Dlaczego kobiety zawsze muszą coś udowadniać?

Dlaczego my kobiety staramy się bardziej, mocniej, więcej i nigdy nie odpuszczamy? Kiedy rodzimy dzieci słyszymy: “przyj!” – i tak przemy przez całe życie. Nie dziwne, że najwięcej kobiet leczy się na depresję, zaburzenia lękowe, anoreksję, bulimię, czy pograniczne zaburzenia osobowości.

Dlaczego to my częściej niż faceci mówimy o swojej niepewności i niskim poczuciu wartości pomimo, że tak dużo każdego dnia robimy?

Odpowiedź jest jedna: to wszystko jest naszą formą zabezpieczenia. Wywieramy na siebie presję bycia idealną we wszystkim, aby wreszcie udowodnić, że jesteśmy warte miłości, takiej prawdziwej i bezwarunkowej. Przewrotnie: marzymy o perfekcji, po to, aby nas kochano  i pozwolono być takim nieidelanymi.

To kwestia wychowania dziewczynek

Dziewczynki mają być grzeczne, nie brudzić się, nie mówić za głośno i pomagać mamie. Nie mogą być takie jakie są. Stale poprawiane i ugrzeczniane. To wpływa bezpośrednio na własne postrzeganie. Już od dziecka mamy “nie marudzić” i wypełniać grzecznie szkolne obowiązki. Dostawać piątki, ładnie się ubierać, sprzątać po obiedzie, trzymać porządek w pokoju i ładnie pomagać mamie. Zabawki i lalki równo ułożone na półce. W życiu dorosłym więc dobrze wytresowane, nie pozwalamy sobie na „oczko” w rajstopie. Zamiast lalek układamy poduszki, pranie, prasowanie, listę zakupów albo plan dnia na siebie. Nie wiem czy jesteśmy z „wenus”, ale chyba gdzieś z kosmosu, bo jaki zwyczajny ziemianin dałby radę z taką ilością przydzielonych zadań?

Stała konieczność reagowania na cudze potrzeby przy pernamentnie utrudnionej realizacji własnych. Nieustająca fala obowiązków domowych, z których wynika konieczność nieustanego znajdowania oraz organizowania czasu potrzebnego na ich wypełnienie. No i ta dodatkowa nieprzerwana presja czasu związana z koniecznością wykonywania kilkunastu czynności równocześnie. Jak dołożymy do tego tykający zegar biologiczny… RATUNKU! Nie dziwne, że najwyższe wskaźniki depresji odnotowuje się właśnie wśród kobiet: samotne matki, zamężne gospodynie domowe opiekujących się dziećmi oraz zamężne pracujące matki. Stres związany z koniecznością godzenia ról prawie nie do pogodzenia. Dlaczego? Bo matki intensywnie pracujące, nie otrzymują w swym otoczeniu wystarczającego wsparcia umożliwiającego łączenie obu ról. Zwiększone ryzyko depresji to także jedna z konsekwencji stylu życia związanego z niesprawowaniem władzy – kobieta gospodyni domowa, które w związku z brakiem niezależnych źródeł utrzymania, uzależniona jest od swojego partnera.

Jesteśmy wspaniałe - pokochajmy siebie!

Dlaczego to my wciąż musimy się bardziej aż tak starać pomimo, że to na naszych silnych barkach spoczywa rodzenie dzieci, a wiec odpowiadamy za przetrwanie całego gatunku? Koncentracja na bliskich relacjach interpersonalnych staje się kluczową wartością tradycyjnie przekazywaną kobietom w procesie naszej socjalizacji. A także autonomia jako cecha w mniejszym stopniu wspierana u kobiet (dziewczynek) niż u mężczyzn (chłopców). To prowadzi do uległości oraz przeżywania silnych lęków. Kobiety często odczuwają bezradność w sytuacji, w której mają się zająć tylko sobą i zatroszczyć się o siebie. Postrzegamy często się bowiem jako kogoś niekompetentnego. No to walczymy od rana do wieczora, aby udowodnić, że tak nie jest.

Co możemy więc zrobić, aby każdy dzień nie był walką o uznanie w oczach innych? Powinniśmy zacząć podziwiać siebie same. Takie wspaniałe, mądre, kochane, niezależnie od ról jakie mamy ochotę pełnić. Matki, żony, czy kochanki, gospodynie domowe, managerki, lekarki, sekretarki, sprzedawczynie, pielegniarki, studentki, czy malarki…kochajmy się i doceniajmy.

Zobacz także:

Kochajmy siebie niezależnie co i jak nieidelanie robimy, bo i tak  jesteśmy idealne!