Freeganizm: co to?

Czy kiedykolwiek zdarzyło się Wam zaobserwować, jak pracownik supermarketu wrzuca pełne skrzynki wyglądających zupełnie zwyczajnie warzyw? Widzieliście porzucone na śmietniku kilkanaście zgrzewek soków lub stertę ciastek wysokości dziecka w wieku szkolnym? Prawdopodobnie nie. Można by pomyśleć, że jest to widok rzadki, który gości na krajobrazie zaplecza jedynie w ekstremalnych sytuacjach, ale niestety jest to codzienność. Polski Instytut Ekonomiczny podaje, że na każdego Polaka przypada 247 kg zmarnowanej żywności rocznie. Średnia unijna wynosi zaś 173 kg.

Tutaj wchodzi freeganizm, cały na biało. Na czym konkretnie polega? Jest to ruch, zrzeszający ze sobą ludzi, którzy sprzeciwiają się idei marnowania żywności. Jest on ściśle powiązany z food sharingiem, czyli bezgotówkowym wymienianiem się jedzeniem, którego sami mamy w nadmiarze. Brzmi pięknie, jednak w praktyce wzniosłe ideały sprowadzają się do szturmowania (niekiedy zamkniętych na kłódkę) śmietników, walki o świeżo wyrzucone produkty ze szkodnikami lub szczurami, a niekiedy do ucieczki przed ochroną.

By dowiedzieć się, jak wygląda freeganizm w praktyce, skontaktowałam się z popularną tik tokerką, Gandi Nisha (@gandi_thc), która na swoim kanale opowiada o skipach (czyli wyprawach na łowy) oraz z Panią Zofią, reżyserką powstającego filmu dokumentalnego eksplorującego zjawisko freeganizmu. Dlaczego ludzie, których stać na zakupy decydują się wybrać się na śmietnik w poszukiwaniu jedzenia? Co na to rodzina i znajomi? Ile pieniędzy można zaoszczędzić? Co zrobić potem z uratowanymi 5 skrzynkami pomidorów?

ZOBACZ TEŻ: Chcesz wkurzyć wegetarianina? Zadaj mu jedno z tych pytań. Dlaczego Polacy wciąż nie akceptują niejedzenia mięsa?

Freeganizm: dlaczego jedzenie jest wyrzucane?

Gdy zapytałam freegan, dlaczego zdecydowali się zostać częścią tego ruchu, wszyscy odpowiedzieli jednogłośnie, że jest to forma buntu przeciwko marnowaniu jedzenia. Często w rozmowach i dyskusjach podnoszony jest wątek dotyczący nadprodukcji i konsumpcjonizmu, który prowadzi do tego, że ogromna część zdatnych do spożycia produktów ląduje na śmietniku. Freeganie, zamiast iść do sklepu, udają się na zaplecze i wybierają produkty, które akurat są im potrzebne. Często też dają cynk na grupach zrzeszających freegan, w którym miejscu można znaleźć coś ciekawego, a czasem zabierają wszystko. Gandi zdradza, że to zależy od sytuacji.

Jeśli wiem, że nikt inny tam nie skipuje to biorę, co się da i obdarowuję nadmiarem rodzinę. Natomiast jeśli w tym samym miejscu pojawiają się inni freeganie to łupy zostawiam im.

Wiele zależy też od indywidualnej filozofii osoby, która jako pierwsza natknęła się na łupy. Niektórzy zostawiają część dla innych, niektórzy zabierają wszystko i potem wymieniają się na inne produkty. Pani Zofia opowiedziała mi, że w Trójmieście działa pewna kobieta, która z racji swojego stanu zdrowia nie może udać się na skipa, ale piecze domowy chleb, który wymienia potem na jedzenie. Co ciekawe, próby spieniężenia nadmiaru ze swojej zdobyczy są bardzo rzadkie i najczęściej spotykają się z jednoznacznym potępieniem.

Zobacz także:

Zdjęcie z jednego ze skipów Gandi

Być może warto w tym momencie podkreślić kwestię, która nie wybrzmiała dostatecznie. Jedzenie, które zabierają freeganie, jest całkowicie zdatne do spożycia. Jak to się więc dzieje, że trafia na śmietnik? Powodów może być kilka, a Gandi przybliżyła mi niektóre z nich.

