie zyskaliby pewnie tak ogromnego rozgłosu. To John jako pierwszy prezydent w historii USA zaczął wykorzystywać to medium do promocji własnej osoby. Chętnie udzielał wywiadów, pojawiał się w programach i opowiadał o swoich planach. Amerykanie każdego ranka otwierali gazetę, czytali o nim artykuły i oglądali zdjęcia. „Kennedy stał się supergwiazdą” – pisano. Zaczęło się istne szaleństwo na punkcie całego klanu.

Przystojnemu politykowi szybko spodobała się sława i bycie na świeczniku. Z czasem JFK coraz chętniej pokazywał się w towarzystwie osób ze świata kultury i mediów. Wyjątkowo spodobało mu się środowisko filmowe. Specjalna nić porozumienia między Hollywood a Waszyngtonem narodziła się dzięki siostrze Johna Patricii. Cicha i introwertyczna dziewczyna poznała w 1949 roku aktora Petera Lawforda. Młodzi pobrali się kilka lat później.

Lawford i John szybko znaleźli wspólny język. Okazało się, że obaj uwielbiali huczne imprezy, alkohol i towarzystwo pięknych kobiet. To aktor tak naprawdę wprowadził prezydenta w kręgi filmowe. Zapoznał go ze swoją dobrą znajomą Judy Garland, przyjacielem Frankiem Sinatrą i – co najważniejsze – z Marilyn Monroe. W lutym 1962 roku Peter i Patricia zaprosili piękną diwę na kolację do Nowego Jorku, na której miał być też prezydent.

Zobacz także:

Marilyn była zachwycona. Od dawna marzyła o spotkaniu z głową państwa. „Gdy w hotelu, gdzie odbywało się przyjęcie, pojawiła się Monroe, wszyscy zaniemówili. Pierwszą osobą, która momentalnie do niej podeszła, był oczywiście Kennedy” – zdradził jeden z gości. Para rozmawiała ze sobą cały wieczór. Wymienili się numerami telefonów. John zadzwonił do Marilyn już następnego dnia. Niespełna miesiąc później, w tajemnicy przed Jackie, wyjechali razem do Palm Springs, gdzie spędzili kilka namiętnych nocy. Dla JFK była to jedynie przygoda. Dla aktorki z kolei John stał się kimś więcej niż tylko mężczyzną na jedną noc. Marilyn wciąż wydzwaniała do prezydenta, błagając o spotkanie. Niestety, bezskutecznie. Według jednej z teorii spiskowych to właśnie Kennedy zlecił w sierpniu 1962 roku zabójstwo gwiazdy. Miał nie tylko dosyć jej męczących telefonów, ale też bał się, że Monroe zdradzi kilka sekretów Białego Domu, o których przez przypadek się dowiedziała.

Po raz kolejny o powiązaniach Waszyngtonu z Hollywood mówiło się pod koniec lat 70., kiedy to Maria Shriver, siostrzenica Johna, zaczęła spotykać się z Arnoldem Schwarzeneggerem. Młoda dziennikarka poznała filmowego Terminatora podczas charytatywnego turnieju tenisa. Nie obchodziło jej wtedy to, że austriacki gwiazdor był kobieciarzem i uwodził prawie każdą aktorkę, z którą pracował. „Maria wiedziała, że to mężczyzna, którego musi zdobyć” – zdradził jej przyjaciel. Wbrew pozorom Eunice i Robert, rodzice Marii, polubili Arnolda. Często zapraszali go do jednej ze swych posiadłości na tenisowe rozgrywki. Dziewięć lat później para wzięła ślub. Dopiero teraz wyszło na jaw, że związek ten nie był jednak w pełni akceptowany przez wszystkich Kennedych. Caroline, córka JFK, przyznała, że nigdy nie przepadała za aktorem i wcale nie zdziwiła się, gdy wyszło na jaw, że Schwarzenegger zdradził żonę ze swoją pomocą domową. „Rodzina Kennedych nie chce go więcej znać” – zadeklarowała niedawno Caroline.

