Bolesne statystyki

Pozwólcie, że zacznę od liczb: 35,1% - tyle, w ujęciu procentowym, wynosi dostęp Polek do antykoncepcji. Kłopoty z uzyskaniem recepty, samą wizytą u lekarza, a nawet... społeczne napiętnowanie (!) to czynniki, które składają się na tę smutną statystykę. Ale idźmy dalej: Według Funduszu Ludnościowego Narodów Zjednoczonych konsekwencją pandemii koronawirusa i zaburzonego dostępu do antykoncepcji może być kilka milionów nieplanowanych ciąż na świecie! Jeśli dodamy do tego fakt, że uczniowie w szkołach nadal skarżą się na daleki od doskonałości poziom edukacji seksualnej, nietrudno wyobrazić sobie konsekwencje takiego stanu rzeczy.

Podnosząc temat świadomości dotyczącej zabezpieczeń przed nieplanowaną ciążą mamy świadomość, że jesteśmy kroplą w oceanie. Ale nie chcemy straszyć - chcemy, by nasze Użytkowniczki i Użytkownicy, a także ich córki i synowie, wnuczki, siostry i bracia mogli znaleźć u nas odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Dlatego w tym tygodniu przeczytacie u nas m.in. o tym, czego uczone są w szkołach dzieci i dlaczego warto się tym zainteresować, na czym polega antykoncepcja dla mężczyzn, która nie musi ograniczać się do prezerwatyw, a także jaki wpływ mają środki antykoncepcyjne na kondycję naszej skóry czy włosów. Nie bez powodu wymieniam to jednym tchem zarówno kobiety, jak i mężczyzn: Antykoncepcja dotyczy nas wszystkich.

Po pierwsze: edukacja

Nieplanowane ciąże czy choroby przenoszone drogą płciową to nie jedyne skutki kiepskiego poziomu wiedzy o antykoncepcji. Nieświadomość działa też w drugą stronę - niedawno czytałam wypowiedź 16-letniej dziewczynki na pewnym forum internetowym, która była przekonana, że zjedzenie całego opakowania pigułek... podniesie jej libido. Tak, nasze dzieci, mimo powszechnego dostępu do internetu (a być może właśnie na skutek panującego w sieci chaosu informacyjnego i zalewu fake newsów) nie mają często podstawowej wiedzy w tak ważnej dla nas wszystkich dziedzinie. Ale brak edukacji i świadomości to nie tylko problem nastolatek. Nadal słyszę od kobiet, że comiesięczny wydatek, który ponoszą w związku z antykoncepcją, to ich "obowiązek". Zastanawiam się, w ilu związkach w Polsce mężczyźni są zdania, że w stałym związku nie mają obowiązku współdzielić kosztów zabezpieczeń? Myślę o tym, czy jesteśmy gotowi na rozmowę o sterylizacji (swoją drogą - niefortunne i mało przyjemne słowo), która na świecie jest jedną z najpopularniejszych metod zapobiegania zachodzeniu w ciążę?

Dużo pracy przed nami. Zachęcam Was do lektury treści, które w najbliższych dniach znajdziecie na stronach serwisu kobieta.pl i dzielenia się z nami i naszymi Ekspertami Waszymi spostrzeżeniami, refleksjami i pytaniami. Piszcie na adres: redakcja.kobietapl@burdamedia.pl.