Jakiś czas temu testowałyśmy aplikację, która w sieci zrobiła prawdziwą furorę (tak jak ostatnio PRISMA). Tinder to proste i nieskomplikowane w obsłudze narzędzie do randkowania, polegające na pierwszym wrażeniu. Jego pierwowzorem był szalenie popularny wśród homoseksualistów GRINDR. Jeśli podoba nam się osoba na zdjęciu przesuwamy w prawo i dajemy serduszko, jeśli nie - w lewo i odrzucamy konto. Jeśli osoba, którą polubiłyśmy na Tinderze też dała nam plusa, czyli czerwone serduszko, mamy pole do rozmowy. Proste, jasne, przejrzyste i... kontrowersyjne.

Na Tinderze możecie znaleźć przyjaciół, kompanów do wspólnych wakacyjnych wypraw, ale także szybkie spotkania na seks z, tak naprawdę, przypadkowymi osobami. Ta aplikacja to także nieustanny ranking naszej atrakcyjności oraz pole do popisu dla hejterów (rozmowy na czacie nie są monitorowane). Tutaj najważniejszy jest wygląd, a wszelkie niedoskonałości czy niepełnosprawności nas dyskwalifikują. Oburzeni tym faktem twórcy konkurencyjnej randkowej aplikacji Siren (ruszyła w 2015 roku) stworzyli kampanię wymierzoną w Tindera z hastagiem #MoreThanMeat.

"Zróbmy z Tindera sklep z mięsem, którym tak naprawdę jest. Aplikacje randkowe powinny traktować cię jako osobę z krwi i kości", mówią twórcy akcji i zachęcają do zmiany zdjęć profilowych na Tinderze. Konkretnie na selfie z mięsem "MeatFace".

Głównym hasłem twórców Siren jest "Siren - pozwala Ci być sobą", a prezes Sirena zapewnia, że zależy im na stworzeniu bardziej ludzkiego miejsca dla osób samotnych, które mogą dzięki aplikacji rozwiązać problem samotności. Nie tylko na krótką chwilę.

Ciekawe jak Siren poradzi sobie w sieci. Będziemy się przyglądać.

TINDER - SPOSÓB NA POZNANIE CIEKAWYCH LUDZI?