Brudne sprawy

 

Romanse z gwiazdami, polityka i życie w błyskach fleszy to jednak niejedyne oblicze Kennedych, które fascynowało masy. Ludzie praktycznie przez cały czas urzędowania prezydenta aż do dzisiaj analizują, co tak naprawdę ukrywał polityk i jego bliscy. A ukrywał pewnie wiele. Wciąż wiele osób zastanawia się, czy John współpracował z mafią i czy faktycznie słynni bossowie pomogli mu wygrać wybory prezydenckie w 1960 roku. Nieoficjalnie mówi się, że ze światkiem przestępczym zaznajomili polityka jego ojciec Joseph i piosenkarz Frank Sinatra. Ten pierwszy był mózgiem kampanii wyborczej syna. Bardzo mu zależało na tym, aby John zamieszkał w Białym Domu. Gdy zorientował się, że w sondażach wyborczych rywalizujący z JFK Richard Nixon umacnia pozycję, skontaktował się z Samem Giancaną, słynnym szefem mafii chicagowskiej. „Słuchaj, musisz nam pomóc. Wiesz, co robić. Jeśli John zostanie prezydentem, na pewno ci się odwdzięczy” – powiedział podobno w jednej z tajnych rozmów telefonicznych. Z pomocą Sinatry, który obracał się w podejrzanych kręgach od lat, Giancana sfałszował prawybory w Wirginii Zachodniej. Oczywiście na korzyść Kennedy’ego. Prawdopodobnie dzięki tym głosom JFK wygrał walkę o fotel prezydenta. Później wielu świadków potwierdziło, że Giancana wielokrotnie przechwalał się, że tak naprawdę to on wybrał głowę państwa.

Wciąż nie wiadomo także, czy słynąca z dobrego gustu i urody Jackie i jej szwagier Robert Kennedy mieli namiętny romans. Z dokumentów, jakie ujawniło FBI, wynika, że para zaczęła spotykać się w 1964 roku, niecały rok po śmierci Johna. Potajemnie widywali się przez kolejne cztery lata, aż do momentu, kiedy Robert zdecydował się wziąć udział w wyborach prezydenckich. Nie ma jednak ani jednego zdjęcia, które byłoby dowodem potwierdzającym te podejrzenia. Świadkowie, w tym słynny pisarz Truman Capote, wielokrotnie tłumaczyli, że Bobby’ego i Pierwszą Damę łączyła ogromna zażyłość. „Nawet gdy żył jeszcze John, Jackie często radziła się Bobby’ego w różnych kwestiach. Bardzo sobie ufali” – zdradził artysta.

W tamtych czasach najwięcej emocji wzbudziła jednak afera związana z najmłodszym z braci Kennedych – Edwardem. W 1969 roku 37-letni wówczas mężczyzna wracał z hucznej imprezy zwanej „Boiler Room Girls” zorganizowanej na wyspie Chappaquiddick. Przyjęcie urządzono na cześć dziewczyn, które rok wcześniej pomagały w zorganizowaniu kampanii prezydenckiej Roberta Kennedy’ego. Po kilku drinkach Edward uznał, że nie ma już ochoty na dalszą zabawę, i postanowił wrócić do hotelu. Wsiadł do samochodu i, jak zeznał, zabrał po drodze 28-letnią uczestniczkę przyjęcia Mary Jo Kopechne. „Chciałem ją podrzucić do domu” – tłumaczył później. W pewnym momencie Edward stracił panowanie nad kierownicą i auto wpadło do pobliskiego stawu. Pijany Kennedy wydostał się z pojazdu i wrócił do hotelu. Dopiero 9 godzin po wypadku powiedział na policji, co się stało. Amerykanie byli przekonani, że Edward zostanie oskarżony o morderstwo. Tygodniami analizowano w mediach tę sprawę. Wszyscy domagali się sprawiedliwości, a szczególnie rodzina tragicznie zmarłej. Sprawa została jednak umiejętnie zatuszowana. Edward był oskarżony jedynie o ucieczkę z miejsca wypadku i musiał zapłacić rodzicom Mary Jo odszkodowanie w wysokości ponad 100 tys. dolarów. Nigdy nie tra fił do więzienia. Mimo że rozprawa zakończyła się dość szybko, cały kraj roztrząsał tę sprawę jeszcze przez lata. Wiele osób wciąż się zastanawia, dlaczego z natury łagodny i uczuciowy Edward nie pomógł Mary Jo wydostać się z pojazdu i czemu tak naprawdę ta piękna dziewczyna wracała z nim do domu?

