Seks jest odwiecznym tematem sporów naukowców. Czy jest dobry dla zdrowia, w jaki sposób wpływa na starzejące się pary, czy lepiej uprawiać go częściej niż raz w tygodniu… Najnowsze badania psychologiczne Uniwersytetu w Toronto, opublikowane w Personality and Social Psychology, obalają jednak teorię, że seks jest źródłem szczęścia. Konkretnie nie jest nim sam akt płciowy. Najważniejsze w seksie jest tzw. „przed i po”, czyli przytulanie się do partnera/ partnerki.

Żeby tego dowieść, naukowcy przeprowadzili cztery niezależne eksperymenty. Najpierw przebadali 335 osób będących w związkach małżeńskich, pytając ich m.in. o częstotliwość z jaką współżyją, ale również jak często okazują sobie czułość, przytulają się, całują w grze wstępnej i po seksie. Potem ocenili ich ogólną satysfakcję z życia w skali do 5. Kilka innych eksperymentów przeprowadzono bardzo podobnie, aż wreszcie poproszono 106 par mających dzieci w wieku do ośmiu lat, o prowadzenie online’owego seks dzienniczka, w którym mieli notować emocje związane z seksem i czynności do niego prowadzące. Porównano ich wyniki z wynikami par z college’u.

Efekt? Korelacja pomiędzy częstotliwością uprawiania seksu, a dobrym stanem emocjonalnym jednostki bez względu na wiek, długość relacji i jej status. Wszystko jednak zależy od dotyku. A najważniejszy jest, jak twierdzą naukowcy z Toronto, dotyk i przytulanie po stosunku – wzrasta wtedy poziom oksytocyny. U ssaków, w zależności od ich samopoczucia, stymuluje ona  uległość, ufność, zazdrość, szczodrość, protekcjonizm czy współpracę.

"500 dni miłości"

Jednym słowem, najwięcej szczęścia daje nam samo przytulanie się i gra wstępna, nie sam akt seksualny. Bo seks i czułość zawsze powinny iść ze sobą w parze. Spróbujcie tego w domu.