Szaleństwo zakupów podczas wyprzedaży? Nic dziwnego, skoro na wiele rzeczy w pełnej cenie nie mogłybyśmy sobie pozwolić, łapiemy więc okazje po sezonie. Zawsze jednak warto zachować zimną krew i pamiętać o kilku podstawowych zasadach, które pozwolą uniknąć zakupowych pułapek.

Metka pod lupą

Zdarza się wcale nierzadko, że obniżki są fikcyjne. Wcześniej ceny na metkach dyskretnie rosną tylko po to, by potem mogły z hukiem spaść o 30 czy 50 proc. Porównuj aktualną cenę nie tylko z tą przekreśloną, ale również z ceną podobnej rzeczy w innym sklepie. Uważaj na gratisy – w rzeczywistości nie ma nic za darmo. To, co dostaniesz w prezencie, sporo kosztuje. Tyle że płacisz, nawet o tym nie wiedząc (np. zamiast jednej sztuki kupujesz trzy, chociaż nie są ci potrzebne). Pamiętaj, że jeśli kupiona rzecz jest pełnowartościowa, sprzedawca nie ma obowiązku jej przyjąć tylko dlatego, że przestała ci się podobać lub rozmiar jest nietrafiony. Sklepy, które dopuszczają zwroty i wymiany, często zawieszają taką możliwość na czas sezonowych obniżek. Klienci, łapiąc się na haczyk obniżki, kupują przekonani, że ze zwrotem nie będzie problemu, a potem spotykają się z odmową. Wyprzedaż jednak nie pozbawia praw do reklamacji, gdy okaże się, że towar ma wady – z jednym wyjątkiem: gdy z powodu tych właśnie wad została obniżona cena, a ty, decydując się na zakup, zostałaś o tym poinformowana przez sprzedawcę.

Dowód na zakup

Właśnie z powodu reklamacji warto zachować paragon. Jeżeli nie będziesz go miała, zapewne od razu spotkasz się z odmową. Tymczasem nie ma przepisu, który uzależnia przyjęcie reklamacji od tego, czy klient ma wydruk z kasy fiskalnej. Warto wiedzieć, że dowodem zakupu może być także np. historia transakcji na twojej karcie płatniczej (jeśli płaciłaś kartą), a nawet potwierdzenie osoby, która towarzyszyła ci podczas zakupów. Jeśli zgubiłaś paragon, również nie tracisz praw do reklamacji, choć wyegzekwowanie ich będzie na pewno trudniejsze.