Ja znalazłam kiedyś banany z czarnymi plamami. To naturalne, po prostu dojrzewają. Nadają się do koktajlu. Niestety, wiele osób myśli, że zaczynają się psuć i nie da się ich zjeść. Wyrzucane są również produkty dzień przed datą. Jeśli np. data jest do 30, to 29 wieczorem są wyrzucane. Czasami nawet kilka dni przed datą, trzeba zrobić miejsce na nową dostawę i sklep pozbywa się kilku ostatnich sztuk blisko daty. Do kontenera trafiają też produkty z uszkodzonymi (np. zdrapanymi) etykietami, naddartymi (np. papierowymi) opakowaniami lub coś, co było do sprzedania w pakiecie/zestawie np. sześciopak piwa, a jakiś cwany klient rozerwał plastik i wyjął pojedyncze piwko. Powodów jest jeszcze dużo.

Czasem zdarza się, że wyrzucane są produkty, nawet na kilka dni przed upływem terminu ważność, najczęściej dzieje się to przed świętami, podczas których sklep będzie zamknięty i nie da rady ich sprzedać. Od Pani Zofii dowiedziałam się też, że niekiedy pracownicy sklepu sami są freeganami, którzy w pracy funkcjonują jak tajni agenci. Za pomocą facebookowych grup dzielą się informacjami, gdzie, co i o jakiej godzinie będzie wyrzucane, a czasami nawet celowo zostawiają otwarte śmietniki, by można było bez problemu zabrać łupy. No właśnie, ale czy to oznacza, że skoro większość śmietników zamykana jest na kłódkę, to freeganizm jest nielegalny?

ZOBACZ TEŻ: Jesteś fanką zero waste? Ta wiadomość sprawi, że będziesz mieć "banana" na twarzy!

Czy freeganizm jest legalny?

Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Freeganizm jest działaniem w szarej strefie, czyli wykorzystuje lukę w prawie. Jeżeli wartość przedmiotu wynosi 0 zł (a dokładnie tyle kosztują śmieci), to nie możemy mówić o kradzieży. Niestety doświadczenia freegan opisywane na grupach świadczą o tym, że nie zawsze może to nas ochronić przed dostaniem mandatu. Pozostaje jeszcze kwestia wtargnięcia na teren sklepu. Pani Zofia opowiedziała mi o żarliwej dyskusji, jaka miała miejsce, kiedy jeden z grupowiczów zdradził się z pomysłem, aby zniszczyć kłódkę. Wtedy możemy z całą pewnością mówić o złamaniu prawa, dlatego część społeczności potępiła ten pomysł. Z drugiej strony, wiele osób chętnie weszło w rolę spożywczego Robin Hooda i argumentowało, że wyłamana kłódka to nic w porównaniu do ton zmarnowanego jedzenia.

Zdjęcie ze skipa innego członka grupy

Częstym problemem jest jednak napotkanie ochroniarza, który przegoni skipującyh, zanim wysłucha ich argumentów. Gandi opowiedziała mi, że raz zdarzyło się jej uciekać przed ochroną. Niekiedy wezwana zostaje policja, jednak grupowicze najczęściej ostrzegają się wzajemnie, by nie przyjmować mandatów, które bywają unieważnione przez sądy.

ZOBACZ TEŻ: Ocet jabłkowy do skóry głowy, olej rycynowy na długie rzęsy, peeling z kawy na cellulit - tanie i skuteczne kosmetyki, które zrobisz w domu za 2 złote

Freeganizm: a co na to mama?

Trzeba przyznać, że nie tylko prawne i światopoglądowe dylematy dzielą środowisko freegańskie. Różny jest też stosunek do freeganizmu jako takiego. Jedni dumnie chwalą się, swoimi łupami i zdjęciami ze skipów. Chyba najbardziej spektakularną zdobyczą, jaką widziałam do tej pory, był ogromny stół, bez wątpienia antyk. Mówiąc na marginesie, to pokazuje, że jedzenie to tylko wierzchołek góry lodowej (śmieciowej?). Zdarza się, że rodzina lub partnerzy freegan postanawiają sami zostać częścią ruchu. Gandi zdradziła mi, że jej bliscy reagują bardzo pozytywnie. Dodatkową zaletą, oprócz uratowanego jedzenia, są oczywiście zaoszczędzone pieniądze, nawet kilkaset złotych w skali miesiąca. Doświadczeni skiperzy, którzy znają miejsca, nigdy niezamykane na klucz są w stanie niemal całkowicie zrezygnować z zakupów.

Rodzina je łupy, które przynoszę i cieszą się z zaoszczędzonych pieniędzy.

