Kawalerskie życie
Nad brzegiem oceanu, u podnóża gór, w pięknej rezydencji żyje sobie młody, przystojny i bogaty dżentelmen. Do szczęścia brakuje mu tylko wspaniałej kobiety, którą mógłby pokochać. Pewnego dnia zjawia się 25 uroczych kandydatek na ukochaną. Taki jest początek nowej bajki TVN-u Kawaler do wzięcia.
- Gala
Nowy program TVN-u otacza aura tajemnicy. Nikt nic nie wie, a nawet jeśli wie, to nie może powiedzieć. Przed wylotem z Polski na plan zdjęciowy do RPA tylko Gala wiedziała, że głównym bohaterem jest przystojny kawaler, który umawia się na randki z 25 pięknymi kobietami. W finałowym odcinku wybierze tę jedną jedyną. Po przyjeździe udało mi się dowiedzieć wszystkiego o programie i porozmawiać z kawalerem. Polskim ideałem został Bartosz Okowity. Ma 30 lat, jest absolwentem psychologii i znanym modelem. A co najważniejsze, w jego życiu nie ma żadnej kobiety. Idąc na casting do programu, nie wiedział, jaka jest jego idea i w jakiej wystąpi roli. - Potrzebowałem wakacji, jakiejś odskoczni od codzienności. Poza tym wiedziałem, że to moja ostatnia szansa, bo jeśli się z kimś zwiążę, to nie pozwolę sobie na coś takiego - opowiada Bartek. Jako tytułowy bachelor zaprasza dziewczyny na niezwykłe randki, oczarowuje i w końcu... porzuca. Bartek sam uwielbia być uwodzony, chociaż czuł się nieswojo w sytuacji, kiedy uwodziło go 25 kobiet jednocześnie: - Myślałem, że nie będę miał z tym żadnego problemu, ale ręce mi drżały i powiem ci w tajemnicy, że wypiłem kilka kieliszków szampana. To rozładowało napięcie - wspomina pierwsze spotkanie z kandydatkami. W Kapsztadzie mieszka w luksusowej rezydencji pełnej antyków, z kominkiem, fontanną, basenem, sauną i siłownią. Jego dni są wypełnione romantycznymi schadzkami z dziewczynami, które zamieszkują pięciopoziomową, przeszkloną willę. Odizolowane od świata siedzą i czekają na swojego księcia. Bartek decyduje, z którą z nich się spotka. Każdego ranka przesyła w drewnianej skrzyni zaproszenie na randkę. Do niego dołączony jest drobiazg symbolizujący wyprawę, np. pluszowa żyrafa, ząb rekina albo pustynny piasek. Nigdy do końca nie jest pewne, dokąd kawaler i jego wybranka pojadą tym razem. Wiadomo natomiast, czy będzie to randka sam na sam czy grupowa. Zdecydowanie preferowane są randki indywidualne. Dziewczyny zdradziły mi - w sekrecie oczywiście - że wtedy można naprawdę porozmawiać i poflirtować, bo w większym gronie jest trudniej. Jest to i tak nie lada wyczyn, ponieważ każda z randek odbywa się na oczach kilkunastoosobowej ekipy telewizyjnej. Raczej trudno więc o wytworzenie intymnej atmosfery, chociaż kawaler zapewnia mnie: - Mimo kamer chemia działa! Na początku wydawało mi się to niemożliwe, a jednak czuję bliskość z niektórymi dziewczynami. I chodzi też o bliskość dosłowną, bo jako dżentelmen podaje rękę przy wejściu na jacht, otula ramieniem, gdy zawieje wiatr, a nawet przytuli i pocałuje. Jednak na pytanie, czy jest uwodzicielem, reaguje wstydliwym rumieńcem i śmiechem: - O nie! Na pewno nie jestem ekspertem w tej dziedzinie. Na psychologii, niestety, nie uczono nas sztuki uwodzenia. Ale uważam, że mężczyzna powinien mieć w sobie tę wrażliwość i subtelność i sprawić, by kobieta czuła się przy nim cudownie - wyznaje Bartek. Na pewno uczestniczki czują się z nim cudownie do momentu, gdy nadchodzi Ceremonia róż. Podczas uroczystego wieczoru kawaler wręcza róże swoim wybrankom. Te, które nie otrzymują kwiatu, muszą wracać do Polski. Główny mistrz ceremonii przyznaje, że dla niego to są również bardzo ciężkie momenty. - Z każdym dniem jest coraz trudniej, bo poznajemy się z dziewczynami lepiej i przywiązujemy się do siebie. Na koniec zapewnia, że nie ma żadnej faworytki, ale wierzy, że coś się tu wydarzy. - Z każdą chwilą czuję się coraz bardziej uskrzydlony, ale nic więcej ci nie zdradzę - mówi z tajemniczym uśmiechem, dosiada białego rumaka i przed zachodem słońca mknie na kolejną randkę na plaży. Z Kapsztadu Ewa Wojciechowska
1 z 5
3963
2 z 5
3964
3 z 5
3965
4 z 5
3966
5 z 5
3967