Matka Hanny Lis padła ofiarą oszustwa. Dziennikarka w emocjonalnym wpisach na Instagramie i Facebooku podzieliła się opisem przykrego zdarzenia, którego doświadczyła jej schorowana mama. Okazuje się, że Aleksandra Kedaj, podobnie jak wiele innych starszych osób w Polsce, została naciągnięta przez przedstawiciela firmy świadczącej usługi telekomunikacyjne.

 - Do mojej kochanej mamy zapukał przemiły Pan, oferując jej, jak twierdził, prezent. Przedstawił się jako pracownik firmy Orange. Pierwsze kłamstwo. Wręczył przykutej do łóżka mamie nowy telefon, w podzięce za to, iż od lat jest wierną klientką Orange'a. Prawda, mama jest klientką firmy Orange, ale ten Pan przyszedł, a właściwie naszedł i oszukał mamę w imieniu konkurencji, wspomnianej wcześniej Twojej Telekomunikacji. Miły Pan poprosił mamę o podpisanie pokwitowania "prezentu". Mama powiedziała Panu, że niedowidzi, ale Pan zapewnił, ze nie ma problemu, ze to przecież tylko zwykle pokwitowanie. Dziś okazuje się, ze miły pan i jego firemka to zwykłe hieny, wykorzystujące słabość, chorobę, starość. Mama podpisała prośbę o przeniesienie numeru do Twojej Telekomunikacji, która teraz mówi, ze nie ma problemu, mama może wycofać się z umowy, ale za "drobną opłatą" w wysokości 1600 złotych - czytamy w poście Hanny Lis.

ZOBACZ: "DRUGA SZANSA" Piotr brutalnie pobity! Czy umrze serialowy partner Kożuchowskiej?

Hanna Lis ściga oszustów

Hanna Lis postanowiła interweniować, o czym dowiadujemy się z kolejnego wpisu gwiazdy. Po wielu próbach prezenterce udało się dodzwonić do siedziby firmy Twoja Telekomunikacja. Co usłyszała od jej przedstawiciela?

- Myśleli, ze rozmawiają z Mamą. Zapytałam dlaczego "mnie" oszukali, Pan na infolinii powiedział, ze mogę złożyć skargę na "Miłego Pana", który podając się za pracownika Orange oszukał moją Mamę (i zapewne wielu innych Seniorów). Pan na infolinii powiedział, ze w ramach umowy, za 6 złotych brutto, mam gwarancje, ze GDYBYM ZNALAZŁA SIĘ I ZMARŁA W SZPITALU, anulują koszty rezygnacji z umowy! Pozdrawiam Pana, Panie Rafale Marciniak! Niech Pan zerknie na to zdjęcie: ta starsza Pani była kiedyś młodą kobietą. Wtedy nie dałaby się Panu oszukać, więc nawet by Pan nie próbował, czyż nie? Ilu starszych ludzi Pan naciągnął? Tym razem Pan i Pańska firma mieliście pecha. Bo ta starsza dziś Pani, 47 lat temu pchała w wózku kogoś, kto nie zgadza się na takie skurwysyństwo. Z góry, a raczej z dołu przepraszam za użycie mocnego, ale jedynego pasującego do sytuacji słowa - wyznała na Facebooku.

Na koniec zbulwersowana całym zajściem Hanna Lis podziękowała wszystkim internautom, którzy skomentowali jej poprzedni wpis i podzielili się podobnymi historiami z udziałem swoich bliskich. Dziennikarka zaapelowała, aby nie odpuszczać nieuczciwym firmom, które oszukują starsze osoby.