Przedwczesne odejścia

Od czasu objęcia prezydentury przez Johna o klanie Kennedych już zawsze było głośno. Co jakiś czas działy się w tej rodzinie straszne tragedie, którymi żył praktycznie cały świat. Widmo przedwczesnych śmierci unosiło się nad nią już od dziesiątków lat. Nestorowie rodu Rose i Joseph Kennedy po kolei tracili swoje dzieci w strasznych okolicznościach. Najpierw w sierpniu 1944 roku zginął podczas II wojny światowej ich najstarszy syn Joseph. Rodzice pokładali w nim ogromne nadzieje. Uważali, że to właśnie ten młody chłopak powinien zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych. Podobną tragedię przeżyli jeszcze dwukrotnie. 22 listopada 1963 roku został zastrzelony John. O godz. 12.30 padły dwa śmiertelne strzały. JFK wraz z Jackie jechał wtedy kabrioletem po ulicach Dallas. Mimo że od razu przewieziono go do szpitala Parkland, nie udało się go uratować.

Kim był zabójca? To pytanie wciąż dręczy wiele osób. Głównym podejrzanym był Lee Harvey Oswald, pracownik składnicy książek, z której oddano strzały. Niestety, prokurator nie zdążył przesłuchać oskarżonego, gdyż ten został zabity dwa dni później przez Jacka Ruby’ego, szefa klubu nocnego. Mimo że przez długi czas prowadzono śledztwo w tej tajemniczej sprawie, nie udało się odpowiedzieć na pytanie, czy Oswald faktycznie zabił prezydenta i kto za tym wszystkim stał. Według jednej z teorii w zabójstwo JFK była zamieszana ma fia i CIA. Podobne podejrzenia pojawiły się kilka lat później, kiedy w czerwcu 1968 roku został zastrzelony brat Johna Robert. Senator startował w wyborach prezydenckich z ramienia Partii Demokratycznej. Tuż po tym, jak wygłosił przemówienie w hotelu Ambassador w LA, zamordował go 24-letni Sirhan Sirhan.

Ostatnia tragedia, jaka wstrząsnęła rodziną Kennedych, wydarzyła się w lipcu 1999 roku. John F. jr i jego żona Carolyn Bessett lecieli na wyspę Martha’s Vineyard w Massachusetts na wesele Rory – najmłodszej córki Roberta Kennedy’ego. Według o cjalnej informacji John, który pilotował maszynę Piper PA 32-R, stracił panowanie nad sterami. Sa-molot runął do Atlantyku. Na pokładzie była także Lauren, siostra Carolyn. W ciągu następnych miesięcy mnożyły się teorie spiskowe. Jedni uważali, że w maszynie była bomba. Inni z kolei twierdzili, że młodego Kennedy’ego, tak jak i jego ojca, a także wuja, zabiła ma-fia. W wyłowionym z wody wraku awionetki nie wykryto śladów materiałów wybuchowych. Nie odnaleziono także osób, które mogłyby maczać palce w tej tajemniczej sprawie. Mimo to dyskusje o katastro e nie ustają. Podobnie zresztą jak o wszystkich innych dziwnych śmierciach Kennedych, ich sekretnych romansach czy podejrzanych interesach. Dla Amerykanów to wciąż otwarty temat. Nikt nie ma wątpliwości, że wciąż będą powstawały książki i filmy o słynnym klanie. Zwłaszcza że w przyszłym roku przypada 50. rocznica śmierci JFK. Ciekawe, czy w związku z tym wydarzeniem nie wyjdą na jaw kolejne szokujące fakty dotyczące prezydenta. W końcu w przypadku tej rodziny wszystko jest możliwe.