Choć Kasia Tusk dzisiaj znana jest przede wszystkim jako jedna z najpopularniejszych blogerek modowych w Polsce, to swoje pierwsze kroki w show-biznesie stawiała w 2007 roku w "Tańcu z Gwiazdami".

Producenci show myśleli, że Tuskówna powtórzy sukces występującej w nim dwie edycje wcześniej Aleksandry Kwaśniewskiej, która doszła do finału. Niestety, córka byłego premiera Donalda Tuska nie najlepiej radziła sobie na parkiecie, choć partnerował jej Stefano Terrazzino.

Okazuje się, że Kasię Tusk do udziału w programie nakłoniła chęć przeżycia przygody, a nie pieniądze czy perspektywa wielkiej popularności.

- W tym wieku pieniądze nie odgrywają szczególnej roli. Zdecydowanie przeważyła ciekawość. Poczucie, że szansa może się nie powtórzyć. To był 2007 rok, miałam niespełna 20 lat. W domu odbyła się narada i tata powiedział, że żałuje tylko tych rzeczy, których nie zrobił. Ale ten występ raczej mi odradzał. Ja uznałem, ze to będzie ciekawa przygoda - wyznała w "Twoim Stylu" blogerka.

Jak z perspektywy czasu Kasia Tusk ocenia swój udział w "Tańcu"? Kto miał rację - ona czy jej tata?

- Jak to w życiu: i on, i ja. Przygoda rzeczywiście była, ale zobaczyłam też jak wygląda ten świat od kulis. Spotkałam ludzi fajnych i takich sobie, pomocnych i interesownych. Nie czułam się tam najlepiej, ale nie zapłaciłam za obecność w programie szczególnie wysokiej ceny. Przez te cztery miesiące straciłam przede wszystkim pozostać sobą i myślę, że tej próbie sprostałam. Tańczyłam średnio, ale widzowie chyba mnie polubili i "trzymali" długo, prawie do finału. A jednak bardziej niż z sukcesu cieszyłam się z... końca programu. Dzień po byłam już w domu. I wtedy przyrzekłem sobie, że nigdy więcej takich doświadczeń.

 

» PRZECZYTAJ TAKŻE: Kasia Tusk - Napisała książkę!