Depresja poporodowa: choruje cała rodzina

Narodziny dziecka to ogromne wydarzenie. Choć na ogół kojarzy się ze szczęściem i euforią, nie zawsze tak jest. Coraz głośniej mówi się o depresji poporodowej, która do tej pory stanowiła tabu - świeżo upieczone mamy w większości pozostawione były same ze swoimi myślami, rozterkami i ogromnym poczuciem winy. Tymczasem na depresję poporodową zapada od 10 do 22% kobiet, a przyczyną są szalejące hormony, presja i trudności w adaptacji w nowej sytuacji. Aż 50-80% kobiet dotyka zaś tzw. baby blues, czyli chwilowe obniżenie nastroju w pierwszych dniach po rozwiązaniu. 

Jeszcze rzadziej o tym zjawisku mówi się w kontekście ojców. Okazuje się, że mężczyźni, tak samo jak ich partnerki, mogą ciężko przeżywać pojawienie się na świecie potomka. Szacuje się, że problem ten dotyka nawet 20% świeżo upieczonych ojców, jednak większość z nich nigdy nie zgłosi się po pomoc do specjalisty…

Zobacz też:

Objawy depresji u ojców

Kiedy w rodzinie pojawia się dziecko, cała uwaga skupia się na nim i na matce. To ona jest najbliżej niemowlęcia, jej gorsze samopoczucie jest zrozumiałe, a bliscy powinni zapewnić maksimum wsparcia. Tymczasem, świat mężczyzny też wywraca się do góry nogami - zastanawia się, czy sprosta nowej roli, martwi się, czy zapewni rodzinie byt, siłą rzeczy może być też odsunięty na dalszy plan. Depresja poporodowa u mężczyzny jest bardzo trudna do stwierdzenia - od wieków pokutuje przeświadczenie, że „chłopaki nie płaczą”, a już mali chłopcy uczeni są, że nie powinni pokazywać emocji. 

Ojciec w depresji najczęściej zaczyna się wycofywać i zamykać w sobie, często ucieka w nałogi i… pracę, która jest dobrą wymówką, aby odizolować się od bliskich. Charakterystycznym objawem jest też unikanie opieki i tworzenia więzi z noworodkiem. Jeśli zauważymy niepokojące sygnały w zachowaniu partnera, warto jak najszybciej przeprowadzić z nim szczerą rozmowę, pomówić o rozterkach i potrzebach, a w razie konieczności - zaproponować wizytę u psychologa.