Czy rozwód jest rzeczywiście czymś najgorszym?

Kiedy słyszymy, że rozwód to ostateczność, trudno podjąć decyzję. Dla nas kobiet wizja samotnego życia straszy bardziej. Wychowane byłyśmy w duchu tego, że to my powinnyśmy walczyć o mężczyznę, podtrzymywać żar w związku i pilnować ogniska domowego. Decyzja o odejściu może zostawiać nas w poczuciu porażki w wielu rolach. Dlatego większa część kobiet niż mężczyzn, przyzwala na złe traktowanie i „przymyka oczy” na zdrady czy agresywne zachowania partnera.

Mężczyźni i kobiety różnią się pod względem procesu decyzyjnego. Mężczyźni płaczą post factum, dopiero kiedy „kurz opadnie” zaczynają widzieć co utracili. Dla kobiety sam proces decyzyjny jest dużo dłuższy, więc ból i frustracja towarzysząca myśli o rozstaniu, rozciągnięta jest w czasie. Zaczynamy chorować, tracić włosy, psuje nam się cera, słabną paznokcie, pojawiają się alergie, problemy z drogami moczowymi lub jajnikami - napięcie obecne jest w całym ciele. Czasem rozwód pozwala kobietom rozkwitnąć, bo po miesiącach, a czasem latach, pełnych tłumionego lęku, złości, żalu, smutku i frustracji, przychodzi ulga. Decyzja często – pomimo, że bolesna, bywa wybawieniem i początkiem nowego rozdziału w życiu. Zazwyczaj, kiedy kobieta ostatecznie podejmie decyzję to bardzo trzeźwo ocenia sytuację i układa konkretny plan działania, przez co szybciej potrafi stanąć na nogi. Zwykle też jest tak, że rodzina i przyjaciele bardziej współczują nam, że zostałyśmy same i pomagają w codziennych obowiązkach. Tym bardziej jak są dzieci. Faceci bowiem zwykle są w lepszej sytuacji finansowej.

Jak otrząsnąć się po rozwodzie?

Po rozwodzie potrzebny jest rok, aby powoli wrócić do równowagi emocjonalnej. Wszystko musimy przejść same ten pierwszy raz – każde święta i urodziny, rocznice i walentynki. Powoli znika niepokój, a złość zamienia się w smutek, by ostatecznie rozmyć się w świetle nowego życia. Tak przeżywamy każdą żałobę, bo przecież w jakimś stopniu chowamy nie tylko to, co było, ale tracimy też szansę i nadzieję na realizacje tego o czym marzyłyśmy z tą konkretną osobą. Czasem to nawet bardziej bolesne… To jak lokata w banku, latami odkładane pieniądze i nagle informacja, że zwrotu nie będzie. Niełatwo się z tym szybko pogodzić i gramy – trochę jak w kasynie, dalej i dalej, tracąc kolejne lata i energię… Czy tak trzeba? Nie.

To prawda, że kobieta po rozwodzie często czuje się mało atrakcyjna. Ale zaczyna dbać o siebie bardziej niż w związku, co de facto przekłada się z czasem na jej lepsze samopoczucie i wyższą samoocenę. Zaczynając nowe życie stawiamy mocno na rozwój osobisty, aby uniknąć starych błędów i poczuć się dobrze sama ze sobą. To dużo lepsza wizja niż samotne czekanie na śmierć.

Badania pokazują, że około 5 lat po rozwodzie kobieta jest zwykle gotowa na nowy związek bez obciążenia przeszłością. Zwykle udaje się nam w tym czasie rozwinąć zawodowo, lepiej się odżywiać, odnaleźć nowe hobby, być lepszą matką i prowadzić bardziej bujne życie towarzyskie.

Ta trudna decyzja, której towarzyszy często dużo rozpaczy, jednocześnie stwarza ogromną szansę na rozwinięcie skrzydeł i stawienie czoła temu, na co nie miałyśmy czasu i energii. Dotychczas tracąc ją na walkę o lepsze życie z partnerem.

To naturalne, że boimy się zmian. Z lękiem natomiast można radzić sobie w bardzo szybki sposób: kiedy lęk puka do drzwi, otwiera mu odwaga i boom! Lęku już nie ma! Jeżeli więc wszelkie podejmowane próby ratowania małżeństwa zawiodły to sprawdźmy czego się tak naprawdę boimy. Samotności? Może się okazać, że w małżeństwie ta samotność towarzyszy nam od dawna, a oszukiwanie siebie, że kolejny rok coś zmieni – czyni nasze życie dużo gorszym niż gdybyśmy się rozstały, dając sobie szansę na „inaczej”.

Zobacz także:

W natłoku myśli warto odbyć ze sobą szczerą rozmowę i odpowiedzieć na pytania: Czego ja oczekuję od przyszłego życia? Jak chcę, aby ono wyglądało za 5 lat? Czego potrzebowałabym od partnera? Czy jest realne, aby mi to dał? Czy ja jestem wstanie pogodzić się z tym jaki on jest? Czy ja naprawdę chce być przy takim mężczyźnie przez kolejne 10 czy 20 lat?

A potem wykonać bolesny krok weryfikacji rzeczywistości i zacząć powolutku budować to, czego tak naprawdę pragniemy. Czasem odejście to wielka szansa na spełnienie marzeń i pragnień jakie mamy. To, że są one nierealne z daną osobą, to nie znaczy, ze w ogóle z nikim. No bo jeżeli nie teraz, to kiedy?