Jest też druga grupa, która skipuje po cichu, nie chwali się nikomu i najczęściej nie wyjaśnia rodzinie i znajomym, czym ich poczęstowała. Zapewne wiąże się to z działaniem w szarej strefie, nie tylko w sensie prawnym, ale też w sensie tabu społecznego. Szabrowanie śmietników, nie należy do pochwalanych zachowań. Kojarzone jest ze skrajną biedą, która zmusza ludzi do zaglądania do kosza. Co ważne – czyjegoś kosza. Dochodzi więc do tego element hierarchiczny. Jedząc porzucone przez kogoś produkty, ustawiamy się niejako szczebel niżej na drabinie społecznej. Kojarzone może to być z prześmiewczym obrazkiem, utartą w naszej kulturze kliszą, błazna, który ogryza kostkę po królewskim kurczaku. Rzecz jasna, w rzeczywistości wygląda to zupełnie inaczej, a wszystkie zbierane podczas skipów produkty są pełnowartościowe. Chce jasno zaznaczyć, że nie próbuje nikogo obrazić, ani tym bardziej umniejszyć wspaniałej idei, jaka stoi za freeganizmem. Rozważam jedynie możliwy mechanizm stojący za pojawieniem się wstydu, jaki odczuwają niektórzy skipujący.

ZOBACZ TEŻ: Jak przestać wyrzucać jedzenie? Ten blender z systemem próżniowym zmienił nasze życie [TEST REDAKCJI]

Freeganizm: szkodniki magazynowe, czyli właściwie kto?

Co zrobić, jeśli okaże się, że na sklepowym zapleczu nie byliśmy pierwsi? Dla jednych szczury i larwy much albo inne robaki to tylko miejska legenda. Gandi mówi, że nigdy się na nie natknęła.

Nigdy ich nie spotkałam. Kontenery są na zewnątrz, opróżniane kilka razy w tygodniu. Nie ma tam śmieci, a tylko dobre produkty zdjęte z półek i przełożone do kontenerów. Szczurki i robaczki nie mają się tam, po co lęgnąć ani nie mają na to czasu, bo produkty są wywożone dość często. Przynajmniej tak było w miejscach, w których ja skipowałam.

Dla innych jest to codzienność. Ludzie na grupach dzielą się swoimi doświadczeniami w tej dziedzinie. Niektórzy mówią, że uciekają, gdy usłyszą popiskiwanie lub chrobotanie łapek, inni nie mają podobnych obiekcji. Pojawiają się również opinie, że dla szczurów to my jesteśmy szkodnikami, które zabrały im teren i pokarm. Czy jednak oznacza to, że powinniśmy martwić się o to, że jedzenie, które weźmiemy, miało kontakt ze zwierzakami, które mówiąc eufemistycznie, nie należą do najczystszych? Zapewne tak.

Sposobów na radzenie sobie z tym faktem jest kilka. Niektórzy zabierają tylko rzeczy spakowane w folię. Można też dokładnie wyszorować je zaraz po przyniesieniu do domu. Pojawiają się jednak głosy, które twierdzą, że… to w zasadzie wszystko jedno. Niektórzy ponoć podczas skipów widywali szczury wchodzące do wnętrza sklepów i do magazynów, więc ich zdaniem w zasadzie wychodzi na to samo.

ZOBACZ TEŻ: KOBIETA WIDZI WIĘCEJ: Jedwab, brylanty i olej palmowy, czyli eko-lęki eko-ludzi

Freeganizm: jak zacząć?

Jeśli ostatni akapit nie sprawił, że zamknęłaś ten artykuł, to prawdopodobnie właśnie zastanawiasz się jak zacząć. Dobrym początkiem będzie znalezienie grupy na Facebooku, która działa jak najbliżej Ciebie – tam warto spytać o radę doświadczonych freegan. Być może w Twojej okolicy jest ktoś, kto poszukuje partnera do skipowania? Pani Zofia opowiedziała mi o targu w Trójmieście, który pustoszeje o 11 rano, a ludzie z okolicy umawiają się na skipa i wyruszają razem na wspólne łowy. Dobrym sposobem będzie też udanie się na zwiady w ciągu dnia, możesz wybrać dzień, w którym sklep będzie zamknięty, by zrobić to na spokojnie.

Freeganizm to piękna, ale kontrowersyjna idea, której zwolennicy są podzieloną społecznością. Mimo światopoglądowych sporów przyświeca im jeden cel – zmniejszyć ilość jedzenia, która ostatecznie się zmarnuje. Każdy zgniły pomidor, to praca jakiegoś rolnika i tony nawozów, które często zanieczyszczają wody gruntowe. Każdy karton skisłego mleka to cierpienie krowy dorastającej w przemysłowej hodowli. Każdy wyrzucony na śmietnik produkt to jedno opakowanie, które najczęściej nie podlega recyklingowi, a które ostatecznie, jak się okazuje, powstało po nic. Czy freeganizm okaże się rozwiązaniem? Przyłączysz się?